Zdrowy rozsądek zastępuje euro
Waluta euro nie spełniła oczekiwań jej twórców. Nie zapewniła krajom należącym do tego ugrupowania monetarnego ani wysokiego wzrostu gospodarczego, ani wysokiego zatrudnienia. W zamian jest recesja, wysokie bezrobocie i pauperyzacja ludności. Bezrobocie w Hiszpanii osiągnęło poziom 25 proc. ludności czynnej zawodowo. Końca kłopotów nie widać, ponieważ spadek aktywności gospodarczej nadal pogłębia się. Przywódcy krajów strefy euro z zadziwiającym uporem podejmują kolejne działania ratunkowe, poświęcając astronomiczne fundusze dla podtrzymania przy życiu dychawicznej szkapy. Po każdym spotkaniu na szczycie triumfalnie ogłaszają zwycięstwo. Ale tylko na czas kilku miesięcy, kiedy znów trzeba się spotkać na szczycie i ponownie sięgnąć do kieszeni, aby przeciwdziałać kryzysowi.
Integracja w ramach strefy euro nie może przynieść oczekiwanych korzyści, ponieważ do tego ugrupowania należą kraje o odmiennym stopniu rozwoju, o odmiennej zdolności konkurencyjnej i o odmiennym zaawansowaniu technologicznym. Poszczególni członkowie również odmiennie reagują na szoki zewnętrzne, co dodatkowo różnicuje sytuację gospodarczą poszczególnych krajów strefy euro. Nie chcą tego przyjąć do wiadomości politycy zachodnioeuropejscy. Można odnieść wrażenie, że kierują się jakimś dogmatem, jakąś ideologią. A gdy rzeczywistość nie zgadza się z założeniami, to tym gorzej dla rzeczywistości. Zupełnie podobnie jak to było z ideologami gospodarki socjalistycznej.
Na szczęście zdrowy rozsądek zwykłych obywateli znalazł sposób i na to nieszczęście. Ekonomia zdroworozsądkowa znów zwycięża. Bezrobotni Hiszpanie tworzą bowiem alternatywny pieniądz. Za określone zadanie do wykonania rozliczają się nie w euro, ale w ilości godzin czasu pracy poświęconego na jego wykonanie. Zapłatę dokonuje się więc w godzinach. Ludzie zaspakajają swoje potrzeby, wymieniając się pracami o różnej czasochłonnośc, zupełnie nie używając pieniądza. Można powiedzieć: działa system praca za pracę, tak jak to było w gospodarce beztowarowej. Ale lepsze to niż głodowanie pod bankiem pełnym euro. Stopniowo tworzy się gospodarka równoległa, podobnie jak to było w socjalizmie.
Gospodarka zdrowego rozsądku pozwala ludziom po prostu żyć. No, może nieco gorzej niż politykom ratującym euro. Ale przecież nierówności społeczne są motorem rozwoju gospodarczego, jak mówią liberałowie. Czy ktoś każe bezrobotnemu, aby głodował.