Czy dobrze wydajemy fundusze Unii Europejskiej?
W tym roku mija perspektywa budżetowa Unii Europejskiej na lata 2007-2013. W jej ramach Polska otrzymała aż 69 miliardów euro. Efektywne wykorzystanie tak dużych środków finansowych powinno uruchomić mechanizmy długofalowego wzrostu gospodarki. To z kolei powinno zaowocować wzrostem dobrobytu obywateli, niskim bezrobociem i dobrą sytuacją finansową państwa.
Dominująca część środków unijnych wydatkowana była w ramach tzw. funduszu spójności. Jego celem jest zmniejszanie dysproporcji infrastrukturalnych między Polską i pozostałymi krajami Unii Europejskiej. Zmniejszenie różnic w sferze infrastruktury społeczno-technicznej jest bowiem kluczowym warunkiem dla rozwoju prywatnej przedsiębiorczosci i dla napływu zagranicznych inwestycji bezpośrednich.
Publiczne inwestycje infrastrukturalne realizowane ze środków unijnych miały też na celu zdynamizowanie inwestycji sektora przedsiębiorstw w ramach tak zwanego partnerstwa publiczno-prywatnego. Czy jednak wydatkowane fundusze unijne spełniły swoje cele?
Analiza makroekonomicznych wskaźnikow Polski w 2012 roku wydaje się temu przeczyć. Sytacja gospodarcza naszego kraju ulega bowiem systematycznemu pogorszeniu. Jeszcze w I kwartale 2012 roku PKB rósł w tempie 3,4%. Ale już w IV kwartale ubiegłego roku jego dynamika spadła do zaledwie 0,7%. Obserwujemy stagnację wynagrodzeń pracowników w ujęciu realnym i astronomiczne bezrobocie sięgajace 14,3% ludności czynnej zawodowo. Nastąpiło załamanie inwestycji sektora prywatnego. Ulega pogorszeniu sytuacja fiskalna państwa.
Właśnie opublikowano dane pokazujące sytuację budżetową Polski za miniony rok. Deficyt sektora finansów publicznych wynióśł 3,9% PKB, mimo że planowano jego wysokość na poziomie 3,5% PKB. Dodajmy, że we wcześniejszych planach wieloletnich zakładano, iż jego poziom w roku 2012 wyniesie nawet 2,9% PKB. Sytuacja jest na tyle poważna, że Komisja Europejska utrzymała wobec Polski klauzulę tak zwanego nadmiernego deficytu budżetowego. Co gorsze, zdaniem KE deficyt w 2014 roku ma przekroczyć 4% PKB. Systematycznie rośnie też ogólne zadłużenie państwa. Przekroczyło ono 55,7% PKB, czyli tak zwany drugi próg ostrożnościowy. To oznacza, że wymagana jest polityka radykalnych cięć wydatków budżetowych i polityka podnoszenia podatków. Polska musi więc prowadzić politykę zaciskania pasa, co grozi recesją i dalszym wzrostem bezrobocia.
Z powyższych danych wynika, że wydatkowane fundusze unijne nie przyspieszyły rozwoju polskiej gospodarki. Były po prostu nieracjonalnie wydatkowane. Cechowało je nadmierne rozproszenie. Państwo powinno bowiem sformułować cele priorytetowe w polityce inwestycyjnej.
Zabrakło strategii wydatkowania funduszy Unii Europejskiej. Budowa autostrad i stadionów sportowych nie mogła uruchomić długofalowych, trwałych czynników wzrostu. Mogła co najwyżej zwiększyć aktywność gospodarczą w okresie realizacji tych inwestycji. Trwały wzrost wymaga jednak inwestycji produkcyjnych, a więc budowy nowych przedsiębiorstw i stabilnych miejsc pracy.
Taką wizję rozwoju gospodarczego Polski miał Eugeniusz Kwiatkowski przed drugą wojną światową. Budowa Centralnego Ośrodka Przemysłowego była najlepszym przykładem skutecznej strategii inwestycyjnej państwa. Bardzo nam dzisiaj brakuje tego wielkiego ekonomisty i Polaka.