"Paramałżeństwa" - ustawa o związkach partnerskich w natarciu
Na konferencji prasowej Platforma Obywatelska zapowiedziała złożenie projektu ustawy dotyczącego tzw. "związków partnerskich". Wszystko to odbywa się w kontekście ostrej dyskusji w łonie PO na temat konstrukcji nowej ustawy. Z ramienia tzw. "grupy konserwatywnej" projekt przygotował poseł Jacek Żalek, którego prace w ogóle nie były brane pod uwagę przez władze klubu PO. Oficjalnym projektem rządzącej partii jest projekt posła Artura Dunina. Nawet kręgi "konserwatywne" w Platformie określają proponowane zmiany mianem tworzenia "paramałżeństwa" w polskim systemie prawnym. Pamiętajmy, że obecnie obowiązująca konstytucja w Polsce określa małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny, a więc konieczna byłą swoista gimnastyka legislacyjna, aby do prawodastwa polskiego wprowadzić zapisy o tzw. "związkach partnerskich". Projekt Dunina zakłada możliwość dziedziczenia majątku, wspólnego zaciągania kredytów oraz obowiązku alimentacyjnego. Mamy więc tutaj do czynienia z rozwiązaniami charakterystycznymi dla małżeństwa.
Pojawiają się przynajmniej dwa aspekty zaistniałej sytuacji. Z jednej strony możemy rozważać pogłębiający się konflikt między lewicowym i prawicowym skrzydłem Platformy. Takie zostrzające się konflikty uzewnętrzniały się już wcześniej, że wspomnę słynną debatę na temat In vitro. Skoro PO decyduje się wybrać liberalny projekt w sprawie "związków partnerskich", można się spodziewać, że konflikt jeszcze się zaostrzy. Naturalnie "wolność sumienia" w głosowaniu ma być zachowana, tym niemniej napięcia nie da się uniknąć.
Pomijając wewnątrzne problemy Platformy, pojawia się w Polsce potężny problem cywilizacyjny. Prawo ma bowiem potężną moc wychowawczą. Jeśli zatem w jego majestacie pary homoseksualne nabędą podobne przywileje jak zwykłe małżeństwa, zwykłe rodzine, siłą rzeczy daje się komunikat o tym, że obie "formy" życia spoełcznego są równie poprawne. Spokojnie takie treści będzie można umieszczać w edukacji szkolnej, jakoś w sensie programowym podążającej za rozwiązaniami ustawowymi w państwie.
Wszystko to dzieje się w kontekście potężnej zapaści demograficznej, jaką przeżywa Polska. Brak różnorakich rozwiązań ułatwiających życie polskim rodzinom jest niejako uzupełniany projektami zgodnymi z postulatami środowisk homoseksualnych. Jeśli w taki sposób rządzący zamierzają walczyć z katastrofą demograficzną w Polsce, to jej skala może być jeszcze głębsza, niż moglibyśmy kiedykolwiek przypuszczać.
Wydaje się, że szczególnie w takich sytuacjach konieczny jest jednoznaczny sprzeciw środowisk katolickich. Obojętność w tak fundamentalnej kwestii społecznej może być grzechem zaniedbania "wołąjącym o pomstę do Nieba".