1 proc. demokracji
Zbliża się termin rozliczeń podatkowych. Różne organizacje pożytku publicznego rozsyłają tysiące listów z prośbą o przekazanie 1 proc. na ich działalność. Jedni chcą ratować chore dzieci, inni uczyć dzieci zdrowe, jeszcze inni chcą chronić ginące gatunki zwierząt. Potrzeb jest co niemiara. I co najciekawsze, są to potrzeba realne, a działalność prowadzą ludzie przede wszystkim zaangażowani społecznie, którzy myślą o dobrych efektach swojej pracy, a nie o własnym zysku.
Prośby i apele są tak sugestywne, że człowiek chętnie pomógłby nie jednej organizacji, ale wielu różnym, bo przecież pomoc dla dzieci chorych nie wyklucza nauczania dzieci zdrowych, czy też ochrony ginących w Polsce gatunków jak np. rysie. Jednak po obliczeniu tego jednego procenta na realne pieniądze, okazuje się, że jest to bardzo mało. Przy średniej krajowe może to być ok. 50 zł. albo i mniej.
Hałasu wokół 1 procenta jest dużo, bo dla potrzebujących każda złotówka się liczy, a z kolei rządzący chwalą się, jaki to mają wspaniały gest: pozwalają obywatelom nie oddać państwu należnego podatku w całości, a tylko w 99 proc. Jest to wielki sukces demokracji.
Jakiej demokracji? To jest demokracji właśnie tylko w jednym procencie i nie więcej. Mało kto z nas sobie uświadamia, że prawdziwa demokracja ma miejsce wtedy, gdy o podatkach decyduje obywatel, a nie państwo. Jeżeli decyduje państwo, to jest socjalizm, a nie demokracja.
Ktoś powie: niemożliwe? Jak to niemożliwe. Jest możliwe, jeśli jest. Są kraje, w których można nie oddać państwu nie jednego czy dwóch procent, ale stu procent podatków. Tak, sto procent podatku można przekazać nie dla państwa, ale dla organizacji pożytku publicznego. Co to oznacza? To oznacza, że inicjatywy, które wyrastają oddolnie, czyli z realnych potrzeb społecznych, muszą się troszczyć tylko o jedno: żeby naprawdę służyły ludziom, żeby były dobre. Wtedy mając taką opinię otrzymują wspaniałe dofinansowanie od ludzi bardzo biednych i bardzo bogatych. Wtedy też faktycznie mamy demokrację i społeczeństwo obywatelskie, które się samo rządzi, czyli również samo decyduje o swoich wydatkach, bo to jest istotna i realna część samorządności i demokracji.
Gdzie jest takie państwo, w którym nawet 100% podatku można nie oddawać państwu, ale przekazać na organizację pożytku publicznego? Są to Stany Zjednoczone Ameryki Północnej. Tam właśnie taki system podatkowy pozwala ocalić wszystkie inicjatywy oddolne, które są blisko człowieka i jego realnych potrzeba, w których administracja nie pożera większości dochodów, a ich rozdział nie dokonuje się wedle prywatnego lub partyjnego interesu.
W takim razie nie bójmy się walczyć o demokrację, czyli o to, byśmy sami mogli decydować o tym, na jakie dobre cele przekazany zostanie nasz podatek. Nasz podatek to nasza demokracja. Jak na razie mamy jej 1 proc. Warto, żeby to było więcej.