Pilne przebudzenie, modlitwa, ewangelizacja
Miała już Matka Boża założoną na twarz maskę gazową przez jeden z tygodników, co rusz szydzi się z Matki Bożej w takich czy innych czasopismach, wczoraj portal jednej ze stacji pisał: „czarną farbą w Czarną Madonnę” –w mojej ocenie to kolejna bagatelizacja i celowa gra słów, zezwolono na publiczne profanacje krzyża na Krakowskim Przedmieściu w majestacie prawa, dano potężny dostęp demonowi w życiu społecznym i publicznym i to się wszystko odbija na człowieku, bo grzech niszczy najpierw człowieka, który go popełnia, który się nie nawraca, który w grzech brnie, ale także grzech ma skutki społeczne.
Grzech alkoholika nie niszczy przecież tylko jego, niszczy żonę, dzieci, wszystkich dookoła. To są społeczne skutki grzechu. Idolatria, bałwochwalstwo, niszczenie rodziny, niszczenie małżeństwa jako związku kobiety i mężczyzny, tworzenie jakiś dziwnych układów, ich legalizowanie, zabijanie dzieci, eugenika selektywna i inżynieria genetyczna zbiorą swoje żniwo w postaci pustych, wyprutych z woli życia, z sensu życia ludzi. I będzie coraz więcej samobójstw, depresji, a coraz bardziej pogmatwanego życia, poczucia samotności i bezsensu i bankructwa takiego, że ludzie sami będą prosić o eutanazję ku uciesze rządzących. Bo chodzi o to, jak już przecież mówił minister finansów, by ludzie pracowali jak najdłużej, a emeryturę pobierali jak najkrócej.
To co się dzieje – jak mówi metropolita częstochowski ks. abp Wacław Depo – „jest skutkiem trwającej od dłuższego czasu antykościelnej i antychrześcijańskiej nagonki niektórych ugrupowań politycznych i mediów”.
Nie trzeba szukać daleko. Kościół stał się chłopcem do bicia, katolicy oglądają telewizje, które szydzą z Kościoła – a więc z nich samych, z księży – a więc z pasterzy, za których mają obowiązek się modlić, oglądają nawet z dziećmi i się śmieją i się cieszą. Cieszą się jak o. Rydzyk zostanie napadnięty w gabinecie lekarskim przez jakiegoś najemnika z aparatem.
Zamiast wyłączyć to pudło, przestać kupować gazety pogan, którzy od czasu do czasu uwiarygodniają się sprowadzeniem na swoje łamy jakiegoś księdza, kolejnym albumikiem o sanktuarium, albo o Janie Pawle II, którego nauczaniu przeczy akurat każda strona gazety. Albo dostaną licencję na wydanie jakiejś poczytnej i religijnej książki. Bierność dobrych rozzuchwala złych i to widzimy na każdym kroku. Dobry, ale głupi też często mimowolnie staje się tubą pogan. Potrzeba mądrych katolików. A początkiem mądrości jest bojaźń Boża. Nie bojaźń takiego czy innego bezbożnego prawa, nazwiska czy pieczątki, ale bojaźń Boża.
Co robimy, gdy Bóg znieważany jest w symbolu krzyża? Co robimy gdy bezczeszczona jest święta Ikona Matki Bożej na Jasnej Górze, co robimy, gdy atakuje się Kościół, gdy próbuje się Kościół okraść po raz kolejny? Co robimy, gdy jakiś pseudoautorytet drze Pismo Święte na scenie a media tłumaczą, że to tylko taka autokreacja, że to sztuka? Co robimy, gdy wybiera się eugenikę selektywną i finansuje się ją z publicznych pieniędzy? Co robimy gdy władza z mediami wskazuje na Kościół jako zagrożenie dla społeczeństwa, gdy chce się cenzurować kazania księży, gdy minister, która ma służyć życiu szuka możliwości zabicia życia, gdy inna minister daje wsparcie dla dechrystianizacji wyższych uczelni, gdy premier wreszcie rezygnując z partyjnych rekolekcji w blaskach kamer stwierdza iż nie należy klękać przed księżmi – jakby ktoś się tego wcześniej domagał? Co robimy, gdy widzimy i słyszymy ten nasilający się propagandowy jazgot, który nie pozostaje bez konsekwencji wewnętrznych duchowych, a jak widzimy to ostatnio także tych zewnętrznych.
