Tłusty czwartek i ostatki
Kiedyś to się świętowało! Z fantazją i polotem. Święta wyznaczały kolejne etapy roku, posty przeplatały się z okresami hulanek i uczt, święci odbierali hołdy za opiekę nad człowiekiem i jego dobytkiem. Świat był pełen uroku. Dziś dawne zwyczaje odchodzą w zapomnienie, świętujemy jakoś tak beznamiętnie, jakby z przyzwyczajenia. A szkoda! Warto więc zrobić małą powtórkę z polskich tradycji.
Cały karnawał (od Sylwestra do 24 lutego) był czasem hulanek, tańców i nieumiarkowania w jedzeniu i piciu. Pamiętajmy jednak, że współczesne imprezy karnawałowe mają się do wybryków naszych przodków jak "herbatka u Kubusia Puchatka do uczty u Nerona". Od Trzech Króli do Popielca cała Polska (i nie tylko) wpadała w imprezowe szaleństwo. Na czas kilku tygodni wszystko stawało na głowie. Zajmowanie się rzeczami poważnymi uchodziło za gruby nietakt, a osoby nieskore do zabawy były do niej po prostu zmuszane. Ukoronowaniem karnawału był tłusty czwartek i ostatki. Przyjemny, acz wpędzający w poczucie winy zwyczaj pączkowego obżarstwa w ostatni czwartek karnawału, wywodzi się jeszcze z czasów Imperium Rzymskiego, choć pączki którymi raczyli się starożytni Rzymianie, niczym nie przypominały naszych współczesnych - były to twarde, nadziewane słoniną kulki z chlebowego ciasta. Rozpływające się w ustach frykasy pełne różanej konfitury, przywędrowały do Polski przed XVII wiekiem, najprawdopodobniej z Turcji. Ale w ostatni czwartek karnawału raczono się nie tylko nimi. Tego dnia podstawowym kryterium dopuszczającym potrawę na stół była zawartość tłuszczu. Królowały więc kilometry tłustych kiełbas, pasztety, dziczyzna, a na wsiach kopy kaszy ze słoniną. Deser również nie dawał wytchnienia. Biesiadników raczono pączkami, faworkami, blinami, racuchami i pampuchami - tłustymi i słodkimi jak ulepek.
Nie namawiam, abyśmy dosłownie naśladowali naszych przodków. Ale niech radość i beztroska ich świętowania w nas pozostanie. Jeśli tylko zdrowie nam pozwala, odłóżmy na te ostatnie dni karnawału zdrową żywność i liczenie kalorii, pozwólmy sobie na odrobinę "sarmackiego" szaleństwa. Oto kilka propozycji na tłusty czwartek - odmiana takich "klasyków" jak pączki i faworki, ale w łatwej i szybkiej do zrealizowania formie.
1. Pączusie z serkiem homogenizowanym. Potrzebne nam będą: 3 jajka całe; 1,5 szkl. mąki pszennej; 1 twarożek homogenizowany; 2,5 łyżki cukru; 1 łyżeczka proszku do pieczenia; 1 łyżeczka spirytusu (można ten ostatni składnik zastąpić octem); olej do smażenia. To jest mała porcja, jeśli chcemy mieć większą ilość, podwajamy proporcje. Wykonanie: jaja i cukier ucieramy, dodajemy mąkę, dobrze mieszamy; spirytus, twarożek i na koniec proszek do pieczenia. Ciasto wrzucamy małą łyżeczką na rozgrzany wcześniej w rondlu tłuszcz, gdy z jednej strony się zrumienią, obracamy i po chwili, gdy całe pączki nabiorą złocisto-rumianego koloru, wyjmujemy, pudrujemy cukrem pudrem i podajemy na ciepło, bo takie są najlepsze.
