Ideologiczna układanka
10 lipca pojechałem do Warszawy na miesięcznicę Smoleńska. Miałem trochę czasu do 19, więc poszedłem do Muzeum Narodowego. I co widzę?
W głównym holu witają mnie carowie rosyjscy z żonami. Cóż, królewskie powitanie. Naprzeciwko ekscytująca zapowiedź czasowej ekspozycji: "Wywyższeni. Od Faraona do Lady Gaga". Więc idę: są popiersia, insygnia władzy, przedmioty kuchenne - niech będzie. Jednak dochodzimy do sali zatytułowanej REGRES(!). Początek regresu to zdaniem twórców ekspozycji postać marszałka Józefa Piłsudskiego - więc jest jego portret i karykatury. Być może regresem było również pojawienie się "polskiego bękarta na mapie Europy"? Marszałka spotykam w towarzystwie Hitlera, Stalina i Bieruta(!). Ale każdy regres ma swój koniec, więc przechodzę do kolejnej, ostatniej sali - z plakatu żegna mnie Tadeusz Mazowiecki i Lech Wałęsa. Scenariusz wystawy powstał chyba na Czerskiej w Warszawie.
ZOBACZ: https://twitter.com/dariuszdrazek/status/224108287002558466
Idę dalej i potykam się o kolejne elementy ideologicznej układanki. W jednej z sal obok majestatycznej "Bitwy pod Grunwaldem" Matejki znajduje się mały obraz. Na pierwszy planie Stańczyk - smutny i zatroskany - jak nie on, w drugiej sali widzimy bawiący się w najlepsze dwór. Stańczyk wie, że Smoleńsk upadł i że nie ma powodu do śmiechu. No właśnie SMOLEŃSK. Komuś przeszkadzała ta nazwa w tytule obrazu, więc skrócono nazwę. Po prostu "Stańczyk". Pytam więc, czy w nocy dyrektor Muzeum miała widzenie Matejki, który kazał zniekształcić nazwę dzieła?
ZOBACZ: http://instagram.com/p/ND18mBjuCS/
Próżno też w sali Matejkowskiej szukać hołdu ruskiego "Carowie Szujscy wprowadzeni przez Żółkiewskiego na sejm warszawski przed Zygmunta III w 1611". Gdy premier Tusk ściska się z Putinem na wieść o upadku Smoleńska, obraz ten nie wpisuje się PR - jakby to powiedzieć - stosunków międzynarodowych.
W sali poświęconej twórczości Jacka Malczewskiego na próżno szukać obrazów "Na etapie (Sybiracy)" oraz "Niedziela na Syberii". Polacy pilnowani przez rosyjskie bagnety wycofani zostali do ciemnej bocznej sali. Może te bagnety za bardzo kojarzą się z bagnetami pomnika wystawionego bolszewikom w Ossowie pod patronatem Kancelarii Prezydenta RP.
Również "Chochoły" i "Macierzyństwo" Stanisława Wyspiańskiego trudno znaleźć w głównych salach muzeum. Jakoś nie mieści się w mainstreamie twórca "Wesela", "Nocy Listopadowej", "Wyzwolenia" i "Warszawianki".
Gdy dodamy do tego przeniesienie obrazu "Bitwa nad Orszą" (pokazującego zwycięstwo Polski nad Rosją w 1514 r.) na drugie piętro - gdzie zwiedzający dojdą lub nie - to widzimy, że z muzealnych puzzli wychodzi obraz wcale nie narodowy. A polskiego orła próbuje zadziobać orzeł dwugłowy.
Dobrze, że choć "Hamlet Polski" pozostał i odlicza...
ZOBACZ: https://twitter.com/dariuszdrazek/status/224110058894659584/photo/1