Jednym z ważniejszych aspektów zagadnienia sumienia ludzkiego jest kwestia prawdy jako drogi do dobra i pozostałych doskonałości dla całego bytowania osoby ludzkiej, czyli jej osobistego życia i wszelkiego działania. Można postawić tezę, że w pewnym sensie to, kim jest ostatecznie człowiek, rozstrzyga się w jego relacji do prawdy będącej duchową bramą istnienia człowieka w jego sumieniu.
Tak jak w rozumie teoretycznym chodzi o poznanie prawdy o rzeczywistości Boga, człowieka i świata, tak w sumieniu jako rozumie praktycznym chodzi o to, jak być powinno, względnie jak człowiek powinien postąpić, aby stać się moralnie (tzn. także praktycznie) człowiekiem świętym według pierwotnego planu stworzenia osoby ludzkiej przez wiecznie Świętego Boga jako Kreatora. Czas i przestrzeń tego kosmosu dane są każdemu człowiekowi jako ramy życia, aby właśnie w nich zrealizować siebie w prawdzie oraz dopomóc drugiemu we wzroście ku osobistej świętości.
„Źródłem godności sumienia jest zawsze prawda”
Czy można być w pełni człowiekiem poza prawdą lub wbrew prawdzie? Święty Jan Paweł II występuje jako orędownik sumienia prawego, czyli opartego na niekwestionowalnej prawdzie, do której przecież każdy z ludzi globu jako istota rozumna jest z natury swojej rozumności zdolny: „W przypadku sumienia prawego mamy do czynienia z przyjętą przez człowieka prawdą obiektywną, natomiast w przypadku sumienia błędnego – z tym, co człowiek subiektywnie uważa mylnie za prawdę. Nie wolno jednak nigdy mylić błędnego ’subiektywnego’ mniemania o dobru moralnym z prawdą ’obiektywną’, ukazaną rozumowi człowieka jako droga do jego celu, ani też twierdzić, że czyn dokonany pod wpływem prawego sumienia ma taką samą wartość jak czyn, który człowiek popełnia, idąc za osądem sumienia błędnego”.
Zarówno „prawość”, jak i „błąd” moralny zakładają istnienie prawdy, w przeciwnym razie zatraciłyby swój sens. Bez prawdy nie byłoby bowiem ani prawości, ani błądzenia, lecz po prostu chaos postaw, co sprzeciwia się Bogu jako Wiecznemu Prawodawcy i Jego Wiecznemu Porządkowi, będącemu przecież Wieczną Prawdą, czyli absolutną zgodnością Jego Życia z Jego Rozumem Boskim. Tylko upadły „duch nieprawości” i „kłamstwa”, tzn. diabeł, jest uosobieniem anarchii piekielnej i każdy, kto w państwie czy Kościele św., w nauce, sztuce, polityce, gospodarce czy handlu wprowadza anarchię, jest zniewolony tym „ojcem kłamstwa” i poprzez to zatraca swoją godność „dziecka Bożego” z sumieniem-darem Boga Przenajświętszego, ponieważ tylko na fundamencie prawdy mamy do czynienia z respektowaniem prawości ludzkiego sumienia i jego wrodzonej godności bytowej.
Co czynić w obliczu takich systematycznych prób i procesów zniewoleń ludzkich sumień dzisiaj – także w naszej katolickiej Polsce?
Konieczność permanentnego oczyszczania sumień światłem Prawdy Najwyższego
Łatwo się usprawiedliwiać, że „nie potrafimy poznać prawdy do końca” i dlatego „nasze postępowanie nie jest prawe”, ale powstaje pytanie, czy zadaliśmy sobie tyle trudu, aby poznać prawdę i żyć nią na co dzień. Papież Polak nie przestaje uwrażliwiać nas na konieczność pracy nad sumieniem i jego przyjaźnią z prawdą, która czasami kosztuje człowieka wiele wyrzeczeń i ofiar, ale wszystko po to, by być coraz doskonalszym człowiekiem prawego sumienia: „Zło dokonane z powodu niepokonalnej niewiedzy lub niezawinionego błędu sumienia może nie obciążać człowieka, który się go dopuścił, ale także w tym przypadku nie przestaje być złem, nieporządkiem w stosunku do prawdy o dobru. Co więcej, dobro nierozpoznane nie przyczynia się do wzrostu moralnego osoby, która je czyni, gdyż jej nie doskonali i nie pomaga jej zwrócić się ku najwyższemu dobru. Tak więc zanim znajdziemy łatwe usprawiedliwienie, zasłaniając się własnym sumieniem, powinniśmy rozważyć słowa Psalmu: ’kto jednak dostrzega swoje błędy? Oczyść mnie od tych, które są skryte przede mną’ (Ps 19 [18],13). Istnieją winy, których nie dostrzegamy, ale które mimo to nie przestają nimi być, ponieważ to my nie chcieliśmy dotrzeć do światła (por. J 9,39-41), co obciąża nas moralnie i zadłuża względem wprawdzie Miłosiernego, ale równocześnie wiecznie Sprawiedliwego Pana i Boga.
