logo
Filip Frąckowiak
Beton, słupki i komuna
Środa, 10 września 2014

Jest kwestią sporną, jak powinny być zagospodarowane przestrzenie naszych miast. Koncepcji jest wiele. Oprócz teorii znajdujących odzwierciedlenie w rozmaitych kartonowych makietach lub komputerowych wizualizacjach jest też rzeczywistość. Rządzenie miastem i realizacja planów to wypadkowa tysięcy czynników. Zapewne nie ma uniwersalnej metody na wzięcie pod uwagę wszystkich z nich. Dotyczy to zarówno metropolii, jak i mniejszych miast i miasteczek. Jednak na pewno nie można pominąć tego najważniejszego czynnika – człowieka mieszkającego w mieście.

Obecne władze Warszawy mają plan utworzenia z warszawskiego Śródmieścia miejsca wyludnionego poza godzinami pracy. Pustyni po zmroku. Ponieważ priorytety są tak planowane, żeby służyły administracji i największym inwestorom, a nie mieszkańcom i „użytkownikom” miasta, mają wiele słabych stron. Imponujące architektonicznie biurowce w Śródmieściu „żyją” w wąskim wymiarze godzin. Po ich zamknięciu tworzą się wokół nich wyludnione przestrzenie. Mieszkańcy Śródmieścia są pomijani przy podejmowaniu najważniejszych decyzji. Przy czym tak zwany budżet partycypacyjny okazał się jedynie mydleniem oczu. Posłużył raczej jako metoda konfliktowania mieszkańców, którzy mają różne zdanie na temat przestrzeni, w której żyją. Wraz z wbijaniem nowych słupków chodnikowych zmniejsza się liczba miejsc parkingowych. Parkingi naziemne powstają tylko na linii metra, w dzielnicach oddalonych od centrum. Do Śródmieścia najlepiej żeby samochody nie wjeżdżały wcale. Centrum miasta w planach Hanny Gronkiewicz-Waltz ma być wyludnionym centrum finansjery i instalatorsko-liberalnej sztuki. Mieszkańcy dzielnicy mają do wyboru coraz mniej przedszkoli, szkół i placówek opieki medycznej.

Lokatorzy mieszkań komunalnych są wywłaszczani na zasadach, które niemal w każdym przypadku kończą się w sądzie. Najgorzej mają mieszkańcy Śródmieścia Warszawy i Starego Miasta oraz Mokotowa i Ochoty. Bez względu na sytuację finansową urzędy składają im propozycje nie do odrzucenia. Muszą się wyprowadzić do mniejszego i gorszego lokalu, inaczej zostaną wyrzuceni. Oddzielną kwestią jest blokowanie możliwości wykupu najlepszych mieszkań przez obecnych lokatorów. Zwykle ma to na celu sprzedaż lokalu na wolnym rynku lub przeznaczenie go dla osoby, która akurat sobie go upatrzyła.

To wstyd, że prace remontowe w Warszawie zostały tak zaplanowane, by przed zbliżającymi się wyborami samorządowymi przecinać wstęgi. To takie oczywiste i widoczne gołym okiem. Nerwowe prace w metrze – spóźnione 3 lata. Nowe słupki chodnikowe. Nieschodząca z listy „priorytetów” tęcza na warszawskim placu Zbawiciela. Wciąż zwiększa się liczba patroli wokół instalacji, a także budżet na jej remonty. I tylko wiślane nabrzeże nie znalazło się na tej liście. Stare Miasto jest rozkopane. I choć prace remontowe trwały od maja, to dopiero kilka dni temu wzięto się za główną arterię – ulicę Świętojańską. Zastoje w pracach trwały tygodniami. Jednocześnie miasto umywa ręce od odpowiedzialności za malowanie sprayami tysięcy budynków, zrzucając odpowiedzialność na policję. Jak to jest możliwe, by aż tyle elewacji w mieście było opisanych wulgaryzmami? Nawet te świeżo wyremontowane za prywatne pieniądze odkładane latami przez właścicieli na fundusz remontowy.

Wyjątkową rolę w rządach PO w Warszawie odgrywa dziwna ochrona ideologii komunistycznej i podtrzymywanie sympatycznej pamięci o Związku Sowieckim. Pozostawienie pomnika wdzięczności Armii Czerwonej na Pradze. Wcześniej próba zamknięcia Izby Pamięci Pułkownika Kuklińskiego na Starym Mieście. Próba wyprowadzenia poza śródmieście Pomnika Katyńskiego z placu Zamkowego. Do tego zgoda na tęczę jako element promocyjny wojujących homoseksualistów, a także wyrzucenie profesora Bogdana Chazana ze Szpitala im. Świętej Rodziny. Być może odbywa się to wszystko pod presją potencjalnego koalicjanta SLD, który w Radzie Warszawy ma wyjątkowo PZPR-owskie oblicze.

Gdy zarządza się tak wielkim i wrażliwym organizmem jak miasto, człowiek jest najważniejszy. Wizje miasta mogą być przedmiotem sporu. Ale nie kosztem mieszkańców, którzy są najważniejszym podmiotem tego organizmu i jego inwestorem.

Aktualizacja Środa, 10 września 2014

Nasz Dziennik



Pozostałe felietony:
Środa, 31 grudnia 2014
Środa, 24 grudnia 2014
Środa, 17 grudnia 2014
Środa, 10 grudnia 2014
Środa, 26 listopada 2014
Środa, 19 listopada 2014
Środa, 12 listopada 2014
Środa, 5 listopada 2014
Środa, 29 października 2014
Środa, 22 października 2014
Środa, 15 października 2014
Środa, 8 października 2014
Środa, 1 października 2014
Środa, 24 września 2014
Środa, 17 września 2014
Środa, 3 września 2014
Środa, 27 sierpnia 2014
Środa, 20 sierpnia 2014
Środa, 13 sierpnia 2014
Środa, 6 sierpnia 2014
Środa, 30 lipca 2014
Środa, 23 lipca 2014
Środa, 16 lipca 2014
Środa, 9 lipca 2014
Środa, 2 lipca 2014
Środa, 25 czerwca 2014
Środa, 11 czerwca 2014
Środa, 4 czerwca 2014
Środa, 28 maja 2014
Środa, 21 maja 2014
Środa, 14 maja 2014
Środa, 7 maja 2014
Środa, 30 kwietnia 2014
Środa, 16 kwietnia 2014
Środa, 9 kwietnia 2014
Środa, 2 kwietnia 2014
Środa, 26 marca 2014
Środa, 19 marca 2014
Środa, 12 marca 2014
Środa, 5 marca 2014
Środa, 26 lutego 2014
Środa, 19 lutego 2014
Środa, 12 lutego 2014
Środa, 29 stycznia 2014
Środa, 8 stycznia 2014
Środa, 18 grudnia 2013
Środa, 4 grudnia 2013
Środa, 20 listopada 2013
Środa, 13 listopada 2013
Środa, 6 listopada 2013
Środa, 30 października 2013
Środa, 23 października 2013
Środa, 16 października 2013
Środa, 9 października 2013
Środa, 25 września 2013
Środa, 18 września 2013
Środa, 11 września 2013
Środa, 4 września 2013
Środa, 3 lipca 2013