Władza o bezczelnej twarzy
U Ezechiela czytamy: „To ludzie o bezczelnych twarzach i zatwardziałych sercach; posyłam cię do nich, abyś im powiedział: Tak mówi Pan Bóg” (2,4).
Wczoraj w TV TRWAM rozmawiałem z Janem Pospieszalskim i Anitą Gargas o wolności słowa w Polsce. Jednym z ważnych wątków był proces cyfryzacji telewizji naziemnej.
Niedawno KRRiT obwieściła, że napłynęły do niej 4942 stanowiska, w tym 3392 listy pocztą elektroniczną i 1551 pocztą tradycyjną. Absolutna większość dotyczyła umieszczenia na multipleksie programu TV Trwam. Jan Dworak zapomniał doliczyć do tego trwające już wiele miesięcy konsultacje obywatelskie, wynikiem których jest już 101 marszów przeciwko dyskryminacji TV TRWAM, 2 miliony 335 tysięcy podpisów (!), jednoznaczny głos poparcia dla TV TRWAM Konferencji Episkopatu Polski, uchwały stowarzyszeń obywatelskich, politycznych, społecznych, religijnych, uchwały sejmików wojewódzkich, rad powiatowych i gminnych. No tak, ale tego Jan Dworak nie jest w stanie policzyć. Kolejny przejaw kłamstwa „zapierającego dech w piersiach”. Gdyby nie to, że ten ktoś ma w ręku pieczątki domykające system medialny na najbliższe kilkadziesiąt lat, trudno by go traktować poważnie.
Co mówi Jan Dworak i jaką narrację wdrukowuje? „Kierując się głosami wyrażonymi w ramach konsultacji społecznych, jeden z programów przeznaczymy dla programu o charakterze społeczno-religijnym. To jest informacja, którą mogę już powiedzieć z dużym prawdopodobieństwem, ale ostateczna nasza decyzja będzie zawarta wtedy, kiedy ogłosimy ten konkurs”. Dopytywany, jakich zna nadawców o tych charakterze mówi dwóch – TV TRWAM i Religia.tv. A przecież nie można wykluczyć, że powstaną kolejni. Słusznie. W pierwszym konkursie, też wystartowali tacy, co nigdy nie byli nadawcami, nie mieli nawet koncesji na nadawanie satelitarne (pospiesznie przyznawana przez KRRiT). I co? I dzisiaj cieszą się obecnością na cyfrowym multipleksie, emitują 12 reklam w jednym paśmie ok. 1:30 w nocy, opłaty mają rozłożone na raty, a opieszałość (wydaje się, że zupełnie celowa) kolegów z PO w zakresie legislacji może spowodować, że wcale nie trzeba będzie tych rat spłacać. Naprawdę trudno uwierzyć, że władza może mieć tak bezczelną twarz. Uwierzyć trudno, bo normalnemu człowiekowi taka arogancja, buta, bezczelność zapiera dech w piersiach.
Przypomnę, że na tej samej konferencji dotyczącej tzw. „konsultacji społecznych” Krzysztof Luft był zasmucony, że Fundacja LUX VERITATIS nie przedstawiła w nich swojego stanowiska: „I w kontekście takim, że i nadawca, i środowiska związane z tym nadawcą, w szczególności środowiska polityczne, bardzo gwałtownie domagały się, żeby te konsultacje były jak najszersze i jak najłatwiejszy był w nich udział, to, że sam nadawca nie skorzystał z okazji, żeby swoje stanowisko w trakcie konsultacji przedstawić, jest zaskakujące”. Więc Krzysztof Luft nie zna stanowiska nadawcy TV TRWAM… władza o bezczelnej twarzy.
W Rozmowach niedokończonych, które wczoraj prowadziłem, Jan Pospieszalski przypomniał, że gdy komunistyczny Radiokomitet – jak to się mówi „transformował” (czyli utwierdzano w nim stare wpływy z nowym logo), na jego czele stawał Andrzej Drawicz, zarejestrowany jako tajny współpracownik TW „Kowalski”. Był rok 1989. Zastępcami – współpracownikami - Andrzeja Drawicza zostało dwóch gentelmanów: jednym był Lew Rywin (znany po 2002 z afery korupcyjnej), drugim Jan Dworak (znany od 2011 z afery multipleksowej). Dzisiaj okazuje się, że był to świetnie skrojony trójkąt.
Jan Pospieszalski ujawnił coś jeszcze. O drugim członku KRRiT – również delegowanym przez Bronisława Komorowskiego – o Krzysztofie Lufcie. Gdy w TVP ukazał się film „Solidarni 2010” i gdy natychmiast środowiska liberalno – lewackie oprotestowały i podniosły wrzawę – jak coś takiego mogło ukazać się w telewizji publicznej – w sprawę zaangażował się nie kto inny – tylko Krzysztof Luft. W filmie wypowiedziała się jedna z aktorek obecna również na Krakowskim Przedmieściu w dniach żałoby narodowej. Mówiła z zachwytem nad wzruszeniem, nad reakcją Polaków, nad tym co widzi na przed Pałacem Prezydenta. Był w niej ból, ale równocześnie nadzieja, że zobaczyła w rodakach nową wartość. Wartość, która oczywiście nie mogła się rozwijać i którą pewne środowiska chciały jak najszybciej uprowadzić. Wśród uprowadzających nadzieję był niejaki Krzysztof Luft, który po emisji filmu wydzwaniał do tej kobiety (znali się z czasów szkoły aktorskiej) i namawiał, żeby publicznie odcięła się od swojej wypowiedzi z filmu, bo przecież wiadomo – Stankiewicz i Pospieszalski – zmanipulowali ją. Luft usłyszał w słuchawce: „Krzysiek, czyś ty oszalał! Tam tak było. Podpisuję się pod każdym słowem, które było w tym filmie”. Krzysztof Luft jako dyrektor biura prasowego Kancelarii Sejmu podlegał wtedy marszałkowi Bronisławowi Komorowskiemu. Już wtedy Krzysztof Luft knuł intrygę przewerbowania tej kobiety, by ta zdyskredytowała wartość filmu. Władza o bezczelnej twarzy, propagandziści, którzy szyją operacje propagandowe. Nie dziwi później decyzja Bronisława Komorowskiego o usunięciu krzyża (przepraszam według nowomowy – wyniesieniu krzyża w godnej procesji w godne miejsce), nie dziwią barbarzyńskie akcje na oczach „stróżów prawa” przeciw krzyżowi i ludziom modlącym się – z dziką rozkoszą transmitowane przez stacje telewizyjne (to bez problemu można pokazywać w telewizji), nie dziwi zabijanie pamięci.
Ktoś kto wymyśla, przygotowuje i przeprowadza operację przewerbowania człowieka, by zdyskredytować i oskarżyć innego człowieka decyduje o tym, co ludzie będą oglądać i czego będą słuchać. Wybitne kryterium etyczne do służby społecznej.
Zacząłem od Ezechiela i na nim skończę. Jest dalszy ciąg przesłania, gdy znajdujemy się wśród ludzi o bezczelnych twarzach i zatwardziałych sercach: „A ty, synu człowieczy, nie bój się ich ani się nie lękaj ich słów, nawet gdyby wokół ciebie były osty i ciernie i gdybyś się znalazł wśród skorpionów. Nie obawiaj się ich słów ani się nie lękaj ich twarzy” (2,6)… Odwagi!