Niezmienność prawdy o sumieniu ludzkim w obliczu zmian w kosmosie i kulturze
Nierzadko zdarza się w namyśle niektórych ludzi nad sumieniem, że zmiany dokonujące się w świecie przyrody, a tym samym w cielesności człowieka oraz w jego dziełach, czyli w kulturze, są dla nich podstawą do relatywizacji niezmiennej prawdy o ludzkim sumieniu jako pochodzącym od Boskiego Stwórcy i prawdy o niezmiennych zasadach moralnych, jak np. Dekalog.
Sprzeciwia się tej opinii nauka Papieża z Polski, który zobowiązuje każdą i każdego do odkrycia niezmiennych prawd w porządku prawno-moralnym, ponieważ one realnie istnieją i to paradoksalnie w każdym ludzkim sumieniu – także w tych, którzy je odrzucają, a nawet zwalczają, twierdząc m.in., że tym samym ”ratują demokrację„: ”Oczywiście, należy poszukiwać i znajdywać coraz właściwsze ujęcia uniwersalnych i trwałych norm moralnych, aby bardziej odpowiadały one różnym kontekstom kulturowym, by zdolne były lepiej wyrażać ich niezmienną aktualność w każdym kontekście historycznym, by pozwalały prawidłowo rozumieć i interpretować zawartą w nich prawdę. Ta prawda prawa moralnego, podobnie jak prawda ’depozytu wiary’, ujawnia się stopniowo w ciągu stuleci: wyrażające ją normy w swej istocie pozostają w mocy, muszą jednak być uściślane i definiowane ’eodem sensu eademque sententia’ w świetle historycznych okoliczności przez Magisterium Kościoła, którego decyzję poprzedza i wspomaga proces ich odczytywania i formułowania dokonujący się w umysłach wierzących i w ramach refleksji teologicznej„. Wynika to po prostu z tego, że człowiek nie jest Panem Bogiem i potrzebuje czasu, ale także systematyczności w zgłębianiu prawdy o ładzie życia, nie może się od tego wysiłku zdyspensować, jeżeli pragnie pozostać, względnie stawać się, coraz bardziej człowiekiem w sensie moralnym.
Czy człowiek sam, czyli z natury swojej, jest w stanie osiągnąć doskonałą prawość moralną?
Ostateczna prawdziwość ludzkiego sumienia wymaga światła Bożej łaski w postaci wiary
Nie było epoki w dziejach historii ludzkiego poznania świata, aby postawione pytanie nie pojawiło się w jakiejś postaci, wskazując na konieczność pomocy Boskich mocy we wspinaczce człowieka jako istoty moralnej na szczyty doskonałości bytowej. Jan Paweł II Wielki daje na to jasną odpowiedź: ”Powołani do zbawienia poprzez wiarę w Jezusa Chrystusa, ’światłość prawdziwą, która oświeca każdego człowieka’ (J 1,9), ludzie stają się ’światłością w Panu’ i ’dziećmi światłości’ (por. Ef 5,8) i uświęcają się przez ’posłuszeństwo prawdzie’ (por. 1 P 1,22)„.
Pełnia ludzkiej świętości dokonuje się w ścisłej współpracy człowieka sumienia z łaską Boga, stąd zasadna jest katolicka zasada: ”Natura et gratia„ (”natura i łaska„). Jeżeli zatem zabraknie albo pracy samego człowieka w jego naturze rozumnej i wolnej w pracy nad sobą, albo łaski Bożej, albo obydwóch zasad, to nie będzie doskonałości ludzkiej w aspekcie moralności. Dlaczego posłuszeństwo właśnie Bogu jako Prawdzie jest aż tak decydujące, aby stać się ”świętym, jak On jest Święty„?
”Posłuszeństwo„ Prawdzie Boga – konieczne dla uzyskania i ocalenia prawdy sumienia
Skoro Bóg Objawiony w Jezusie z Nazaretu jest Stwórcą człowieka, to tylko na drodze posłuszeństwa Jemu jako Władcy i Królowi człowiek może uzyskać kształt sumienia godny jego Kreatora. Przecież przez ”nieposłuszeństwo jednego grzech wszedł na świat„, tak też przez ”posłuszeństwo„ ”nowego Adama„, czyli Chrystusa jako Boga-Człowieka powróciła utracona przez ludzkość łaska uświęcająca. Czy taka dwutorowa droga ludzkiego sumienia jest drogą łatwą? Papież nie ma wątpliwości, że ”to posłuszeństwo nie zawsze jest łatwe. W następstwie tajemniczego grzechu pierworodnego, popełnionego za poduszczeniem Szatana, który jest ’kłamcą i ojcem kłamstwa’ (J 8,44), człowiek ustawicznie doznaje pokusy, by odwrócić wzrok od Boga żywego i prawdziwego i skierować go ku bożkom (por. 1 Tes 1,9), przemieniając ’prawdę Bożą w kłamstwo’ (por. Rz 1,25); przytępia to również jego zdolność poznawania prawdy i osłabia wolę poddania się jej. W konsekwencji człowiek, ulegając relatywizmowi i sceptycyzmowi (por. J 18,38), zaczyna szukać złudnej wolności poza samą prawdą„, której tam nigdy nie znajdzie, ponieważ jej tam nie ma. Szatan zamienił ”królestwo prawdy„ na swoje potępione przez niego samego ”królestwo kłamstwa„, którego najważniejszym celem jest zabić każdą napotkaną bytowość, bo to jest istotą kłamstwa, które ”ugruntowało„ krainę nieskończonej śmierci, co jest paradoksem wszystkich paradoksów. Czy w tym zmaganiu z takim antyduchem dziejów grzechu ludzkie sumienie może ponieść porażkę?
