Psy szczekają, karawana idzie dalej
Trudno bez emocji patrzeć na zmasowany atak przypuszczony na Profesora Bogdana Chazana. Trwa polowanie z nagonką rozwścieczonych mainstreamowych naganiaczy i wtórujących im polityków od zawsze słynących z politycznej poprawności.
Zaszczuwanie człowieka od rana do wieczora, nasyłanie kilku kontroli naraz, szarganie dobrego imienia, odsądzanie od czci i wiary. Profesora nazywa się talibem, dzikusem, oprawcą kobiet, człowiekiem bez serca i sumienia.
Za co więc i dlaczego aż tak wściekły atak na tego lekarza?
Czy za to, że przez całą swoją zawodową karierę służy matce i dziecku? I to z jakim oddaniem i troskliwością!!! Z jak wielką kulturą i empatią wspiera przyszłe mamy i dodaje im otuchy... jak cieszy go każde narodzone dziecko... Piszę te słowa przede wszystkim jako matka, która zawdzięcza Profesorowi dar życia mojego syna. Gdy ponad dwadzieścia lat temu spotkałam Profesora, powróciła nadzieja i wiara, że to, co dla innych lekarzy było nierealne, po podjęciu się przez niego leczenia mojej osoby okazało się możliwe.
Byłam zwykłą, chciałoby się rzec, szeregową pacjentką w Instytucie Matki i Dziecka, którego dyrektorem był wówczas Profesor Chazan. A jednak mimo kierowania tak dużą placówką nigdy nie zabrakło mu cierpliwości i czasu, aby łagodzić mój niepokój o dziecko, nigdy nie odmówił jakże potrzebnego wsparcia, dodawał wiary, że dziecko przyjdzie na świat całe i zdrowe.
Potem, nawet gdy wielokrotnie spotykaliśmy się na drodze zawodowej, zawsze brak mi było słów, aby właściwie wyrazić moją wdzięczność za życie syna.
Czy można niszczyć człowieka za to, że broni życia? Że wspiera bezdzietne rodziny poszukujące naturalnych dróg poczęcia potomstwa? Za to że otwarcie przyznaje się do swojej wiary? A może za to, że charytatywnie wspiera kobiety i ich dzieci w głodującej Afryce? Za wiele wspaniałych inicjatyw podejmowanych w MaterCare International – międzynarodowej organizacji katolickich lekarzy i personelu medycznego, której Profesor stał się jakże mocnym filarem?
Za to, że będąc człowiekiem spełnionym, wybitnym specjalistą, zamiast odcinać kupony od sławy i przyjmować dowody wdzięczności, szuka nowych, trudnych wyzwań służących ludziom, wierząc, że są miłe Bogu?
W momencie tak trudnym dla profesora Chazana warto może przypomnieć innego profesora, który nakryty na przyjmowaniu łapówek stał się natychmiast męczennikiem mediów „głównego nurtu”. Dziś próbuje się niszczyć człowieka za to, że jest wierny nie mamonie, a swoim przekonaniom. Za to, że z determinacją zaangażował się w obronę życia. W myśl zasady głoszonej przez jakże drogiego naszym sercom świętego Jana Pawła II: „Wymagajcie od siebie, nawet gdyby inni od Was nie wymagali”. Tak, są chwile, że za to się płaci.
Profesorze, psy szczekają, karawana idzie dalej. O Pana wartości i wielkości świadczą dziesiątki mam i dzieci, które dziś mimo chłodu i deszczu z naręczami kwiatów przyszły Ci podziękować za życie. I te wszystkie mamy, które wciąż z nadzieją czekają na Twoją pomoc.