Bankructwo Ministerstwa Zdrowia
To, co dzieje się z resortem zdrowia w ostatnich kilku latach, można określić mianem politycznego bankructwa lub celowego działania na szkodę państwa. W obu przypadkach minister zdrowia, a właściwie poseł Arłukowicz ukrywający się za tą funkcją, powinien być niezwłocznie odwołany.
Ta decyzja nie naprawi sytuacji, ale przynajmniej da wrażenie, że premier kontroluje pracę swoich ministrów. Tylko wpadki z dwóch ostatnich komisji zdrowia - w sprawie zmiany planu finansowego NFZ (kuriozalny pozew NFZ przeciwko ministrowi zdrowia do NSA!!!), jak również w sprawie sytuacji w Państwowej Inspekcji Sanitarnej wskazują, że resort zdrowia w Polsce nie ma kierownictwa.
Jeżeli w kluczowych sprawach wiceministrowie na posiedzeniach sejmowych komisji informują posłów, że resort nie ma uzgodnionego stanowiska - to oznacza, że nie tylko lekceważą władzę ustawodawczą powołaną w drodze wyborów. Oznacza również, że mamy do czynienia z poważnym konfliktem wewnątrz ministerstwa, a sądzę, że nie tylko tam.
Nie może być jednak przyzwolenia na to, aby na politycznych utarczkach i wojenkach - już nie tylko koalicji z opozycją, ale i Platformy z Platformą i PSL w tle, cierpieli chorzy i zdezorientowani pacjenci. Brak decyzji i przekonania o słuszności swoich racji kompromituje ministra, który nie ma nawet odwagi publicznie pokazać się w Sejmie. Nie ma też zapowiadanych zmian i ustaw, które niosłyby jakąkolwiek nadzieję na poprawę.
Sytuacja w opiece zdrowotnej wymaga radykalnych działań naprawczych, bo po latach rządów PO - PSL przypomina terytorium zrabowanej i spalonej ziemi. Premier, utrzymując na stanowisku ministra Arłukowicza, przyjmuje na siebie współodpowiedzialność za ten stan rzeczy.