Prawda sumienia jest niezniszczalna do końca przez ducha czasu i świata
Gdyby Bóg stworzył człowieka np. na drodze ewolucji, to byłby słabym stworzeniem, przeznaczonym z natury, aby stać się materiałem rozwoju wyższego od niego gatunku istot żywych, ale tak nie było i nie jest. Dlatego też teza papieska jest zgodna z nauczaniem moralnym Kościoła katolickiego: ”Ciemności błędu i grzechu nigdy jednak nie zdołają do końca zgasić w człowieku światła Boga Stwórcy. W głębi serca stale tęskni on za absolutną prawdą i pragnie w pełni ją poznać, czego wymownym dowodem są niestrudzone poszukiwania, jakie człowiek prowadzi na każdym polu i w każdej dziedzinie. Jeszcze dobitniej tego dowodzi jego poszukiwanie sensu życia. Rozwój nauki i techniki bowiem, choć stanowi wspaniałe świadectwo inteligencji i wytrwałości człowieka, nie odpowiada jeszcze na ostateczne pytania religijne ludzkości, ale raczej jest dla niej bodźcem, by podjąć najboleśniejsze i rozstrzygające zmagania, które toczą się w sercu i sumieniu„.
Człowiek sumienia ma odwagę egzystencji z powyższych racji, a mianowicie, że Prawda Boska jest zawsze zwycięska i nasze zwycięstwa życia mają w Niej swoje źródło życia i źródło doskonałego działania, niezależnie od trudów, które człowiek w swoim sumieniu musi podjąć i potrafi je przezwyciężyć. Niekiedy nie znamy okoliczności tych moralnych zwycięstw – nawet tych z pozoru najtragiczniejszych, jak świadectwo męczeństwa za Prawdę, gdyby nie zaistniała ta najwyższego formatu konfrontacja prawdy z kłamstwem. Czy znalibyśmy dzisiaj na całym globie św. Maksymiliana Marię Kolbego czy bł. ks. Jerzego Popiełuszkę, jeżeli niemieccy naziści i komunistyczni zbrodniarze PRL nie dokonaliby na ich Osobach aktów zbrodni? To nie jest argument za jakimkolwiek usprawiedliwianiem takich zbrodni, lecz jedynie fakt świadczący o zawsze zwycięskim człowieku Bożym.
Sejm, Senat, Prezydent i Trybunał Konstytucyjny RP mają ten sam obowiązek prawno-moralny stania na straży prawdy o prawości sumień wszystkich Polaków
Nauczanie św. Jana Pawła II wyostrza ducha powinności ”reprezentantów„ Narodu Polskiego, którzy w jego imieniu oraz w Imieniu Boga jako niebiańskiego Króla sprawują władzę w Rzeczypospolitej. Jego słowa odnoszą się oczywiście do wszystkich polityków świata, ale my je przytaczamy w kontekście naszego Państwa: ”Gdy większość parlamentarna lub społeczna uchwala, że zabicie jeszcze nienarodzonego życia ludzkiego jest prawnie dopuszczalne, choćby nawet pod pewnymi warunkami, to czyż nie podejmuje tym samym decyzji ’tyrańskiej’ wobec najsłabszej i najbardziej bezbronnej ludzkiej istoty? Sumienie powszechne słusznie wzdryga się w obliczu zbrodni przeciw ludzkości, które stały się tak smutnym doświadczeniem naszego stulecia. Czyż te zbrodnie przestałyby być zbrodniami, gdyby nie popełnili ich pozbawieni skrupułów dyktatorzy, ale gdyby nadała im prawomocność zgoda większości?„. Dlaczego nie ”większość„ decyduje o prawdzie, bo po prostu ”ilość„ zawdzięcza swoje istnienie ”Prawdzie„ Trójcy Świętej, a zatem zawsze prawda góruje nad ilościami, co oznacza w odniesieniu do prawdy o każdym człowieku: nienarodzonym i narodzonym, zdrowym i chorym, młodym i sędziwym, że każdy polityk winien jest mu bezwzględny respekt. Takiej postawy oczekuje z całą pewnością gros Polaków, którzy wspierać będą tylko polityków polskich o prawych sumieniach, ponieważ tylko tacy zasługują na miano ”polityka„ – ”sługi„ dobra wspólnego Rzeczypospolitej Polskiej.