Nie da się oddzielić wolności słowa od wolności państwa, wolności narodu, wolności społeczeństwa, praw człowieka i obywatela, pluralizmu, wolności sumienia.
Te wolności są ze sobą integralnie powiązane, a jeżeli brakuje chociaż jednej z nich, to nie ma wolności w ogóle, a wtedy nie istnieje demokratyczne państwo. Takie fundamentalne zasady legły u podstaw utworzenia Stanów Zjednoczonych 4 lipca 1776 roku. Jeden z ojców założycieli USA, a zarazem prezydent Ameryki Tomasz Jefferson twierdził, że media, wówczas prasa, są pierwszą władzą w demokratycznym państwie, najważniejszą wolnością bowiem jest wolność słowa: "Gdybym musiał zdecydować, czy lepiej, byśmy mieli rząd, a nie mieli prasy, czy mieli prasę, a rządu nie mieli - bez wahania wybrałbym drugie rozwiązanie".
W Polsce w latach 1944-1989 podstawowym wyznacznikiem państwa totalitarnego były: brak wolności, więzienia reżimu oraz cenzura komunistyczna, czyli brak wolności słowa. Nie było przypadkiem, że głównym przeciwnikiem totalitarnego komunistycznego reżimu był Prymas Polski ks. kard. Stefan Wyszyński, najważniejszy i najsłynniejszy więzień polityczny PRL.
Nie było też przypadkiem, że walkę o wolność Polski łączył ks. kard. Wyszyński z walką o wolność słowa. W millennium chrztu Polski wołał: "(...) biskup katolicki i kapłan katolicki, i każdy katolik w Polsce też jest Polakiem i też stanowi Naród. My, ludzie ochrzczeni, weszliśmy całą siłą naszego chrześcijańskiego ducha w życie Narodu i temu Narodowi ani krzywdy, ani ujmy nie przynieśliśmy. Dlatego nie pozwolimy sobie zatkać ust przekupną dłonią. Nadal będziemy, ilekroć zajdzie taka potrzeba i gdzie to będzie potrzebne, zaświadczać o naszej obecności w świecie chrześcijańskim jako "przedmurze chrześcijaństwa" i "Polska zawsze wierna"". Te słowa wypowiedział Prymas Tysiąclecia jako faktyczny przywódca Narodu w odpowiedzi osławionemu komunistycznemu dyktatorowi Gomułce, który atakował Kościół, opluwał oszczerstwami biskupów i kapłanów, kwestionował prawa Kościoła do obrony wiary i wolności Polaków.
Teraz żyjemy w innych czasach, w XXI wieku, w III Rzeczypospolitej. Przez Polskę jak długa i szeroka przetaczają się największe manifestacje społeczeństwa od czasu upadku komuny. Znowu toczy się walka o wolność słowa, pluralizm, prawa obywateli, wolność sumienia, walka z dyskryminacją, walka o Telewizję Trwam, walkę o Polskę.
Historia uczy, że nigdy jeszcze się nie zdarzyło, aby władza oddała dobrowolnie społeczeństwu jakąkolwiek wolność, także wolność słowa. Historia uczy również, że są w Polsce rządzący, którzy nadal usiłują "przekupną dłonią zatkać usta" większości obywateli.
Sprawa Telewizji Trwam kumuluje w sobie w realiach 2012 roku cały szereg kluczowych dla państwa i społeczeństwa spraw, łącznie z najważniejszym problemem: jaka Polska i czyja Polska?
Ludzie, którzy dzisiaj rządzą Polską, za pośrednictwem KRRiT chcą złamać wolność słowa. Za pomocą arogancji, prawnych manipulacji, marnych wykrętów, niejasnych przepisów i ewidentnej nieprawdy chcą faktycznie zlikwidować wolność słowa poprzez likwidację Telewizji Trwam. Są w Polsce politycy zainteresowani kryzysem wartości: Bóg, Honor, Ojczyzna. Ale z drugiej strony są miliony Polaków - ludzi dobrej woli, dla których te wartości są najważniejsze, bo to nasza pamięć i tożsamość.
Żadne stanowione prawo, żadne przepisy, artykuły, paragrafy, pragmatyka KRRiT nie powstrzymają ludzkiego sumienia przed wiernością takim, a nie innym wartościom. Nie wiem, jak zakończy się sprawa Telewizji Trwam.
Sądzę, że poza wszystkim będzie w przyszłości ostrzeżeniem dla tych, którzy by mieli ochotę powtórzyć eksperyment uwięzienia wolności, a wolności słowa szczególnie. Niech wiedzą, że zawsze wtedy odezwą się sumienia milionów ludzi, którzy z pobudek ideowych podejmą trudną walkę w obronie wolności i ostatecznie to oni walkę tę wygrają!