Orzeł & reszka
Co Polacy mogą myśleć o III RP, której srebrny jubileusz był niedawno obchodzony z wielką pompą? To, że zwykły obywatel jest gnębiony przez fiskusa, a Sławomir Nowak, zaufany współpracownik Donalda Tuska, załatwia sobie ulgowe traktowanie przez urząd skarbowy przy suto zastawionym stole. To, że za przywłaszczenie batonika za 99 groszy zwykły obywatel trafia do więzienia, a komunistyczny zbrodniarz Wojciech Jaruzelski ma państwowy pogrzeb z honorami wojskowymi. To, że ostatnia afera taśmowa – stanowiąca wyjątkowo ponurą puentę obchodów 25-lecia III RP – skupia jak w soczewce wszelkie patologie państwa oraz obozu rządzącego.
Na upublicznionym przez „Wprost” nagraniu słychać, jak szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz rozmawia knajacko-mafijnym językiem z prezesem Narodowego Banku Polskiego Markiem Belką przy zakrapianej kolacji. Celem ich spiskowania jest ustalenie, w jaki sposób – poza konstytucyjnymi i antydemokratycznymi metodami – za wszelką cenę utrzymać władzę PO. Co ciekawe, scenariusz nakreślony podczas tego spotkania w lipcu ub.r. był ściśle realizowany przez ostatni rok. Powstał nawet projekt ustawy, która pozwoli na dodruk pustego pieniądza, dzięki czemu ekipa Tuska chce się utrzymać u władzy. W reakcji na te nagrania, stanowiące dowód, że III RP pod rządami obecnej ekipy przypomina bananową republikę kolesi, w której rządzi sitwa mająca za nic reguły i standardy demokracji, Donald Tusk zachowuje się jak złodziej, który dla odwrócenia uwagi od siebie krzyczy: „Łap złodzieja!”. Przerażona władza, by ukryć swoje nielegalne działania, stosuje standardy białoruskie i wysyła tajną policję do redakcji „Wprost”, by ograniczyć wolność słowa i tajemnicę dziennikarską.
Taśmy „Wprost” ukazują, jak działa grupa trzymająca władzę. Do tej pory istnienie takiej grupy najlepiej ilustrowała afera Rywina, która była dotąd najgłośniejszą aferą systemową w III RP. Stała się synonimem patologii korupcyjnej i niejasnych układów w Polsce po 1989 roku. Próbowano ją zatuszować, a mimo wszystko została obnażona moralna degrengolada tak zwanych elit oraz słabość parapaństwa polskiego stworzonego podczas Okrągłego Stołu. Teraz mamy ciąg dalszy: uniemożliwianie opozycji wygrania wyborów, zastraszanie dziennikarzy, „wykańczanie” biznesmenów w stylu putinowskim.
Taśmy „Wprost” to kolejny odcinek serialu „taśmowego” dokumentującego szkodliwe dla Polski rządy PO i PSL. Mieliśmy już posłankę Beatę Sawicką z PO, która „kręciła lody” na prywatyzacji służby zdrowia. Mieliśmy aferę hazardową i stenogramy pikantnych rozmów „Zbycha” i „Rycha” o „Mirze” [Drzewieckim] i „Grzesiu” [Schetynie] czy ujawnienie spotkań „biznesowych” na cmentarzu. Mieliśmy głośny skandal wywołany opublikowaną rozmową szefa kółek rolniczych Władysława Serafina z byłym prezesem Agencji Rynku Rolnego, która ukazywała, jak jest zawłaszczane państwo przez „swoich”. Mieliśmy zapisy rozmów ilustrujących korupcję polityczną wśród działaczy PO na Dolnym Śląsku i na ziemi lubuskiej.
Z opublikowanych obecnie taśm wyłania się obraz towarzystwa wzajemnej adoracji, które się informowało i załatwiało interesy. Czyż 12 lat po aferze Rywina nie żyjemy w rzeczywistości, w której życie publiczne jest zmafizowane, przeżarte korupcją i zbieraniem haków na politycznych czy biznesowych przeciwników? Te wszystkie nagrania z nieubłaganą logiką obnażają problem korupcji, problem układów, nieformalnych powiązań, pozaustrojowych centrów decyzyjnych. Czy zatem polskie państwo w czasach Tuska ma charakter patologiczny i kryminogenny? Czyż nie jest to jednak pytanie retoryczne?