„I pamiętajcie zawsze: Bóg jest miłością”
Gdy dotarła do nas smutna wiadomość o śmierci Jego Ekscelencji ks. abp. Ignacego Tokarczuka, wróciły ze zdwojoną mocą wspomnienia ze spotkania Prezydium Rady Sekretariatu Ochrony Zdrowia z ks. abp. Ignacym. Czas i miejsce nie były przypadkowe. Związkowcy z „Solidarności” służby zdrowia obradowali w lutym 2011 roku w Przemyślu w przededniu Światowego Dnia Chorego. Przyjęty w trakcie obrad „Apel o poszanowanie życia od chwili poczęcia do naturalnej śmierci” chcieliśmy przekazać na ręce biskupów przemyskich – przewodniczącego Konferencji Episkopatu, Jego Ekscelencji ks. abp. Józefa Michalika i ks. abp. seniora Ignacego. Poprosić o pasterskie błogosławieństwo w trudnej, związkowej pracy.
Szczerze mówiąc, nie do końca wierzyliśmy, że ks. abp Ignacy nas przyjmie. Schorowany, poruszał się z coraz większym trudem – tym większa była nasza radość i wdzięczność, gdy dowiedzieliśmy się, że Jego Ekscelencja wyraził zgodę na spotkanie. Nikt z nas nie ukrywał emocji. Przecież ks. abp. Ignacy już za życia stał się legendą, żywym pomnikiem wiary, patriotyzmu i umiłowania bliźniego. Jak nas przyjmie? Co powie? Czy dzisiejsza „Solidarność” nie zawiodła jego oczekiwań? Co my jemu odpowiemy?
Gdy po chwili oczekiwania wyszedł do nas lekko pochylony, poruszający się z pomocą, ale uśmiechnięty i wyraźnie zadowolony z odwiedzin, poczuliśmy się jak w domu. I choć oprawa spotkania miała charakter oficjalnej audiencji, na stole szybko pojawiła się herbata i ciasto, a rozmowa nabrała niezwykłego charakteru. Jego Ekscelencja nie krył wzruszenia, że przyszliśmy do niego, by rozmawiać o trudnej rzeczywistości służby zdrowia, o problemach społecznych naszego kraju, wreszcie – o niełatwej pracy związkowej. Wspólnie wspominaliśmy błogosławionego ks. Jerzego Popiełuszkę, którego ks. abp z rozrzewnieniem nazywał swoim przyjacielem. Zdumiała nas jego aktualna wiedza o bieżących problemach, o zmaganiach, jakie prowadzimy na rzecz powszechnego i równego dostępu pacjentów do świadczeń zdrowotnych, o problemach w codziennym życiu.
A gdy poprosiliśmy o ojcowską naukę, nawet nie oczekiwaliśmy, że jako dar otrzymamy zaproszenie do wspólnego, niezwykłego przeżycia - świadectwa jego życia, które od lat młodości było naznaczone przezwyciężaniem życiowych trudności, niezwykłą odwagą w walce z wyzwaniami i zawierzeniem wszystkiego Bogu. Z całą mocą podkreślał wagę rodziny w formacji duchowej, rolę patriotycznego i religijnego wychowania. I to, że wszyscy jesteśmy zobowiązani do moralnej odpowiedzialności za swój dom, swoją rodzinę – także za tę wielką, wspólną, której na imię Polska.
Mówił do nas, przywołując wciąż żywe w jego pamięci obrazy z przeszłości: prześladowania na Ukrainie i zmagania z komunistycznymi władzami powojennej Polski. Opowiadał o swej niezmordowanej pracy na rzecz Kościoła, erygowaniu ponad dwustu parafii i 430 kościołów, mimo że na ich budowę nie było urzędowych zezwoleń, pracy w sensie duchowym – niezwykłym dziele budowania Kościoła w sercach ludzi, o wlewaniu w ich dusze nadziei, która w mrocznych latach komuny zdawała się niekiedy gasnąć, świadomości zagrożenia własnego życia i wyborze trwania w prawdzie – głoszenia jej, choćby za cenę jego utraty. Wspominał o mocnym opowiedzeniu się po stronie „Solidarności”, co zwłaszcza w czasie stanu wojennego groziło poważnymi konsekwencjami. Ten heroizm zjednywał mu serca wiernych, ale mnożył represje władz. Podsłuchy, pomówienia, najcięższe oszczerstwa, wielogodzinne przesłuchania i zastraszanie były w jego kapłańskim życiu chlebem powszednim.
Snując wspomnienia, nie krył wzruszenia, ale nie przytaczał nam tych faktów po to, abyśmy go podziwiali. Mówił, abyśmy zrozumieli, że człowiek wierzący, głęboko ufający Bogu, przetrwa najtrudniejsze próby. Jakże bardzo rozgrzał wtedy nasze serca, jak podniósł nas na duchu.
Ciepło mówił też o pracownikach służby zdrowia. Dowcipnie utyskiwał, że ostatnio zbyt często zdarza mu się korzystać z pomocy lekarzy oraz pielęgniarek. Przypominał, że nasza praca jest służbą człowiekowi cierpiącemu i nie może w niej zabraknąć miłości, a także poświęcenia, że miłość do Boga i człowieka jest tym, co nadaje życiu sens, prawdziwą wartość.
Niezłomny kapelanie "Solidarności", księże abp. Ignacy. Ty całym swoim trudnym i pięknym życiem dochowałeś tej prawdy. Pozostaniesz naszym ojcem, pasterzem i przewodnikiem na drodze wiary i miłości Ojczyzny. Niech Bóg, który jest Miłością (Deus Caritas Est – jak w twoim biskupim zawołaniu), obdarzy cię chwałą swoich zbawionych. I pamiętaj tam, w Domu Ojca, o nas.