2.Pączki ptysiowe (z przepisu siostry Leonilli). Składniki: 3 szkl. mąki pszennej; 2 szkl.wody; 1 szkl. roztopionego tłuszczu; 5-6 jajek; 1 łyżeczka proszku do pieczenia; tłuszcz do smażenia. Wykonanie: do gotującej wody z tłuszczem wsypać mąkę, dobrze mieszać, aby nie było grudek. Gdy masa zgęstnieje zdjąć z ognia i przestudzić. Do schłodzonej masy wbijać po jednym jajku, cały czas mieszając (można mikserem ).Ciasto kłaść na rozgrzany tłuszcz łyżką. Smażyć z obu stron do zrumienienia. Te pączki podajemy z sosem czekoladowym. Składniki sosu to: 1,5 szkl. mleka; 2 jajka; 1/2 szkl. cukru; 1 łyżka masła; 1 łyżka kakao; 1 łyżeczka mąki ziemniaczanej. Wykonanie: wszystkie składniki wymieszać w 1/2 szkl. mleka. pozostałe mleko zagotować, wlać wymieszane produkty i zagotować jak budyń. Pączki polewać gorącym sosem.
3.Toskańskie cenci - włoskie faworki. (Ten oryginalny przepis podaję za: Aleksandra Seghi w: "Słodkie pieczone kasztany"). Jak pisze autorka cenci są bardzo rozpowszechnione podczas toskańskiego karnawału. Ten przepis jest bardzo popularny ze względu na szybkość przygotowania i tanie składniki. Przyznaję, że jeszcze go nie wypróbowałam, chcę je zrobić w tym roku w tłusty czwartek - będziemy więc eksperymentować razem. Oto potrzebne składniki: 300 g mąki; 50 g masła; 2 jaja; łyżka cukru; łyżka wina Marsala (lub rum, brandy - myślę, że ewentualnie spirytus też może być); szczypta soli; cukier puder do posypania; 200 g oliwy ( jeśli chcemy trzymać się oryginału - jeśli nie, to wystarczy olej). Wykonanie: z mąki usypać górkę, pośrodku zrobić wgłębienie i dodać miękkie masło, cukier, jaja, wino i sól. Wyrobić ciasto i odstawić na godzinę do lodówki. Następnie cienko rozwałkować, wykrawać prostokąty o wymiarach 5x10 cm i smażyć na głębokiej oliwie. Podawać posypane cukrem pudrem.
Jeszcze propozycja na ostatki( w Polsce tzw. "śledzika"). Nie będzie to jednak śledź tylko tartinki z sałatką z łososia i zielonego groszku. Składniki: babeczki z kruchego ciasta ( można kupić niesłodkie lub upiec samemu) ale te ogólnie dostępne też mogą być; 100 g. wędzonego łososia; 2 jajka; puszka zielonego groszku; majonez; koperek; sól i pieprz do smaku; do dekoracji: rzodkiewka, szczypiorek, natka pietruszki. Wykonanie: łososia pokroić w kostkę, jajka ugotować na twardo i też pokroić w kostkę. Wymieszać z groszkiem, majonezem, posiekanym koperkiem, doprawić do smaku. Ponakładać do babeczek, udekorować.
Bardzo dobrą przekąską są też suszone śliwki w boczku wędzonym. Nie ma chyba nic prostszego w wykonaniu: śliwki suszone bez pestek (wcześniej zamoczone w rumie będą aromatyczniejsze, ale to jest niekonieczne) zawijamy w cieniutkie plasterki wędzonego boczku, spinamy wykałaczką i zapiekamy w piekarniku (180 stopni na termoobiegu) aż boczek się wysmaży i pięknie zrumieni (trwa to ok. kilkunastu min.) Podajemy na ciepło. Smacznego!
P.S. Przypominam - gdy piszę łyżeczka - chodzi o małą łyżeczkę od herbaty a łyżka to zawsze duża, taka jaką podajemy do zupy. Życzę wiele radości, wspaniałej zabawy w kręgu bliskich i przyjaciół podczas przygotowywania i spożywania "tłustoczwartkowych" łakoci!