Ojciec Święty ostatnio określił Europę jako „babcię”. Nie jest to jednak prawienie jej komplementów, jak mogłoby się wydawać, skoro starość powinna być bogata mądrością. Starość Europy jest pozbawiona mądrości, jeśli brakuje nam dzieci, wnuków i prawnuków. Kto inny przedłuży życie zgromadzonemu duchowemu bogactwu? W dodatku tę „babcię” ogarnęło paraliżujące poczucie osamotnienia, dodał Papież Franciszek, nieomylny znak totalitarnego, odczłowieczającego systemu życia wspólnego. „Babcia” Europa przepoczwarza się w wiedźmę.
Ale Papież nie twierdził, że sytuacja jest beznadziejna i powinniśmy dać się wrzucić do czekającego nas grobu, a nawet do niego sami wskoczyć, jak radzą zwolennicy eutanazji. Przemówienie wygłoszone w Parlamencie Europejskim do przedstawicieli prawie całej Europy to nie biadolenie. Papież zaproponował środki zaradcze na ożywienie nas, a ostrzegł przed środkami niewłaściwymi. Jakimi drogami nie uratujemy Europy?
Nieraz mniema się, że wystarczy tutaj szybka akcja informatyków, lekarzy i psychologów. Papież Franciszek ostrzegł zatem przed różnorodnego typu technokratami ustawiającymi „w centrum debaty politycznej […] kwestie techniczne i ekonomiczne kosztem autentycznej orientacji antropologicznej”. To ostrzeżenie zaadresował także do ośrodków edukacyjnych i uniwersytetów, nieraz sprowadzających edukację do „wiedzy technicznej”.
Wskazując zaś właściwą drogę ożywienia Europy, Ojciec Święty przywołał obraz fresku Rafaela „Szkoła ateńska”, pokazującego tożsamość Europy jako miejsce odkrycia człowieka będącego istotą rozumną, zdolną do poznania prawdy i zobowiązaną do poznania prawdy, ale także istotą cielesną, dążącą do prawdy za pośrednictwem ciała. Papież dokonał chyba nowatorskiej interpretacji centralnego elementu tego fresku, którym jest przedstawienie postaci Platona i Arystotelesa. Wszyscy rozumieją, że wzniesiona w górę dłoń i palec Platona wskazują właściwy człowiekowi kierunek jego myślenia i działania ku rzeczywistości ponadzmysłowej (niebu), czemu jakoby miałoby przeszkadzać zainteresowanie światem zmysłowo dostępnym.
Zazwyczaj jednak traktuje się gest ręki Arystotelesa jako wezwanie do zajmowania się rzeczywistością widzialną. Papież Franciszek dodał do tego wyjaśnienia nowy element interpretacyjny. Zauważył on, że dłoń Arystotelesa zwrócona jest w kierunku patrzącego na obraz. Wskazywana jest „ziemia”, którą należy się wpierw interesować! Czyż nie z tego powodu fresk przedstawia Arystotelesa trzymającego w drugiej dłoni właśnie „Etykę nikomachejską”, dzieło etyczne kończące się traktatem o przyjaźni jako należnej człowiekowi relacji do drugiego człowieka z racji tego, że jest człowiekiem? To etyka solidarności z drugim człowiekiem, a nie komfortowej samotności wśród innych.
Dla ratowania Europy Papież postulował „żywotne i nierozerwalne” połączenie obydwu postaw życiowych wskazywanych przez Platona i Arystotelesa, które stanowi o specyfice Europy, będącej „ciągłym spotkaniem pomiędzy niebem i ziemią”. To zatem sprzyjające miejsce dla człowieka jako istoty rozumnej, wspólnotowej i cielesnej.