Gorączka
Leniwy, upalny dzień. 40 stopni w cieniu, żar do zniesienia chyba tylko na plaży w Acapulco. Lato, ale Grzegorz, były senator, na czołówce "Gazety Wyborczej", raczej jako ofiara spatologizowanej sitwy PZPN niż negatywny bohater petryfikujący skorumpowany układ. Biedaczek, pewnie miał trudne dzieciństwo i koledzy w przedszkolu go nie lubili. Na dodatek nie lubi go też opozycja polityczna. A tego już za wiele. Dlatego Jacek Żakowski uznał za zasadne wziąć Latę w obronę.
Środowisko „Wyborczej” w ogóle lubuje się w takich inwersjach, stąd regularne i zamierzone „mylenie” agresora z ofiarą etc. Przykład? Kilka stron dalej jątrzący artykuł poświęcony, a jakże, pielgrzymce Rodziny Radia Maryja na Jasną Górę, opatrzony „eleganckim” tytułem „Judasze, won”. Won wzmocnione czerwoną farbą drukarską, żeby każdemu czytelnikowi dobrze się utrwaliło.
„Judasze” to oczywiście dziennikarze „GW”, Polsatu i TVN, którzy co roku, bez względu na pogodę, „peregrynują” do Częstochowy, żeby później napisać to, co z góry wiadomo, że zostanie napisane czy wypowiedziane w telewizyjnych studiach, bez względu na realia sytuacji. Solidna porcja ciężkostrawnej papki, z dominującym akordem pogardy wobec setek tysięcy ludzi, którym odmawia się prawa do zdefiniowania wspólnoty celów i wyboru ścieżki ich realizacji. Plus zgrane do bólu motywy „oblężonej twierdzy” i „religii smoleńskiej”, której egzemplifikacją ma być epitafium smoleńskie.
Temat smoleński w ogóle mierzi żurnalistów z Czerskiej. I jest passe. W modzie będą za to zawsze tablice dla Jacka Kuronia, hurtowo i wszędzie – temat ulokowany na niemal całej drugiej stronie. No i oczywiście „morderstwo” Barbary Blidy z wyabstrahowanym, detektywistycznym wątkiem analizy rodzaju cząsteczek, które odkryto, a w zasadzie nie odkryto na kurtce funkcjonariuszki ABW. To się dopiero nazywa teoria spiskowa! Tylko dlaczego nikt jeszcze nie nazwał tego „religią”?