LGBT krzykiem rozpaczy błaga o pomoc
Wtorkowy wykład dr. Camerona został brutalnie przerwany przez wtargniecie na salę przedstawicieli środowiska LGBT.
Wielokrotnie dowodziłem, że najbardziej nietolerancyjnym środowiskiem jest to spod znaku tęczy właśnie (symbol zagarnięty zresztą judaizmowi, chrześcijaństwu, a także spółdzielczości).
Przedstawiciele środowiska LGBT nie prowadzą zazwyczaj merytorycznej dyskusji, lecz agresywnie domagają się swoich egoistycznych praw. Tym razem znów tak było.
Zdają się mówić: „nie wolno o nas nic głosić - bez naszej zgody, ani bez stosowania naszego paradygmatu ideologicznego. Wszyscy są głupi, my mądrzy, a przy okazji, mamy monopol na prawdę”.
Kto się temu dyktatowi nie podporządkuje jest wrogiem.
"Pomóżcie nam!"
Tym razem przemoc jakiej się dopuścili homoaktywiści jest nieco inna, bo ma pewien ukryty sens.
Warto w tym miejscu przypomnieć, że dr Cameron głosi kontrowersyjne idee leczenia ludzi z homoseksualizmu.
Uwagę zwraca zatem treść okrzyków homoaktywistów podczas całego zajścia.
Geje histerycznie krzyczeli – „Wylecz nas, wylecz nas!”.
Wydaje mi się, że stali się oni wyrazicielami niewypowiedzianej i ukrywanej potrzeby, która odczuwana jest przez znaczącą wielkość tej populacji.
Tym rozpaczliwym krzykiem skierowanym do dr. Camerona: „Wylecz nas, wylecz nas”, myślę, że rzeczywiście zawołali o pomoc.
Krzyk rozpaczy jest znamienny; to rzeczywiste skierowanie prośby, ale w ekstremalnej formie i w sytuacji ekstremalnej. Przy okazji można je potem obronić stwierdzeniem, że to taki szyderczy żart, wyśmianie głupich idei. Sądzę zatem, że całe zajście ma drugie dno.
Żałosny spektakl przemocy
A co do całej tej żenującej szamotaniny...
Jestem przeciwny przemocy, przeciwny korzystaniu z argumentów siły, a tu znów widzimy przykład agresji po stronie środowiska antychrześcijańskiego.
Zakłócanie publicznej debaty nie jest wyrazem mądrości, tylko chuligaństwem, niezależnie czy przemoc organizowana jest po prawej, tęczowej, czy lewej stronie.
LGBT próbuje uchodzić za środowisko intelektualistów, wprawdzie postmodernistycznych ideologów, ale będących na pewnym poziomie.
Obskurantyzm homoaktywistów
Jednak od czasu zablokowania wykładu Benedykta XVI na uniwersytecie La Sapienza w 2008 r. przez homodyktatorów, wywodzących się z elit, po tym całym pseudointelektualnym zadęciu nie ma już śladu.
Agresywna mniejszość wystarczająco się zdemaskowała. Dla niej dyskusja przy zastosowaniu argumentów i faktów nie istnieje.
Zagłuszanie i zatykanie uszu, wrzask, histeria, rozedrgane emocje, to obszary odległe od intelektualnych dyskusji, debat, polemik.