Jubileuszowe epitafium
Rządzący zdobyli mistrzostwo świata w kategorii odwracania uwagi opinii publicznej od najważniejszych spraw i ludzkich krzywd, które dzieją się w Polsce. Takim przykładem jest los chorych dzieci i ich rodziców pod „światłymi i wrażliwymi społecznie” rządami PO-PSL. Dramatyczny list dyrektora Centrum Zdrowia Dziecka z apelem o pomoc finansową, konieczną dla dalszego ratowania zdrowia i życia małych pacjentów to wstrząsający dowód na bezduszność procedur i limitów ustalanych przez NFZ. Ten przykład – najboleśniejszy, bo uderzający w najsłabszych - to de facto symptom krachu systemu finansowania opieki zdrowotnej w Polsce. Reakcja rządu wyrażona słowami wiceministra zdrowia, określająca apel o pomoc jako "łzawy list", jest przejawem najwyższej arogancji i lekceważenia małych pacjentów i ich rodziców.
Zważmy, że chodzi o Centrum Zdrowia Dziecka, szpital-pomnik, poświęcony pamięci dzieci - ofiar II wojny światowej, który został pomyślany jako specjalistyczne centrum niosące pomoc w najtrudniejszych wypadkach. Niosący pomoc każdemu, bez względu na jego status materialny i miejsce zamieszkania, bo dzieci to przyszłość, o którą trzeba dbać i pielęgnować. Co więcej, troska o najsłabszych jest przecież zagwarantowana w konstytucji!
W jakich kategoriach należy więc oceniać rządzących, którzy lekceważą ludzkie cierpienie, kierując się jedynie opłacalnością finansowych procedur? Kto im dał władzę decydowania o ludzkim życiu, prawie obywateli do zdrowia na zasadzie: poradzisz sobie, o ile masz pieniądze i znajomości?
Przerażająca to prawda, ale coraz więcej zdesperowanych rodziców, pogrążonych w kredytach zaciągniętych na leczenie dotkniętych wypadkiem lub chorobą dzieci, bezradnie poszukuje pomocy. Coraz dalej mają oni od miejsca zamieszkania do placówek ochrony zdrowia, bo lokalnym samorządom nie opłaca się utrzymywać kosztownych poradni i oddziałów szpitalnych. Dzieci ciężko chore na nerki odsyła się ze szpitala w Szczecinie do Gorzowa. Tu nowy od niedawna dyrektor (także były wiceminister zdrowia!) zamyka drzwi przed małymi pacjentami, kierując ich i zrozpaczonych rodziców do …Poznania lub Gdańska. Leczenie przewlekle chorych wymaga czasu - i przede wszystkim - systematyczności. Podróżowanie z chorym dzieckiem kilkaset kilometrów nie tylko naraża coraz bardziej ubożejące polskie rodziny na większe koszty, ale przede wszystkim stwarza realne zagrożenie życia małych pacjentów. Czy ktokolwiek w Polsce o tym wie? Czy ktokolwiek taki stan rzeczy monitoruje? Przeciwdziała łamaniu konstytucji, która zapewnia obywatelom – w szczególności tym najmniejszym - równy dostęp do świadczeń zdrowotnych??? Czy minister zdrowia, który sam jest pediatrą, zdaje sobie sprawę z powagi sytuacji? Jeśli nie, to należy postawić rządzącym zarzut łamania nie tylko ustawy zasadniczej, ale podstawowych praw człowieka.
Szpital-Pomnik Centrum Zdrowia Dziecka zbudowano między innymi po to, aby dramat dzieci cierpiących bez pomocy przeszedł w Polsce do przeszłości. Aby można tu było leczyć najtrudniejsze przypadki i pomagać zawsze. Wielu z nas tej pomocy doświadczyło, korzystając z wiedzy najlepszej kadry medycznej tej wysoko wyspecjalizowanej placówki.
Dzisiaj to oni wołają o naszą pomoc, bo w kraju gdzie marszałek sejmu i minister zdrowia są pediatrami, na naszych oczach upada największe centrum specjalistycznej opieki dla dzieci. Upada, bo z poświeceniem leczyło małych pacjentów przez 35 lat! W roku tego jubileuszu rząd PO-PSL w nagrodę funduje mu efektowne epitafium.