Kwestią przyzwoitości i honoru ludzi myślących o Polsce jest, by pamiętać o tych, którzy za Ojczyznę oddali życie. Niemało jest tych w naszej historii, którzy poświęcili dla Polski bezpieczeństwo nie tylko swoje, ale i najbliższych. Pewnie wszyscy, bez względu na podziały światopoglądowe, wolelibyśmy, żeby karty historii Polski były mniej wypełnione ofiarą krwi rodaków. Ale jest tak jak jest i żyjąc w Polsce XXI wieku, jesteśmy im winni tę pamięć.
Od wielu miesięcy warszawscy radni Prawa i Sprawiedliwości, na czele z panią Olgą Johann, zabiegali o to, by nadać imię płk. Ryszarda Kuklińskiego nowej ulicy, tymczasowo, roboczo nazwanej Nowolazurową, a przebiegającej przez trzy dzielnice. Wymagało to zgody radnych tych dzielnic i to się udało. Większość z nich opowiedziała się za Kuklińskim, także radni Platformy Obywatelskiej. Niestety, już w radzie Warszawy, 5 czerwca 2014 r., zawiązała się przeciw temu pomysłowi i decyzji radnych dzielnic koalicja PO – SLD. Gdyby Państwo usłyszeli argumenty przewodniczącego klubu radnych SLD… Taka wypowiedź mogłaby znaleźć się z powodzeniem w muzeum komunizmu i na pewno przeszłaby gładko przez cenzurę PZPR.
Nie pomogły głosy z dzielnic ani pojednawcze gesty. Radni PO w Warszawie wsłuchali się w głos postkomunistów i wniosek o ulicę Kuklińskiego został odrzucony. Nie pomogły nawet głosy koncyliacyjne. Do dyskusji zostałem dopuszczony jako mieszkaniec Warszawy. Tłumaczyłem, nawiązując do wypowiedzianych dzień wcześniej słów na pl. Zamkowym, że radość z wolności to także zasługa pułkownika, że o jego poświęceniu zaświadczył Jan Paweł II. Tłumaczyłem, że Ryszard Kukliński był daleki od polityki i nie mieszał się w polityczne spory, bo gdy w roku wyborczym 2007 został zrehabilitowany, odmówił przyjazdu do Polski, by nie angażować swojego nazwiska i swojej postaci w bieżący spór polityczny. Dlatego przyjechał dopiero w 2008 roku. Takiej przyzwoitej postawy zabrakło PO i SLD.
Zdecydowali, że Ryszardowi Kuklińskiemu należy się część wiaduktu mostu Północnego (Marii Curie-Skłodowskiej) poprzedzająca most od strony Białołęki. Celowo PO wybrała inne miejsce na ulicę Kuklińskiego, gdzie nie ma żadnych budynków, a w związku z tym nie ma tablic z nazwiskiem Kukliński.
Nie ma też mieszkańców, którzy mieliby dowody osobiste z tym adresem. Jak na złość postkomunie, już informacja ta jest na wszystkich międzynarodowych mapach w sieci internetowej. I choćby była przy tym wiadukcie tylko jedna tablica upamiętniająca Ryszarda Kuklińskiego, to i tak my, ludzie myślący o Polsce, będziemy zapalać tam znicze i kłaść kwiaty. Tablica, jaka powinna się tam znaleźć, to kopia miejskiej tablicy znajdującej się na ulicy Kanonia 20/22 przy Izbie Pamięci Płk. Kuklińskiego. Napis głosi: „Płk Ryszard Kukliński (1930-2004). Konspiracyjny pseudonim Jack Strong. Bohater Polski i Ameryki, pomógł USA pokonać Rosję Sowiecką, zdobył w Moskwie supertajne plany agresji Armii Czerwonej – zapobiegł wybuchowi III wojny światowej, w której Polska miała stać się nuklearnym pobojowiskiem. Skazany przez komunistów w stanie wojennym na śmierć, uniewinniony przez wolną Rzeczpospolitą”. Na taką treść zgodę wyraziła administracja Warszawy za prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
Zbliżają się 84. urodziny Ryszarda Kuklińskiego. W całym kraju jest wiele ważnych inicjatyw poświęconych jego pamięci. 15 czerwca o godz. 16.00 w katedrze polowej Wojska Polskiego zostanie odprawiona Msza św. za duszę pułkownika. Odbędzie się także rajd motocyklowy imienia Ryszarda Kuklińskiego, który zakończy się w warszawskiej katedrze św. Jana o godz. 20.00 koncertem „Jack Strong – bohater świata”. Bardzo dziękuję za tę pamięć, bo to jest nasza tradycja i nasz bohater. Tym, którzy niecierpliwie czekają na pomnik Ryszarda Kuklińskiego w Warszawie, chcę powiedzieć, że pomimo starań wielu, aby temu zapobiec, w najbliższych latach taki pomnik stanie. To kwestia przyzwoitości i honoru.