O ogromnym zainteresowaniu seksualną deprawacją w szkołach świadczą przeznaczane na ten cel potężne pieniądze. Za pomocą 63 500 złotych, otrzymanych od Fundacji Batorego, już skreślono z listy szkolnych podręczników „Wędrując ku dorosłości”, od dawna służący nauczycielom jako pomoc dojrzewającej młodzieży w dojrzeniu prawdy o ludzkiej seksualności.
Szczególnie dobranych czterech jakoby specjalistów od erotyki przygotowało ekspertyzę, uznającą ten podręcznik za obarczony podejściem „ideologicznym”, „nienaukowym”, a w szczególności – „ideologią” Kościoła katolickiego. W roli owych ekspertów mamy lekarza, psychologa, pedagoga i socjologa. Ich zdaniem, podręcznik nie zgadza się z wynikami współczesnej nauki, forsując tylko „ideologię”. Domyślać się należy, iż chodzi tutaj o nauki szczegółowe, które uprawiają eksperci. Czy na miano ideologii nie zasługuje jednak uznanie tylko nauk szczegółowych za kompetentne w rozumieniu sfery seksualnej?
Porządne uprawianie każdej nauki wymaga znajomości jej specyfiki metodologicznej. Odróżniać zatem należy przedmiot materialny nauki (to, co nauka bada) od jej przedmiotu formalnego (w jakim aspekcie bada to, co bada). Jeśli w ramach zainteresowania naukowego pojawi się temat seksualności człowieka, to w innym aspekcie badać ją będzie lekarz, w innym psycholog, a w jeszcze innych – odpowiednio socjolog i pedagog.
Oprócz tego jest jeszcze aspekt istoty tej seksualności, a tym zajmować może się tylko filozofia w sensie klasycznym, właśnie jako badanie przedmiotów w aspekcie ich istoty. Uznanie tylko tzw. nauk szczegółowych za wyczerpujące wszystkie aspekty badania sfery seksualnej obciążone jest nowożytną ideologią scjentyzmu. Na jej gruncie właściwie każde twierdzenie da się zdyskwalifikować jako „nienaukowe”, niezgodne z tym, co mówi „współczesna nauka”.
Tymczasem bez poprawnego uchwycenia istoty życia psychicznego nie sposób uprawiać trafnej psychologii; bez rozumienia istoty życia społecznego – poprawnej socjologii. Także ludzkiej medycyny nie sposób po ludzku uprawiać, jeśli nie uchwycimy istoty zdrowia człowieka.
Bez trafnego ujęcia istoty sfery seksualnej – czyli filozofii sfery seksualnej – nie da się poprawnie uprawiać seksuologii, socjologii i psychologii seksualności. Dogmatyczne i błędne założenie, iż sfera seksualna ze swojej istoty służy celom konsumpcyjnym, musi prowadzić do potraktowania wielu prawdziwych twierdzeń jako „nienaukowych”. Przywołani eksperci wyraźnie zatem ulegają ideologii scjentyzmu.
Scjentyzm jest produktem nowożytnej zmiany koncepcji poznania naukowego: uznania wiedzy za służącą uprzyjemnianiu ludzkiego życia, a nie poznaniu prawdy. Z tej perspektywy patrząc, nie ma sensu zajmować się poszukiwaniem jakiejkolwiek innej wiedzy niż dostarczanej przez nauki szczegółowe. Ideologia scjentyzmu zakłada – wbrew elementarnym faktom – że człowiek jest istotą ukierunkowaną na poszukiwanie przyjemności, a nie istotą rozumną, otwartą na prawdę, niemogącą zatem poprzestać na tym, co mówią nam nauki szczegółowe.
Nowożytność uległa więc kuszeniu znanemu ludzkości chociażby z mitu o Heraklesie na rozstajnych drogach. Kuszeniu światem Rozkoszy, który „oszczercy (…) nazywają Rozpustą”. Taki też świat zachwalają autorzy omawianej tutaj ekspertyzy. Świat poszukiwania przyjemności, a nie prawdy. Stawiając podręcznikowi „Wędrując ku dorosłości” zarzut „ideologicznego” podejścia, samemu wpada się w sidła ideologii scjentyzmu.
Pytanie o to, co jest istotą ludzkiej seksualności, wykracza poza zakres kompetencji wszystkich nauk szczegółowych. Jest to pytanie filozoficzne. Na tej też wiedzy filozoficznej odnośnie do człowieka i jego seksualności opiera się nauczanie Kościoła katolickiego. Nazwanie tego nauczania „ideologią” może wypływać tylko z ideologicznych założeń scjentyzmu.