Państwo i społeczeństwo mają się wzajemnie uzupełniać. Państwo winno czerpać siły ze społeczeństwa. Siła wewnętrzna państwa nie polega na tym, aby skupić wszelką władzę, a społeczeństwo władzy pozbawić. Jeśli zaś państwo stanie przeciwko społeczeństwu, przestaje być silne na zewnątrz. Tak uważał prof. Feliks Koneczny, wielki admirator cywilizacji łacińskiej i państwa obywatelskiego.
Państwo pod rządami Platformy Obywatelskiej nie jest obywatelskie, tylko biurokratyczne. Skupiło w swoich rękach całą władzę, lekceważy społeczeństwo, a nawet z nim walczy, bo czyniąc gender oficjalnym programem rządu, niszczy cywilizację łacińsko-chrześcijańską, na której Polska budowała swoją tożsamość.
10 kwietnia 2010 roku pod Smoleńskiem Rosja zademonstrowała swoją potężną siłę niszczycielską. Państwo polskie ponownie zaczęło myśleć po rosyjsku. Premier Donald Tusk, ironizując w Sejmie z tych, którzy domagali się szybkiego wyjaśnienia przyczyn tragedii smoleńskiej, powiedział: „Właściwie powinienem wypowiedzieć wojnę, jeśli nie faktyczną, to polityczną, Rosji z powodu katastrofy smoleńskiej”. Wcześniej wszedł w porozumienie z Putinem w sprawie rozdzielenia wizyty swojej i prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Katyniu.
Cztery lata po tragedii smoleńskiej Rosja, zajmując Krym – część państwa ukraińskiego, przypomniała o swojej odwiecznej zaborczej żądzy. Żadne stanowcze potępienie Rosji za militarną aneksję nie padło z ust polskiego prezydenta, bo państwo polskie nie przestało myś- leć po rosyjsku.
Czy polskie społeczeństwo, prawdziwe źródło siły wolnego państwa, wspiera rosyjskie myślenie w Polsce? Zdecydowanie nie! Mieszkańcy Ossowa pod Warszawą nie dopuścili do uroczystego odsłonięcia pomnika bolszewików z wojny 1920 roku pomysłu Bronisława Komorowskiego. Mieszkańcy stolicy nie godzą się na ponowne ustawienie pomnika „Czterech Śpiących” na placu Wileńskim na warszawskiej Pradze. Władze samorządowe i mieszkańcy Pieniężna nie stawili się pod pomnikiem Iwana Czerniachowskiego, którego rocznicę śmierci świętowała delegacja rosyjska przybyła z Kaliningradu. Wcześniej bez zgody polskich władz Rosjanie malowali pomnik i sprzątali teren wokół niego. Pomnik kata żołnierzy AK będzie jednak usunięty – zapowiadają samorządowcy.
Ale społeczeństwo polskie ma niewspółmiernie mało do powiedzenia w państwie, które postanowiło oficjalnie myśleć po rosyjsku. Tuż po tragedii smoleńskiej szef biura bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej nawiązuje ścisłą współpracę z szefem polskiego BBN. Minister spraw zagranicznych Rosji odbywa naradę z polskimi ambasadorami. Rosyjski Gazprom funduje polskim uczonym i studentom naukowe stypendia. Polskie wyższe uczelnie (w tym UW i UMK) nawiązują współpracę naukową z uczelniami rosyjskimi. W salach koncertowych całej Polski wybrzmiewa „pokojowa” żołnierska pieśń nawiązująca do rosyjskiego imperializmu w wykonaniu Chóru Aleksandrowa. Telewizja publiczna na okrągło (ile to już razy) emituje zakłamany serial o przyjaźni polsko-radzieckiej „Czterej pancerni i pies”, a w Zielonej Górze już trwają przygotowania do kolejnego festiwalu piosenki rosyjskiej na wzór piosenki radzieckiej.
W przyszłym roku nastąpi zwieńczenie rosyjskiego myślenia w Polsce – oficjalna państwowa impreza pt. „Rok Rosji w Polsce i Rok Polski w Rosji”. Minister kultury i dziedzictwa narodowego Bogdan Zdrojewski ogólnie zadowolony z pomysłu uważa jednak, że „trzeba dać możliwość samodzielnego decydowania w tej kwestii artystom i instytucjom kulturalnym”. Ale gdyby nie rząd i prezydent, czyli władze naszego państwa, pomysł tej imprezy organizowanej wspólnie z Rosją – państwem, które wystąpiło na drogę podboju militarnego i które stanowi realne zagrożenie bytu narodowego sąsiedniego kraju – nigdy by się nie pojawił.
Za rosyjskim myśleniem w Polsce kryje się chęć przypodobania się Rosji. Ta w oczywisty sposób niesymetryczna chęć podobania się świadczy o naszej ułomnej suwerenności, o zewnętrznej słabości państwa polskiego, ulegającego wpływom Rosji w swoich elitach, nie w społeczeństwie.