Budowa autostrad i dróg ekspresowych to pasmo porażek pomimo ponad 100 mld zł, jakie wydano na ten cel przez ostanie 7 lat. Marnotrawienie środków i drożej budowany w Polsce niż w Niemczech kilometr nowej drogi, notoryczne opóźnienia, niepłacenie wykonawcom i doprowadzenie do upadku polskiej branży budowanej to tylko niektóre przykłady niekompetencji i nieudolności.
W efekcie – po wielu latach wyrzeczeń i utrudnień w ruchu związanych z przebudowami – nadal jeszcze do 2020 roku nie będzie pełnego połączenia autostradowego z Zachodu na Wschód, czyli zakończenia budowy A-2 i A-4, ani z Północy na Południe na A-1.
W te wakacje wybuchł kolejny skandal – wielogodzinne korki i męczarnie Polaków w spiekocie przy bramkach autostradowych. Dlaczego w Polsce Tuska autostradą jedzie się znacznie dłużej i znacznie drożej niż drogami powiatowymi? Dlatego, że brak jest elementarnej umiejętności zarządzania ruchem. Odpowiedzialna za infrastrukturę i drogi minister Bieńkowska w swoisty sposób skomentowała ten skandal, ogłaszając: „Skoro są bramki, to są korki”. Trzeba przyznać, że minister Bieńkowska słynie z wyjątkowo infantylnych i rozsierdzających obywateli wypowiedzi. Jej stwierdzenie „Sorry, taki mamy klimat” – jako komentarz do ogromnych opóźnień pociągów w styczniu – przeszło już do historii absurdu III RP.
Ponieważ oburzenie jest ogromne, rząd postanowił coś zrobić. Donald Tusk zapowiedział brak opłat na bramkach na A-1 (nad morze) we wszystkie sierpniowe weekendy po 16.00. Przy czym podkreślił, że jest to wyłącznie doraźne działanie, a w następnym okresie wakacyjnym będzie działał nowy system poboru opłat. Tymczasem według ekspertów, nowy system poboru opłat może zacząć funkcjonować nie w 2015, a dopiero w 2017 r., a nawet jeszcze później z powodu sporu z firmą, która do 2018 r. pozostanie operatorem systemu viaTOLL. W ubiegłym roku rząd wydał 2,7 mld zł na obsługę odsetek w Krajowym Funduszu Drogowym w związku z kredytami finansującymi budowę dróg. Ponadto dopłacił prywatnym koncesjonariuszom 1,3 mln zł i wydał kolejne setki milionów złotych na rozbudowę bramownic służących do elektronicznego poboru opłat.
1 lipca 2011 r. wszedł system elektronicznego poboru opłat od samochodów ciężarowych na części dróg krajowych, w tym na autostradach państwowych zarządzanych przez GDDKiA. Jednak rząd Donalda Tuska w ciągu ostatnich 3 lat nie podjął z koncesjonariuszami żadnych rozmów mających na celu wdrożenie tego systemu na autostradach prywatnych. Efekt tego jest taki, iż wjazd na autostrady prywatne w Polsce (tj. A-2 Konin – Świecko i A-1 Toruń – Gdańsk) odbywa się wyłącznie w formie uiszczenia gotówki.
Po raz kolejny mamy to samo. Najpierw rząd doprowadził do tego, że nadal nie ma w Polsce pełnego systemu autostrad i dróg ekspresowych, są za to bramki i bardzo wysokie opłaty, a dziś Tusk wspaniałomyślnie otwiera bramki w weekend, za co i tak będą musieli zapłacić podatnicy. Zamiast przelewania z pustego w próżne i propagandowych sztuczek mających zminimalizować wizerunkowe straty wynikłe z nieudolności rządzących, lepiej podjąć konkretne działania. W Polsce należy wprowadzić rozwiązanie sprawdzone w innych krajach, które polega na tym, że jeśli korek przy poborze opłat wymaga dłuższego czasu oczekiwania niż 8 minut, to bramki są otwierane i przejazd jest nieodpłatny. Bo przecież autostrada jest po to, by bezpiecznie, wygodnie i szybko dojechać do celu podróży, a nie po to, by grabić obywateli, a w zamian oferować wybrakowaną usługę.