Z biegiem lat cmentarz przy ulicy Poprzecznej w Olsztynie przemienia się w piękną polską historyczną nekropolię. To zasługa ludzi wrażliwych na polski los, tych, którzy chcą pamiętać i pamięć tę przekazać następnym pokoleniom Polaków. Symboliczne pomniki, postumenty, kamienne kopce przypominają nasze tragiczne losy. Dobrze, gdy cmentarze stają się także miejscem opowiadania o historii, także tej nie zawsze docenianej w rządowej Warszawie. Poprzez pomniki otoczone cmentarnym parkanem dochodzi do nas nieskrępowany silny głos społeczeństwa.
W 2003 roku, przy głównej alei cmentarza, stanął pomnik „W hołdzie Polakom pomordowanym w latach 1943-1945 na Wołyniu i Kresach Południowo-Wschodnich II RP. Tym, którzy opuścili rodzinne strony, uchodząc przed terrorem i zagładą z rąk OUN-UPA”. Pomnik, w 60. rocznicę tej wielkiej tragedii, postawili Polacy zrzeszeni w organizacjach kresowych; z własnych pieniędzy, dzięki determinacji i osobistemu poświęceniu. Uroczystości odnotowały tylko niektóre miejscowe media. A przecież na pomniku nie zapomniano także o Ukraińcach: „Tych, którzy zginęli z rąk swych współbraci-nacjonalistów, za pomoc udzieloną ludności polskiej w czasach zagłady na Wołyniu i Kresach Południowo-Wschodnich”.
Marmurowe obeliski przypominają o przedwojennej Policji Państwowej, o zamęczonych w sowieckich łagrach: Kozielsku, Katyniu, Ostaszkowie i na dalekiej północy – na półwyspie Kola, o tych, którzy nie powrócili z tajgi, Syberii, stepów Kazachstanu, „bo Bogu i Ojczyźnie życie swoje ofiarowali” – jak głosi inskrypcja. Wspomina się tych z armii generała Władysława Andersa, spod Monte Cassino, Ankony, Bolonii. Jeden z napisów przywołuje zapomniany los Polaków więzionych i zamordowanych przez komunistów w obozie w Gdyni w 1947 roku. Tam właśnie trafiali, prosto ze statków, którymi powracali do kraju po wojnie, nasi żołnierze, marynarze, emigranci z Zachodu.
Ziemia warmińska nie zapomina o tych, którzy walczyli o polski język i katolicką wiarę. Słowa Juliusza Słowackiego: „Jak kamienie przez Boga rzucone na szaniec” wieńczą pomnik poświęcony rodzinie Pieniężnych. Syn Seweryna Pieniężnego, twórcy „Gazety Olsztyńskiej”, także Seweryn, aresztowany przez gestapo został rozstrzelany w 1940 roku w KL Hohenbruch koło Królewca. Jego żona straciła życie w KL Ravensbrück. Pomnik rodziny Pieniężnych otaczany jest niezmiennym szacunkiem.
W tym olsztyńskim panteonie bohaterów i męczenników chcą także coś ważnego powiedzieć młodzi. „W trosce o pamięć i dziedzictwo narodowe chylimy głowy ku czci bohaterów narodowych walczących o niepodległość Polski” – napisali uczestnicy Marszu Niepodległości, uczniowie Gimnazjum nr 14 im. Marszałka Józefa Piłsudskiego. Skromny napis umieścili na drewnianej tablicy tuż przy pomniku sybiraków, ofiar stalinizmu.
Dawno już nie ma w Olsztynie Szkoły Podstawowej nr 14, mojej szkoły, noszącej imię gen. Karola Świerczewskiego. Przez całe długie lata PRL przymuszano młodych Polaków do oddawania hołdu temu sowieckiemu generałowi. Nikt nie mówił, kim był naprawdę, i tego, że już w wojnie polsko-bolszewickiej walczył po stronie Sowietów przeciwko wolnej Polsce.
Po przeciwnej stronie alei bohaterów i męczenników stoi od lat pokaźny granitowy monument, grób poświęcony tym, którzy po wojnie „utrwalali władzę ludową”. Obok nazwisk wiek i stopień wojskowy. Przeważnie szeregowcy i młodsi oficerowie. Ilu z nich było rzeczywiście przekonanych, że walczą o „utrwalenie władzy ludowej”, a ilu wykonywało bezmyślnie rozkazy narzucone im przez obcą władzę? U stóp tego pomnika dziesiątki zniczy i kwiaty. Katolicki cmentarz uświęca także to miejsce, bo czym innym są groby, a czym zgoła innym PRL-owskie pomniki tzw. utrwalaczy. Te muszą wreszcie zniknąć z polskich miast i ulic.