Przy okazji dyskusji po emisji filmów o Żołnierzach Wyklętych i o Ryszardzie Kuklińskim trzeba tłumaczyć historyczne podstawy. Nastolatki nie są winne temu, że nic nie wiedzą o zawiłościach II wojny światowej, przesuwaniu się frontów i zajmowaniu stref wpływu. O tym, że ostatecznie Polska stała się państwem zniewolonym przez Moskwę, a propaganda mamiła zwycięstwem w wojnie, którego dla Polski nie było. Tym, którzy się tego uczą, podawane jest to często w formie skrótowej, obrazkowej, w oderwaniu od obecnej rzeczywistości.
Część młodzieży w związku ze złą reformą szkolnictwa w ogóle nie uczy się historii Polski po II wojnie światowej. Nic więc dziwnego, że nie mają zdolności percepcyjnej wobec symboli na naszych ulicach. Tego, co złe, nie potrafią dostrzec i odrzucić. Natomiast bohaterów niewielu chce uhonorować, bo przecież młodych nikt, prawie nikt tego nie uczy. Na przykład w Wołominie sowiecki czołg, pomnik ku pamięci okupantów z Armii Czerwonej, musiał być usuwany o świcie, żeby uniknąć protestów przerażonych tym faktem grup mieszkańców. Tłumaczyli wtedy, że czołg był znakomitym miejscem zabaw dla ich dzieci. Podobnie jest z „Czterema Śpiącymi” w Warszawie. Władze miasta chcą, aby pomnik ten pozostał, i powołują się na badania, które wskazują, że mieszkańcy przyzwyczaili się już do tego monumentu i wyglądając przez okno tramwaju, wiedzą, gdzie wysiąść. Te odpowiedzi przekonują warszawski ratusz, że „Czterej Śpiący” powinni zostać!
Obywatele, jeśli ich państwo nie prowadzi żadnej polityki historycznej, chodzą jak we mgle pomiędzy natarczywie zastępującymi im drogę wersjami historycznymi. Polskie państwo straciło szansę na dotarcie do młodych z informacją o bohaterskim Ryszardzie Kuklińskim. Uprzedził je filmowiec. Film „Jack Strong” wyjaśnia Polakom historię pułkownika. Szkoła nie. Nawet na uniwersyteckich kursach z zakresu historii stosunków międzynarodowych nie ma informacji o tym, jak Polak przysłużył się pokojowemu zakończeniu zimnej wojny.
Szanowni Państwo, proszę pomyśleć, kiedy ostatnio śpiewaliśmy wspólnie z bliskim nam nastolatkiem hymn? Czy tłumaczyliśmy mu, skąd te słowa? Czy tłumaczyliśmy mu znaczenie w naszej historii „Bogurodzicy”, „Roty” czy pieśni „Boże coś Polskę”? Przeciwnikom takich rozmów z młodymi od razu chciałbym powiedzieć, że natłok popkulturowych i miałkich treści jest tak silny, że przenika całość życia człowieka. Dajmy im trochę wiedzy o Polsce, a tchniemy w nich nowego ducha. Gdyby państwo na poziomie podstawowej edukacji dbało o tego ducha w ludziach, mielibyśmy wzajemne większe zrozumienie w społeczeństwie, a nie obrażanie przez środowiska „liberalne” Polaków skupionych wokół środowisk patriotyczno-niepodległościowych.
Inne byłoby zrozumienie dla nieufności wobec śledztwa rosyjskiego po śmierci polskiego prezydenta i pozostałych członków załogi prezydenckiego samolotu. To było oczywiste, że w raporcie MAK będą kłamstwa. I mieli rację ci, którzy nazywani byli rusofobami. Słusznie twierdzili także, że nie ma żadnego polskiego śledztwa, są tylko polskie wnioski z wniosków rosyjskich. Ci, którzy zawierzyli raportowi Anodiny, byli właśnie ofiarami mgły ogłupiania i pod wpływem polityki resetu.
Mamy wyjątkową okazję, aby przekonać większą część społeczeństwa, że obawy o bezpieczeństwo Polski nie są bezpodstawne. W związku z tym polityka naszego kraju powinna być prowadzona w zupełnie inny sposób niż przez ostatnich siedem lat. Dowody są namacalne.