Wewnątrzpartyjna walka w PO i rekonstrukcja rządu
Afera zegarkowa ministra Sławomira Nowaka pokazuje skalę kryzysu wewnętrznego w Platformie Obywatelskiej. Wszak ktoś Nowaka musiał obciążyć, niewykluczone, że są to koledzy z jego partii. Premier Tusk zdecydował się na rekonstrukcję rządu, na skutek której wylecieli również inni ministrowie wzbudzający olbrzymie kontrowersje.
Nikt tak nie wzbudza w środowiskach akademickich różnorakich niechęci, jak zdymisjonowana minister Kudrycka; zaś wprowadzanie wbrew woli rodziców obowiązku szkolnego dla sześciolatków kojarzy się z minister Szumilas. Minister Mucha łączona była wręcz na sposób kabaretowy ze sportem, wszak wielokrotnie wykazywała w tej dziedzinie dyletanctwo. Wreszcie różne nietrafione reformy finansowe, w tym reforma emerytalna, to minister Rostowski. Mamy więc do czynienia z wymianą kadry, gdzie najwyższe urzędy państwowe zajęli teraz ludzie całkowicie nowi, których cechą wspólną jest uległość premierowi; dodajmy – ludzie nieodgrywający w polityce jakiejś znaczącej roli. Trudno bowiem w nowym składzie Rady Ministrów znaleźć postać z pierwszej ligi politycznej.
Wszystko to obrazuje stan stosunków wewnątrz PO. Tacy działacze jak Schetyna, Grabarczyk czy Gowin przestali odgrywać znaczącą rolę w Platformie lub wprost wylecieli z partii. Jedynym, dobijanym na naszych oczach opozycyjnym wobec Tuska graczem został Grzegorz Schetyna. I nawet jeśli na zbliżającej się konwencji partii zostanie wybrany wiceszefem PO, nic mu to nie pomoże – wszak został pozbawiony władzy w swoim regionie śląskim, na skutek czego los jego frakcji wydaje się przesądzony.
Jednak to w tym mimo wszystko może być największa słabość działań Tuska. Ujawnianie coraz to nowych afer (afera zegarkowa, podsłuchowa itp.) najprawdopodobniej jest związane z potęgującą się walką wewnątrz Platformy. Mało kto wierzy, że problemy ministra Nowaka redukują się do zegarka za kilkanaście tysięcy złotych. Wielu wprost mówi o niejasnych przetargach, gdzie można mówić o dziesiątkach milionów.
Publikowanie w mediach raz za razem nagrań, które wprost mówią o kupowaniu głosów w różnych lokalnych wyborach w Platformie, jasno wskazuje, że poziom wzajemnej nieufności wśród walczących frakcji sięgnął zenitu. Ludzie Schetyny nabierają przekonania, że ich los jest przesądzony, że pozostaje im tylko walka na śmierć i życie z samym Tuskiem. Dlatego nie należy wykluczać, że obecne afery są ujawniane przez konkurencyjną wobec premiera frakcję. Jeśli tak, to w najbliższej przyszłości takich afer i nagraniowych rewelacji może być o wiele więcej, co niewątpliwie będzie pogrążać całą partię i samego Tuska. Dzieje się tak na skutek tego, że wzajemna niechęć w Platformie dawno przekroczyła poziom niechęci działaczy PO do opozycji.
W dużym stopniu sytuacja współczesna przypomina końcówkę rządów SLD, kiedy to afera Rywina zapoczątkowała całą gamę ujawnianych afer i nieprawidłowości, które pogrążyły partię Leszka Millera. Jeśli sytuacja się powtórzy i na skutek domowej wojny w Platformie ujawniane skandale nasilą się, Tuskowi nie pomoże projekt zawiązania po wyborach sojuszu z SLD.
Dla wyborców skojarzenia mogą być proste: obecne afery w PO w jakimś stopniu wizerunkowo obciążają Donalda Tuska, który zamierza związać się po wyborach z premierem z czasów afery Rywina – tj. z Leszkiem Millerem. Elektorat Platformy takiej wizji może nie wytrzymać, zwłaszcza że wrogowie wewnętrzni Tuska i Millera (choćby Schetyna i Palikot) chętnie uderzą w krytyczne tony, używając antykorupcyjnej retoryki. Polityczne wojny domowe mogą zatem o wiele bardziej przeobrazić politykę polską, niż jakiekolwiek zmagania międzypartyjne. Wszystko to zaś może w perspektywie doprowadzić do zmiany układu, który od wielu lat rządzi Polską.