Mysz na Mount Evereście
Z końcem roku, jak zawsze, Ministerstwo Zdrowia i Narodowy Fundusz Zdrowia fundują pacjentom horror. W tym miesiącu zastanawialiśmy się, czym jeszcze zaskoczy nas rząd pod światłym przewodnictwem naszego premiera.
Limity do specjalistów i w szpitalnych oddziałach już dawno się wyczerpały, chorzy są odsyłani ad calendas grecas. Lekarze podstawowej opieki zdrowotnej postraszyli zamknięciem drzwi gabinetów, powołując się przy tym na zawierane z premierem przed wyborami porozumienie, którego nie zrealizował... (chyba to ostatni naiwni, wierzący premierowi na słowo...).
A więc w zasadzie standard i nudy. Nic nowego pod słońcem. I raptem – niespodzianka!!! Z trwającego ponad dwa lata zimowego snu ocknął się nagle minister zdrowia Bartosz Arłukowicz, podrażniony przez opozycję wnioskiem o odwołanie, do czego z przyczyn arytmetycznych ta „wredna” opozycja jest jednak potrzebna. Dzielny minister nie tylko ryknął jak mysz na Mount Evereście, ale nawet pokazał publicznie swoje skrzętnie ukrywane oblicze w kilku mainstreamowych telewizjach, aby udowodnić, iż rzeczywiście istnieje i ocalał z ostatniej odtrąbionej i wyczekiwanej przez Naród rekonstrukcji rządu.
Pokazał coś więcej, a mianowicie dowody na to, że nigdy nie powinien zostać ministrem. Odsłonił również prawdziwy obraz rządzącej koalicji jako tworu niekompetentnego, małostkowego, skonfliktowanego wewnętrznie. Niepoważnego i niesłownego. Wniosek o odwołanie prezes NFZ Agnieszki Pachciarz jest tak naprawdę nieudolną, mało elegancką (kto by tam w polityce dbał o takie detale!) próbą przerzucenia odpowiedzialności za własne nieróbstwo i brak odwagi w podejmowaniu decyzji kluczowych dla bezpieczeństwa zdrowotnego Polaków.
Broń Boże, nie bronię pani prezes, powiem więcej: wart Pac pałaca, a pałac Paca, ale to przecież pół roku temu Arłukowicz zachwalał Agnieszkę Pachciarz, wskazując jej kandydaturę na prezesa NFZ. Teraz, ścinając jej głowę, próbuje odroczyć własną egzekucję.
Apeluję do Najjaśniejszego Premiera (bo chyba tak od sobotniego Zjazdu Władz Jedynie Słusznej Partii należy czołobitnie zwracać się do szefa naszego rządu), aby nie obawiał się radykalnych działań i odwołał nie tylko prezes Pachciarz, ale również Bartosza Arłukowicza.
Nic tak nie demoralizuje, jak konflikt na szczytach władzy, zwłaszcza gdy towarzyszy temu świadomość społeczeństwa, że umierający w kilkuletnich kolejkach po zdrowie ludzie służą jedynie za tło w toczącej się bitwie zwalczających się polityków.