Bartosz Arłukowicz należy do grona najgorzej ocenianych ministrów zdrowia całego 25-lecia III RP i najgorzej ocenianych ministrów w rządzie Donalda Tuska. Zamiast działać na rzecz poprawy zawałowego stanu służby zdrowia, ostatnio zaktywizował się w krytyce i karaniu prof. Bogdana Chazana, dyrektora Szpitala Świętej Rodziny w Warszawie, bohaterskiego lekarza, który jest wierny przysiędze Hipokratesa i broni życia ludzkiego. Za swoją godną podziwu i szacunku postawę prof. Chazan jest atakowany przez tych, którzy uważają, że lekarz powinien zabijać lub przynajmniej współuczestniczyć w zabijaniu.
Poza tym minister Arłukowicz zamierza wydać 10 mln zł na reklamówkę, a w tym samym czasie z listy leków refundowanych usuwa się leki ratujące życie. Po prawie siedmiu latach rządów Tuska pacjenci cierpią, często nie mogąc doczekać się pomocy. Dziś w Polsce, w kraju w centrum Europy, do małych chorych dzieci karetki nie przyjeżdżają na czas; nie zleca się odpowiednich badań; wstrzymuje się przyjęcia na oddziały pediatryczne; chorym na raka każe się czekać miesiącami na badania, a w tym samym czasie władza na sobie nie oszczędza i wydaje miliony złotych na jakieś zbędne reklamówki.
Te dramaty obciążają Donalda Tuska i jego rząd. Bo za stan naszego lecznictwa osobistą odpowiedzialność ponosi właśnie premier. Arłukowicz nigdy nie powinien zostać ministrem zdrowia, a po tylu kompromitacjach, których byliśmy świadkami od początku jego działalności w Ministerstwie Zdrowia, już dawno powinien być zdymisjonowany.
Donald Tusk to mistrz składania pustych obietnic. Obiecywał, że w trzy miesiące załatwi problem z kolejkami do specjalistów. Trzy miesiące minęły, a kolejki ani drgnęły. Co więcej, ostatnie dane pokazują, że jeszcze się wydłużyły. Fakty są takie, że od 1 lipca znaczącemu zwiększeniu ulegną koszty zakupu przez pacjentów nowoczesnych leków wspomagających stosowanych po chemioterapii. W chwili obecnej za leki obowiązuje dopłata 3,20 złotego. Przez proponowane zmiany w części przypadków leki staną się praktycznie niedostępne dla pacjentów ze względu na znaczący wzrost dopłaty wynoszący 54,86 i 122,8 zł (Lonquex i Neulasta).
Aż 33 dni czeka się w Polsce na konsultację onkologiczną. To o 6 dni dłużej niż w marcu, kiedy premier Tusk i minister zdrowia Arłukowicz zapowiadali wprowadzenie pakietu przepisów, który zlikwiduje kolejki w onkologii. Na same badania diagnostyczne trzeba czekać średnio 51 dni (1,7 miesiąca). Najdłużej, średnio 4,5 miesiąca, czeka się na rezonans magnetyczny mózgu. Tomografia komputerowa miednicy małej i brzucha albo nerki to ponad 2,5 miesiąca czekania, a biopsja guzków tarczycy czy stercza – ponad miesiąc. W przypadku chorych na raka płuc od podejrzenia choroby do rozpoczęcia leczenia mija średnio 161 dni. Kobieta z nowotworem piersi rozpoczyna terapię średnio po 144 dniach, a chory na przewlekłą białaczkę szpikową nawet ponad 250 dni.
Prawo i Sprawiedliwość proponuje w swoim programie system ochrony zdrowia, którego filarem jest człowiek, a pacjent musi być w centrum uwagi. Konsekwentnie sprzeciwia się komercjalizacji leczenia oraz prywatyzacji szpitali. Został opracowany harmonogram działań likwidujących kolejki, np. lekarz pierwszego kontaktu będzie dawał skierowania na badania. Ponadto w programie: tanie leki, czyli jedna niska cena dla leków refundowanych; zdrowie dzieci, czyli powrót gabinetów medycznych i dentystycznych do szkół. Państwo musi wspierać działania na rzecz zdrowotności obywateli i tak będzie, jeśli tylko władzę będą sprawować ludzie odpowiedzialni i kompetentni.