To, do czego doszło na terytorium Ukrainy, czyli przejęcie Krymu, Rosja planowała już wiele miesięcy temu. Potrzebna była dogodna sytuacja społeczno-polityczna, jaka pojawiła się w ostatnich kilkunastu tygodniach wraz z eskalacją prozachodnich nastrojów w Kijowie. To, jakie są plany Rosji, można było wyczytać w wypowiedziach Władimira Putina i Siergieja Ławrowa. Było to łatwo dostrzegalne w wojskowych manewrach i polityce wewnętrznej. Pisali o tym politolodzy i historycy. A jednak Krym został przez Rosję zagarnięty. Nie trzeba nikogo przekonywać, że referendum na jego terenie było tak samo niezależne jak strajki robotników w Europie Zachodniej w 1920 roku, gdy u jej bram stała bolszewicka armia. Skoro było wiadomo, do czego dąży Moskwa, to dlaczego zawiodła dyplomacja? Wciągnięcie do działań dyplomatycznych jak najszerszego frontu międzynarodowego przez polski rząd było posunięciem słusznym, ale czy jedynym możliwym ze słusznych? Może należy szukać nowych rozwiązań dyplomatycznych, skoro nawet premier przyznaje się do fiaska swojej misji. Donald Tusk twierdzi, że należy spodziewać się prowokacji rosyjskiej na terenie Polski. Być może taką prowokacją było już podpalenie budki strażniczej 11 listopada 2013 roku na tyłach ambasady rosyjskiej w Warszawie. Tego nie muszą robić Rosjanie. Mamy w Polsce „piątą kolumnę”, której przedstawicielami są polscy posłowie, „obserwatorzy” referendum na Krymie. Członkowie SLD, Twojego Ruchu i dawnej Samoobrony. To stawia w innym świetle pytania o dojście do tak wysokich stanowisk oraz śmierć Andrzeja Leppera. Możemy być pewni, że nie działają sami. W kontekście słów premiera należy spodziewać się wzmożonej działalności kontrwywiadu. Być może jednak pros- tszym i skuteczniejszym rozwiązaniem byłoby zamknięcie granicy z Kaliningradem, skoro polscy przedsiębiorcy i tak skazani są na straty w handlu z Rosją w związku z sankcjami Unii Europejskiej, które mają być nałożone.
Deklarowane przez dyplomację zachodnią cele nie zostały osiągnięte. Rosjanie nie tylko nie wycofali swoich nieoznakowanych żołnierzy z Krymu, ale wkrótce stanie się on formalnie częścią Federacji Rosyjskiej. Oznacza to, że przyszłe wizje polityki Władimira Putina również mogą zostać zrealizowane. Nie można wykluczyć żadnego ze scenariuszy. Polska dyplomacja, elity rządzące dziś i w przyszłości, ponoszące odpowiedzialność za bezpieczeństwo Polski, powinny rozważyć modyfikację trzech zmiennych polityki bezpieczeństwa Polski.
1. Relacje z Rosją. Przez ostatnie 25 lat próbowano wielu metod na ograniczenie zagrożeń płynących ze Wschodu. Budowania strefy buforowej, uczestniczenia w sojuszach obronnych, polityki kulturalnej, dyplomacji izolowania, polityki resetu w stosunkach. Jednak zagrożenie bezpieczeństwa Polski jest dziś realne. Można zauważyć jedynie stałą tendencję, że dopóki spadała rola Rosji w stosunkach międzynarodowych, rosło bezpieczeństwo Polski.
2. Bezpieczeństwo energetyczne. Jesteśmy świadkiem przyspieszenia budowy systemu energetycznego Polski. Jednak nie mamy wpływu na to, że RWE, niemiecka firma, która posiada koncesję na eksploatację złóż ropy naftowej i gazu w Polsce, sprzedała te złoża i koncesję Rosji. Oznacza to, że wolny rynek energetyczny potencjalnie może być wykorzystany do zmniejszenia bezpieczeństwa Polski. W praktyce Kreml, rękami oligarchów, będzie wpływał na niezależność energetyczną Polski. Takie próby pojawiały się już przy staraniach Rosjan o wykup udziałów w zakładach azotowych w 2013 roku.
3. Budowa sojuszy. Żadne z państw nie przeprowadziło interwencji, poza werbalną, by powstrzymać przejęcie Krymu przez Rosję. Nie pomogły umowy z 1994 roku o zapewnieniu integralności terytorialnej Ukrainy. Sankcje ekonomiczne i wizowe są jedynie zabiegiem ostrzegającym na przyszłość, ale faktów dokonanych przez Kreml nie cofną. Tylko nadzieja pozwala nam żywić przekonanie, że w razie zagrożenia zadziała NATO. Poszerzenie wojskowego kontyngentu amerykańskiego to jedyny argument, który zwiększa znaczenie Polski w ostatnich dyplomatycznych zabiegach. Sojusz budowany przez Lecha Kaczyńskiego miałby dziś ogromne znaczenie, ale rozpadł się po śmierci prezydenta i zmianie władzy w Polsce, zanim na dobre powstał.
Odpowiedź na to, co dalej planuje Rosja, jest prosta. Sztuką jest stworzyć nową doktrynę bezpieczeństwa dla Polski i wprowadzić ją w życie. Weryfikacja tych zasług będzie trwała dekady, ale ten, kto obroni Polskę, znajdzie miejsce wśród ojców naszej wolności.