Sprawiedliwość silnych czyli jak dzielimy polski chleb
Nie przebrzbmiały jeszcze echa ogromnych nagród, jakie przyznało sobie kierownictwo Sejmu, a już mogliśmy dowiedzieć się o wysokich premiach przyznanych urzędnikom rządowym przez poszczególnych ministrów. Co wicej, są to pieniądze, o których przeciętnemu obywatelowi naszego kraju nawet się nie śniło. W przyznawaniu wysokich premii przoduje resort, który zamroził płace w sferze budżetowej w imię uzdrawiania finansów Państwa. Ale i inne urzędy państwowe też sobie nie żałowały. Obłuda rządzących przyjęła już wyraz groteskowy. Władza jawnie łamie prawo, które sama ustanawiła. Przyznawanie sobie dochodów wysoce odbiegających od przecitnego wynagrodzenia jest ilustracją oderwania właścicicieli III Rzeczypospolitej od szarego żywota ludu pracującego miast i wsi. W okresie realnego socjalizmu tłumaczono to zjawiskiem zerwania związku między nadbudową i bazą. Mówiąc wprost jest to arogancja władzy.
Postępowanie polityków promieniuje na polskich przedsiębiorców. Przykład idzie z góry. Z danych Państwowej Inspekcji Pracy wynika, że za jedenaście miesięcy minionego roku 101 tysięcy firm nie płaciło na czas pensji swoim pracownikom. Było to o 34 tysiące firm więcej niż rok wczesniej. Problemy z otrzymaniem wynagrodzenia miało 151 tysięcy osób. Oczywiście, pracodawcy tłumaczyli swoje nieuczciwe postępowanie kryzysem gospodarczym . Ale, gdy tylko pojawiała się kontrola Państwowej Inspekcji Pracy, to pieniądze na uregulowanie zaległosci płacowych natychmiast się znajdowały. Przedsiębiorcy wiją się jak piskorze, aby opóźniać wypłatę pensji i płacenia składek na ZUS. Sztandarowym ich argumentem są zabójcze koszty pracy. Kłamstwo pracodawców o wysokich kosztach płac przyjęło formę religii. Tymczasem na tle Europy Zachodniej absolutne koszty pracy w Polsce są bardzo niskie. Z danych Eurostatu wynika, że godzina pracy kosztuje polskiego przedsiębiorcę około 7,1 euro. Z kolei średni koszt pracy w Unii Europejskiej wynosi 23,1 euro. W Wielkiej Brytanii koszt ten wynosi 20,1 euro, w Niemczech oscyluje w granicach 30,1 euro a w Czechach 10,5 euro. Nic więc dziwnego, że rażąca dyskryminacja płacowa w Polsce prowadzi do masowej emigracji rodaków. Sytuacja materialna Polaków wciąż się pogarsza. Według Głównego Urzędu Statystycznego w ubiegłym roku poniżej granicy ubóstwa znajdowało się ponad 2 miliony gospdarstw domowych. Co trzecie dziecko w Polsce rodziło się w biedzie lub nędzy. Przychodziło bowiem na świat w rodzinach, w których miesięczny dochód na osobę nie przekraczał 539 złotych. To poziom dochodu wystarczający na zaspokojenie jedynie podstawowych potrzeb życiowych. A tzw minimum egzystencji wynosi około 500 złotych.
Jak zatem się mają przykładowe nagrody Prezydium Sejmu w wysokości 40-45 tysięcy złotych do wynagrodzeń i świadczeń społecznych obywateli? Za poetą można by radzić rządzącym „miej proporcje mocium panie”.