OBYWATEL? A KTO TO?
Obywatel kieruje do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji skargę na nadawcę, bo jego zdaniem naruszył on prawo. Kodeks postępowania administracyjnego daje miesiąc na rozpatrzenie. I sprawa nie jest szczególnie skomplikowana, bo obywatel wie, kogo skarży i kto skargę rozpatruje. Więc nawet spodziewa się treści odpowiedzi, tj. że „przeprowadzona analiza nie wykazała naruszenia przepisów ustawy o radiofonii i telewizji”. Jednak Kodeks swoje, a Krajowa Rada jak zechce. I to nie raz, i nie dwa, ale trzy razy. Taki klimat.
Przykładowo na skargę z grudnia 2013 r. obywatel otrzymuje odpowiedź w formie elektronicznej w maju 2014 r., pomimo iż nadawca ustosunkował się do niej w połowie lutego 2014 r., na skargę z października 2013 r. elektroniczna odpowiedź przychodzi również w maju 2014 r. r., pomimo iż nadawca ustosunkował się do niej w grudniu 2013 r.
Idźmy dalej: odpowiedź na złożoną elektronicznie skargę z początków lipca 2013 r., obywatel otrzyma dopiero na koniec kwietnia 2014 r. również w wersji elektronicznej. To znaczy, że nie listonosz winny.
Obywatel, który skarży do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji konkretnego nadawcę może spodziewać się dopisywania przez nią dodatkowych danych osobowych. Krajowa Rada sprawdzi, kim jest osoba przedstawiająca się z imienia i nazwiska, jaki zawód pełni, gdzie pracuje itd. Przypisując do imienia i nazwiska dodatkowe dane osobowe, nie zamieszczone w piśmie do KRRiT, Organ ten musi chyba wszcząć wewnętrzne postępowania dochodzące kim jest skarżący, jaką funkcję pełni, gdzie pracuje. Tak przypuszczam, bo jak inaczej? Pytanie na jakiej podstawie i w jakim celu KRRiT wszczyna ową procedurę? Można również zakładać, iż Rada przypisałaby błędne dane do konkretnego imienia i nazwiska, narażając w ten sposób osoby trzecie i wprowadzając w błąd inne podmioty.
Ale KRRiT ma dla obywatela więcej niespodzianek. Otóż wysyłając skargę obywatela do podmiotu, którego skarga dotyczy, KRRiT ujawnia dane obywatela - te wskazane do wiadomości KRRiT - by miała komu odpowiedzieć - i te, które sama przetworzyła i do obywatela dopisała. A co, niech wiedzą, kto skarży. To zdaje się złamanie art. 47 Konstytucji RP oraz przepisów ustawy o ochronie danych osobowych. Ale nie od dziś ten obywatel wie, że przepisy swoje, a Krajowa Rada jak zechce. A przecież ujawnienie danych osobowych osoby skarżącej podmiotowi, na który składana jest skarga, nie wnosi niczego do przedmiotowej sprawy, a tym bardziej nie ma wpływu na nadawcę w zakresie jego ustosunkowania się do sprawy. A może jednak ma? Ujawnienie kierującym np. dużymi telewizyjnymi stacjami informacyjnymi danych osobowych osoby skarżącej może prowadzić do szykan tej osoby oraz osób z nią związanych, a w szczególności rodziny i krewnych. Dziennikarze mają przecież dojścia i możliwości. A czy powtarzająca się praktyka KRRiT w kolejnych sprawach może oznaczać próbę zniechęcenia obywatela, by nie kierował więcej skarg do tego Organu na konkretnych nadawców? Proszę sobie odpowiedzieć.