Walka Bożego Narodzenia z utopią materializmu
Żyjemy w świecie, który przesycony jest różnymi utopiami i ideologiami, bazującymi z gruntu na ateistycznej koncepcji świata, ideologiami, które jakoby miały zbawiać świat, a sprowadzają najczęściej na niego niesamowite nieszczęścia. Przyżyliśmy czasy narodowego socjalizmu z jego bezbożnym kultem dominującej rasy, a także ateistycznego komunizmu, głoszącego triumf społeczeństwa bezklasowego. Wszystkie te ideologie miały podłoże antychrześcijańskie, miały swoje bóstwa i swoich idoli. Hitler i Stalin to tylko pojedyncze przykłady quasi religijnego kultu człowieka - uosobienia nowych religii socjalizmu.
Dzisiaj w tzw. utopii liberalnej jakoby z gruntu podważającej wszelkie dogmaty i wszelkie autorytety, wydawać by się mogło, że nie ma kultu osób, sakralizacji przywódców, gdyż to właśnie ta utopia neguje wszelkie religie. Jednakże współczesna "dyktatura relatywizmu" zakłada (o paradoksie!) mimo wszystko swoistą religię, religię człowieka, który jest miarą wszystkich rzeczy. Widzimy, z jaką zaciekłością walczy się, aby telewizja przejęłą wiele funkcji religijnych (przykł.: zamiast spowiedzi talk show, chrześcijańskie miłosierdzie zastąpione pełną rozrywki Wielką Orkiestrą Świątecznej Pomocy i Przystankiem Woodstock). Ta religia człowieka (kultura użycia) ma również swoich idoli, guru, funkcjonujących w przestrzeni publicznej niemal jak święci. Wielokrotnie na tym tle dochodziło do konfrontacji w kwestii pochówku poszczególnych osób mających niewiele z chrześcijaństwem wspólnego w miejscach symbolicznych od strony religijnej i narodowej. Ale są też święci ludowi, z tzw. pop kultury. Kreowanie takich świętych liberalnego "MCŚwiata" można było zaobserwować po śmierci Michaela Jacksona, określanego mianem "króla popu". Benjamin Barber, cytując Roberta Sheera, tak opisuje postać Jacksona: "Nie da się zaprzeczyć, że nie jest on ani chłopcem, ani mężczyzną. To produkt. Przez całe swe (...) życie (...) był obiektem agresywnego marketingu prowadzonego przez zachłannych dorosłych, którzy patrzyli przez palce na jego dziwactwa dopóty, dopóki dawały się sprzedawać". (B. Barber, Dżihad kontra MCŚwiat, tłum. H. Jankowska, Warszawskie Wydawnictwo Literackie, Warszawa 2001, s. 139). Jak widzimy, idole współczesnej kultury masowej, nieracjonalnie wykreowani na autorytety, dla młodych ludzi spełniają rolę niemalże świętych. Ich przykład życia bardzo często wprowadza destrukcję, a sami prowadzą życie, które również rujnuje ich osobowość.
Tak więc, jak wspomniałem, ideologie wyrosłe na gruncie europejskim od czasów oświecenia, w przeważnej mierze uderzały w chrześcijaństwo jako religię lub przynajmniej w chrześcijańską etykę. Same będąc ateistycznymi starały się przejmować funkcję religii, głosząc nową teorię zbawienia. Te utopijne quasi religijne wizje świata potrzebowały przykładów do naśladowania. I tak jak prymitywnie naśladowały chrześcijaństwo w zakresie różnych obrzędów, tak i na sposób karykaturalny kreowały swoje bóstwa i swój katalog świętych. Można zatem powiedzieć, że w świecie zachodnim dochodziło i dochodzi po prostu do czegoś w rodzaju sekciarskich zmagań o rząd dusz. Ratunkiem może być tylko powrót do chrześcijańskich źródeł kultury europejskiej.
Na szczęście w Polsce możemy się jeszcze cieszyć prawdziwym Bożym Narodzeniem, z pasterką, choinką i kolędami. Z betlejemskim żłóbkiem, a nie tylko z wystawą kolorowych świateł i szałem prezentowych zakupów. Brońmy tego dziedzictwa, by nie stracić czegoś najcenniejszego z naszej kultury.
Właśnie w takim duchu, duchu polskiej, świątecznej atmosfery chciałbym życzyć wszystkim Czytelnikom i całej Redakcji "Naszego Dziennika" Bożej opieki i wszelkiego błogosławieństwa w życiu prywatnym i publicznym. Niech Boże Dziecina wszystkim Wam błogosławi.