Zagrożenie integralności terytorialnej Ukrainy, powrót do zimnowojennej retoryki Rosji oraz możliwość stosowania szantażu gazowego po raz kolejny uświadamia zachwianie bezpieczeństwa energetycznego Polski. W nowym świetle sytuuje również politykę energetyczną Unii Europejskiej, w tym konieczność rewizji paktu klimatyczno-energetycznego, który nakłada na państwa członkowskie UE do 2020 roku wymóg 20-procentowej redukcji CO2, 20-procentowego zwiększenia efektywności wykorzystania energii oraz zwiększenia do 20 proc. wykorzystania energii ze źródeł odnawialnych w ogólnym bilansie energetycznym. Pakiet klimatyczno-energetyczny to w gruncie rzeczy drastyczny podatek nałożony na Polaków i na naszą gospodarkę.
Jednak ostatnie spotkanie Tusk – Merkel w Warszawie nie przyniosło zmiany sytuacji. Z komunikatu po rozmowach wynika, że dyskusja ograniczyła się do pozorowania działań na rzecz konstruktywnego rozwiązania kryzysu ukraińskiego. Dlaczego? Z prostego powodu: ponieważ Niemcy są głównym hamulcowym zdecydowanej reakcji wobec Rosji, gdyż z tym krajem łączą je interesy gospodarcze, polityczne i wojskowe. Niemcy za 1000 m3 gazu płacą Rosji 300 dolarów, a Polska 450 dolarów.
Niemcy wspólnie z Rosją wybudowały na dnie Bałtyku Gazociąg Północny, a pomysł uwspólnotowienia kontraktów gazowych w Europie oznaczałby, że cała Europa finansowałaby niemieckie kontrakty na gaz, a następnie Niemcy redystrybuowałyby w Europie rosyjski gaz. Nie udało się zatem zainteresować Merkel polityką na rzecz uniezależnienia od rosyjskiego gazu. Mimo że premier i oficjalna propaganda rządowa próbuje sprawiać wrażenie, że stosunki polsko-niemieckie są tak dobre jak nigdy wcześniej, to widać wyraźnie, że ceną za pochwały przez partnerów niemieckich jest rezygnacja przez rządzących Polską z realizowania polskiej racji stanu.
Ekipa Tuska zaniedbała również inne działania na rzecz energetycznego uniezależnienia się od Rosji, w tym szybką budowę gazoportu w Świnoujściu. Gazoport miał być filarem naszego energetycznego bezpieczeństwa. Nikt tak nie zadba o nasze bezpieczeństwo, nasze sprawy, jak my sami. To rząd PiS rozpoczął jego budowę, zapewnił odpowiednie środki finansowe, nadał inwestycji charakter strategiczny i priorytetowy; gdyby nie zmiana władzy i myślenia o naszym bezpieczeństwie, to już 2 lata temu Gazoport byłby gotowy i dałby Polsce bezpieczeństwo oraz suwerenność gazową i energetyczną.
Tymczasem dopiero w 2010 r. wybrano wykonawcę, kamień węgielny został wmurowany w 2011, a plan pierwotny zakładał, że ta kluczowa inwestycja miała być gotowa w 2011 roku. Ponadto nowy falochron miał umożliwić budowę w Świnoujściu nowego portu dla wielkich statków. Jednak rząd Donalda Tuska zignorował problem blokowania podejścia do portu przez rosyjsko-niemiecki Gazociąg Północny…
Rząd zaniedbał także kwestie związane z wydobywaniem gazu łupkowego. Podejrzenia korupcyjne, niedostateczny nadzór nad środowiskiem naturalnym i firmy, które nie wywiązują się ze swoich zobowiązań zawartych w koncesjach na poszukiwanie gazu łupkowego, to wnioski z niedawno opublikowanego raportu NIK. Dopiero kilka dni temu rząd przyjął ustawę dotyczącą zasad jego wydobywania, jednak odstąpił w niej ze sprawdzonego w Norwegii, Holandii i Danii modelu zarządzania złożami.
Został odrzucony pomysł powołania Narodowego Operatora Kopalin Energetycznych, który miał być narzędziem organu koncesyjnego służącym do właściwego zarządzania polskimi złożami. Ponadto połączenie koncesji poszukiwawczej z rozpoznawczo-wydobywczą jest utrudnieniem prowadzenia przetargów o uzyskanie koncesji, gdyż stający do przetargu będą mieli o wiele mniejszą wiedzę na temat przedmiotu danego przetargu.