W Warszawie trwają obrady 19. Konferencji Stron Ramowej Konwencji Narodów Zjednoczonych, nazywanej także szczytem klimatycznym. Patronat nad szczytem sprawuje ONZ, jednak w sytuacji Polski trudno oderwać politykę klimatyczno-energetyczną od tego, co się dzieje w UE.
A realizacja przyjętych przez rząd Tuska zobowiązań w zakresie redukcji emisji CO2 i wdrażania odnawialnych źródeł energii – między innymi w wyniku uległości i niepilnowania naszych interesów przez polskie władze – doprowadzą do utraty konkurencyjności polskiej gospodarki.
Spowodują konieczność zamykania elektrowni opartych na węglu, którego mamy pod dostatkiem. Wzrośnie bezrobocie, a także podatki, doświadczymy podwyżek cen energii elektrycznej przynajmniej o kilkadziesiąt procent do 2020 roku.
W ten sposób silne kraje Unii Europejskiej wykańczają potencjalną konkurencję i zamieniają nasz kraj w strefę półkolonialną. Najwięksi truciciele: Chiny, Indie, Rosja czy USA, mają w nosie „politykę klimatyczną” i nie godzą się na rozwiązania naruszające ich interesy.
Gaz łupkowy miał być motorem naszej gospodarki i źródłem dynamicznego rozwoju. Tymczasem rząd hamuje rozwiązania prawne niezbędne do tego, by Polacy mieli przynajmniej trochę korzyści ze złóż błękitnego paliwa, które znajdują się w naszej ziemi, a Unia Europejska – pod hasłem „ochrony środowiska” – przygotowuje regulacje, które spowodują zakaz przemysłowej eksploatacji gazu łupkowego. Oczywiście „ekologia” to propagandowa zasłona dymna skrywająca istotę rzeczy: chodzi bowiem o gigantyczne interesy niemieckich i francuskich koncernów energetycznych, a nie o świeże powietrze.
Nie dziwi zatem, że w tonie bardzo krytycznym pisze się o Polsce w prasie niemieckiej. „Neue Osnabrücker Zeitung” twierdzi: „To, że akurat Polska, jako zwolennik energii elektrycznej uzyskiwanej ze spalania węgla kamiennego, jest organizatorem konferencji ONZ w sprawie zmian klimatu, świadczy wymownie o tym, w jakim stanie znajduje się obecnie ta sprawa”.
Z kolei „Pforzheimer Zeitung” pisze: „Można mieć wątpliwości co do szczerych intencji gospodarza szczytu – Polski, która dosłownie i w przenośni siedzi na węglu kamiennym, i obawiać się powstania polsko-amerykańskiej koalicji naftowo-gazowo-węglowej, która raczej nie ułatwi podjęcia nowych działań na rzecz ochrony klimatu”.
Niemcy nas krytykują, bo sami wracają do węgla i traktują nas jako groźną konkurencję. Nasza energetyka w 94 procentach oparta jest na węglu, co, rzecz jasna, wiąże się z emisjami CO2, co do tego nie ma żadnych wątpliwości. Lecz przeorientowanie naszej energetyki na inne źródła energii – w tym między innymi gaz, który w Unii Europejskiej jest uznawany za paliwo ekologiczne, choć, jak wiadomo, też powoduje wydzielanie CO2, a mimo to jest traktowany jako paliwo poprawne politycznie – oznacza gigantyczne koszty na dziesięciolecia bardzo osłabiające polską gospodarkę.
Tymczasem Stany Zjednoczone dzięki rozwojowi technologii gazu łupkowego obniżyły radykalnie cenę tego surowca: 1000 m3 gazu kosztuje 90 dolarów, a my z Rosji sprowadzamy gaz po cenach kilkakrotnie wyższych.
To, że obecna polityka klimatyczno-energetyczna UE jest zabójcza dla Europy, staje się coraz bardziej oczywiste. I w tym zakresie Polska może odegrać kluczową rolę, tylko trzeba twardo budować koalicję tych państw UE, które zdają sobie sprawę, że jeżeli Unia Europejska nie zmieni polityki energetycznej, to za chwilę w ogóle przestanie być konkurencyjna na rynku globalnym.