Trybunał Konstytucyjny
Czy ktoś zadał sobie bardzo proste pytanie: po co właściwie mamy Trybunał Konstytucyjny? Otóż na zdrowy rozum Trybunał jest po to, żeby orzec, czy stanowione przez Parlament prawo jest zgodne z Konstytucją. Bo jeśli jest niezgodne, to należy je odrzucić. Więc niech członkowie Trybunalu wezmą się do pracy i zaczną sprawdzać tę radosną twórczość większości parlamentarnej: prawo za prawem, ustawa za ustawą. Dlaczego tego nie robią? Przecież od tego są, mają niezłe pensje (przeciętne miesięczne wynagrodzenie brutto sędziego Trybunału to 23 176 zł). Ktoś powie: bo trzeba złożyć wniosek. A dlaczego trzeba składać wniosek? Przecież na zdrowy rozum albo w Trybunale pracują specjaliści i sami powinni mieć inicjatywę, żeby przyglądać się stanowionemu prawu pod względem jego zgodności z Konstytucją, zwłaszcza gdy skutki takiego prawa są bardzo poważne, jak na przykład ustawa o OFE czy rabunkowe obciążenie finansowe Lasow Państwowych, albo to wszystko jest celowo zagmatwane, żeby przeciętny obywatel trzymał się od Trybunału jak najdalej. Zresztą zwykły obywatel nie ma prawa składania wniosku o zbadanie zgodności ustawy z Konstytucją.
No i czas rozpatrywania, trwa to czasem tak długo, że opinia publiczna zapomina, o co właściwie chodziło, ale konsekwencje złego prawa ponosi realnie.