Każda z nagranych osób, a w szczególności te, których mandat do sprawowania służby publicznej pochodzi z powszechnych wyborów, otrzymała zaufanie obywateli na okres kadencji. Posłowie, ministrowie, prezes NBP reprezentują państwo polskie lub obywateli Polski bez względu na porę dnia, miejsce pobytu – w kraju czy za granicą, w towarzystwie lub samotnie. Jeśli zatem dokonują czynów niegodnych, niehonorowych, to bez względu na to, czy robią to w tajemnicy, czy otwarcie, nie ma dla nich usprawiedliwienia. Każda z tych funkcji wymaga złożenia przyrzeczenia. Na przykład ślubowanie prezesa Narodowego Banku Polskiego brzmi następująco: „Obejmując obowiązki Prezesa Narodowego Banku Polskiego, przysięgam uroczyście, że postanowień Konstytucji i innych ustaw będę ściśle przestrzegać oraz że we wszystkich swoich działaniach dążyć będę do rozwoju gospodarczego Ojczyzny i pomyślności obywateli”. Jeśli porównać to ze znanym nagraniem, widać dobrze, że brak jest dochowania wierności przysiędze w dwóch aspektach: próbie niezgodnego z Konstytucją wykorzystania pieniędzy publicznych oraz wątpliwej pracy na rzecz pomyślności obywateli.
W każdym z prezentowanych nagrań, na których wypowiadają się rządzący Polską, doszło do potężnego nadużycia zaufania społecznego, a w niektórych przypadkach także do złamania prawa. Relatywizm etyczny, jaki prezentują, zakłada, że oceny wartościujące, normy moralne oraz przedmiot ich ocen, czyli prawda, dobro, wartości i powinności moralne, są względne. Człowiek sam – według nich – może ustalać sobie, co jest złe, a co dobre. Na czym zatem opierał się ten słynny „Honor”, o którym tak wiele czytaliśmy u narodowych wieszczów i za który ceniliśmy historycznych bohaterów? Czy to komunizm odebrał elementarną zdolność rozpoznawania tego, co jest postawą propaństwową? Te zachowania, ten rechot sugerujący, że nikt ich nie może zatrzymać, są jak bolszewicka postawa wobec zdobytego siłą społeczeństwa. Publicznie mówią o dobrobycie miast i wsi, a między sobą o tym, że to nie działa, więc trzeba tylko brać dla siebie. Inna postawa, która jest pochodną komunizmu, to przekonanie, że gdy władza nagrywa obywateli na każdym skrzyżowaniu ulic, śledzi połączenia telefoniczne i korespondencję elektroniczną niewinnych obywateli, to jest dobrze. Jeśli ktoś nagra władzę, to mówią, że to nielegalne. Za każdą minutę tych nagrań rząd Donalda Tuska może winić tylko siebie. Nikt inny nie osłabił państwa tak, żeby zabrakło osłony dla rządu. Bez względu na to, kto dokonał tego nagrania. Trzeba było bronić polskiej racji stanu wtedy, gdy ostrzegało Prawo i Sprawiedliwość. Gdy Lech Kaczyński leciał do Gruzji, a także wtedy, gdy trzeba było przeprowadzić rzetelne śledztwo w sprawie śmierci prezydenta.
Polska potrzebuje przebudowy administracyjnej, ale przede wszystkim odbudowy moralnej. U podstaw każdego państwa leżeć powinny pewne zasady etyczne. Te, które legły u podstaw III RP, są albo złe, albo obecne elity rządzące źle je rozumieją. Jedyną partią polityczną, która zauważała potrzebę takich przemian, było PiS, które wyszło z postulatem budowy IV RP. Niestety, idea ta została fałszywie skompromitowana przez tych, którzy dziś sami siebie skompromitowali. Trzeba powrócić do tamtego pomysłu. Być może zaangażować nawet w tę przebudowę Kościół katolicki, który stoi na straży Polski niepodległej i wolnej oraz silnej duchowo. Być może to zaangażowanie powinno być nie tylko u budowy jej podstaw. Niech inspiracją będzie zbliżająca się rocznica śmierci ks. Stefana Downara – 15 lipca 1942 r. w Dachau. Bardzo zaangażowanego osobiście w odbudowę i obronę Polski. Wybitnie zasłużonego w pracach legislacyjnych, posła na Sejm II RP.