Gdy premier na radzie Krajowej PO w Warszawie jawi się jako obrońca rzekomo uciśnionych i mówi: „Gdy dziś słyszymy, że ktoś chce polować na homoseksualistów, na Żydów, na nie-Polaków albo mówi, że kobieta zgwałcona ma obowiązek rodzenia dzieci i że do więzienia trafią ci, którzy nie wierzą w zamach smoleński, to ja chcę powiedzieć, że PO jest po to, żeby te groźby nigdy nie stały się faktem”. Gdy to słyszę, to nadziwić się nie mogę, bo ja jednak wciąż mam wrażenie że gej aktywista i ten, kto wierzy, że smoleńska tragedia jest „arcyboleśnie prosta”, szybciej zrobią karierę – ot choćby w mediach w Polsce niż praktykujący katolik.
Uderza się w to, co z taką pieczołowitością Jan Paweł II, a teraz Benedykt XVI przekazują młodemu pokoleniu podczas Światowych Dni Młodzieży – których zresztą poza Telewizją TRWAM już się w Polsce nie transmituje – lepiej pijackie imprezy transmitować. Więc Papież przekazuje Krzyż – on już w Polsce publicznie za milczącą zgodą, a wiele wskazuje na to że i za przyzwoleniem władz był profanowany, Papież Przekazuje Pismo Święte – to już jeden kreowany na artystę podarł na scenie, z nim później się nawet jakiś ksiądz fotografował, a inna „artystka” mówiła, że Biblię napisali „napruci winem i palący jakieś zioła”. Papież przekazuje też ikonę Matki Bożej – teraz zbezczeszczenie Jej Cudownego wizerunku na Jasnej Górze, a jeden z portal napisze: „czarną farbą w czarną Madonnę”. No coż, jak czarną w czarną to nawet okoliczność łagodząca – niewiele przecież zmienia. Papież przekazuje też Katechizm Kościoła Katolickiego – Kościół, nauczanie każdego dnia jest wyszydzane w mediach. Zniszczyć wszystko! Wyjałowić! Wypłukać! I zwieść – oto program świata wobec człowieka dzisiaj i to nie tylko młodego. Przykrywką będzie tutaj tzw. neutralność światopoglądowa.
Celowo schładza się religijność, celowo schładza się gospodarkę, celowo schładza się patriotyzm. Chodzi o to, by uśpić i uprowadzić. Nagromadziło się dużo popiołu. By to wszystko wywiać musi mocno dmuchnąć. Boży podmuch musi być potężny! Pośród bluźnierstw plewy oddzielają się od ziarna. Konieczne jest pilne przebudzenie, żarliwa modlitwa i odwaga ewangelizacji.
Działania tych biednych ludzi na górze, żyjących w strachu przed utratą czyjejś łaski, stanowiska, koryta, kasy, tych zapatrzonych w siebie, nie mogą przysłonić nam naszej odpowiedzialności – najpierw za swoje czyny, a później za to kogo wybieramy, a później do czego przykładamy rękę mową, uczynkiem i zaniedbaniem.
180 lat temu poeta Zygmunt Krasicki pisał tak: „Przyjdą takie czasy, że będzie się popierać zepsucie obyczajów. Ze świętej religii uczyni się straszaka, aby obrzydzić ją wszystkim szlachetnym sercom. Podłość będzie nagradzana orderami lub zaszczytami. Lud ogłupiać będą wódką lub innymi elementami, elity szlifami i stanowiskami, a za głowę tych, co będą stawiać opór, wystawi się watahy, cenę, aby się rozprawić z nimi w stosownej chwili”. To się zaczęło. Pytanie w tym wszystkim jest takie: co ja robię i gdzie ja jestem? Bierność dobrych rozzuchwala złych. Widzimy to coraz wyraźniej. Nie wystarczy być dobrym, trzeba jeszcze mieć odwagę. Grzech to jest ciągła chęć życia dla siebie, tylko ja, tylko moje plany, tylko moje pragnienia, tylko moja kariera, tylko moje pieniądze. Odwaga wyjścia poza to, to jest odwaga nawrócenia. To jest zadanie dla każdego z nas. Jak będziesz składał życzenia Bożonarodzeniowe, jak będziesz dzielił się opłatkiem, jak będziesz uczestniczył w pasterce, śpiewał kolędy, jak możesz mówić o Bożym Narodzeniu, jeśli ono jest zawsze obok ciebie? Nie jest częścią ciebie, jeśli nic się w twoim życiu nie zmienia. Jeśli ten Adwent znów przeleci i nic. Tak przeleci ci życie i zobaczysz na końcu, że jesteś bankrutem, że przegrałeś kilkadziesiąt lat, całe swoje życie.