Jubileusz Niezwykłego Kapłana
W niedzielę, 15 marca, w kościele pod wezwaniem świętego Klemensa na warszawskiej Woli świętowaliśmy niezwykły Jubileusz Niezwykłego Kapłana - Ojca Tadeusza Sitki.
Przyszli nie tylko parafianie, którzy we wdzięcznej pamięci zachowali swojego wieloletniego proboszcza.
Wokół Ołtarza i wokół Jubilata zgromadzili się politycy, związkowcy, najbliższa Rodzina - i oczywiście rodzina zakonna z Ojcem Prowincjałem na czele.
Ludzie różnych stanów i zawodów, dzieci, młodzież - ich rodzice i dziadkowie.
Przyszli, aby podziękować za dar 70 lat Kapłaństwa wpisanego w 95 lat pracowitego życia.
Życia poświęconego Bogu i Ojczyźnie, ale także biednym i samotnym, studiującej młodzieży i ludziom pracy, których tak wielu żyło i pracowało na robotniczej Woli.
Można by rzec, iż Bóg dał Mu ciekawe życie.
O Jego niezwykłej aktywności można by napisać obszerną księgę... tyle stron bogatego w wydarzenia życia... Tyle historycznych wydarzeń, których był Świadkiem i które wypełnił swoją Kapłańską Posługą.
Jest również rozdział, który zapisał duszpasterstwem poświęconym ludziom pracy.
To w tej wolskiej świątyni stworzył robotnikom bezpieczne miejsce spotkań - zwłaszcza w mrocznym okresie stanu wojennego - tu czuli się nie tylko jak w domu.
Czuli się jak u siebie, bo Ojciec Sitko otworzył szeroko nie tylko drzwi kościoła, ale stał się ich duchowym przewodnikiem, płomiennym kaznodzieją dodającym ducha w chwilach zwątpień.
Odprawiał Msze św., organizował materialną pomoc potrzebującym. To tu, na Karolkowej, odbywały się głośne w całej Warszawie spotkania artystyczno-patriotyczne.
Jego energią, zaangażowaniem, pomysłowością i dobrocią można by obdzielić wiele osób.
On dla wielu osób ryzykował swoje bezpieczeństwo.
Dochował wierności ideałom i ludziom Sierpnia.
I wczoraj na Jego Jubileusz przyszli związkowcy, którzy mają Mu tyle do zawdzięczenia - którym nie tylko pomagał, ale przede wszystkim formował.
Pochyliły się przed Nim sztandary „Solidarności”, tej „Solidarności”, której powrót do życia publicznego tak bardzo wspierał.
Były kwiaty i słowa wdzięczności i prośba o błogosławieństwo.
Wzruszenie, które wywoływała drobna dziś postać Ojca Tadeusza, i „Te Deum” wyśpiewane z wdzięcznością za wyjątkowy dar tego Kapłaństwa.
I tylko gdzieś w głębi serca pojawiła się tęsknota za takimi jak Ojciec Tadeusz kapelanami środowisk pracowniczych.
Tak bardzo ich dzisiaj brakuje ludziom pracy... i tym bez pracy...
Wszystkim, których pozbawiono godności i zepchnięto na margines życia.
Także tym, którzy pogubili gdzieś sens wiary i życia w pogoni za konsumpcyjną egzystencją.
Brakuje duchowego przewodnictwa, dlatego wczoraj wybrzmiało tyle wdzięczności i wzruszenia.