Sukces wolności
Obchodzimy właśnie 25 rocznicę wyborów do Sejmu kontraktowego. Ostatniego parlamentu Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej. Ciągle usiłuje się fałszować rzeczywistość, wmawiając Polakom, iż to był wielki sukces, ponieważ wtedy właśnie upadł komunizm. Taki to był upadek, że w rządzie Tadeusza Mazowieckiego za politykę wewnętrzną kraju odpowiadał najbardziej zasłużony polski antykomunista, generał Czesław Kiszczak.
Przekonuje się nas, że minione ćwierćwiecze było sukcesem, jakiego świat wcześniej nie widział. Piewcy przemian wybierają bohaterów „naszej wolności” i przekonują, iż nie ma państwa o lepszych perspektywach aniżeli Polska. Prześcigają się w zachwytach nad znakomitym wykorzystaniem szans, które dało minione 25 lat. Kiedy zajrzeć do „Gazety Wyborczej” czy posłuchać przez chwilę TVN24, ma się wrażenie, że osławiona propaganda sukcesu z lat 70 była subtelną publicystyką z porównanie z obecnym wbijaniem Polakom do głów maczugami, jak mają oceniać dookolną rzeczywistość.
Wszystkie państwa, które wyrwały się w ciągu minionych lat spod władania Kremla, nadrabiają cywilizacyjne zaległości. To powinien być powód do radości. Dlaczego więc Polacy zamiast się cieszyć wyjeżdżają z kraju? Warto poszukać odniesień historycznych.
Faktem jest, że emigracja z Polski zawsze wiązała się z tragicznym wydarzeniami w dziejach naszego narodu. Emigracja polityczna była m.in. wynikiem rozbiorów, upadku powstania listopadowego i styczniowego. Wyjazdy z kraju miały również uzasadnienie ekonomiczne. Szczególnie nasiliły się na przełomie XIX i XX wieku. Opuszczano ziemie polskie, szukając perspektyw we Francji, Belgii czy Ameryce Północnej.
Także w dwudziestoleciu międzywojennym emigrowano z Polski za chlebem. Było to wynikiem m.in. największego w nowożytnych dziejach świata kryzysu ekonomicznego. Mimo tego ludność Polski przez 21 lat niepodległego państwa i wzrosła o 8 mln osób. Kolejna znaczna grupa emigrantów wiąże się z wydarzeniami II Wojny Światowej. W okresie PRL wyjazd za granicę był utrudniony, ale w latach 80. Polskę opuściło ok. 1,2 mln. osób. Wynikało to nie tylko sytuacji politycznej (stan wojenny, szykanowanie działaczy „Solidarności”), ale także katastrofalnego stanu gospodarki upadającego państwa komunistycznego.
Każdy z tych wielkich historycznych exodusów był związany z dramatem politycznym lub ekonomicznym, który wyciskał piętno na życiu całego narodu. Obecnie jesteśmy świadkami wyjazdów na niespotykaną wręcz wcześniej skalę. Czy nie należy oceniać „sukcesu” 25-lecia właśnie z perspektywy kilku milionów osób, które w ostatnich latach opuściły Polskę, poszukując przyszłości na zmywaku w Anglii albo na budowie w Niemczech ? W samym tylko 2013 r. za chlebem wyemigrowało z Ojczyzny 500 tys. osób. Wielu z nich nie chce już wracać do Polski, nie widząc żadnych perspektyw dla siebie i swoich rodzin. Ten ubytek w substancji narodu to hekatomba porównywalna z dramatem II Wojny Światowej.
Exodus Polaków to ich ocena „sukcesu” 25 lat wolności, to druzgocąca recenzja działań Tusków, Michników, Balcerowiczów, Nałęczów i im podobnych. Życzę zatem salonowcom III RP dobrego samopoczucia, gdy przy pełnych talerzach będą świętowali sukces ich wolności. Chociaż akurat tego nie trzeba im życzyć. Z nich przecież emanuje samozadowolenie.