Ile kosztuje strzał w potylice?
Jak podaje portal NaszDziennik.pl, Rosjanie skrupulatnie wyliczyli, jakie straty ponieśli 11 listopada, kiedy ambasada Rosji w Polsce została obrzucona racami, kamieniami i petardami.
Według ich wyliczeń na usunięcie uszkodzeń trzeba przeznaczyć 11 tysięcy dolarów. Ponad 30 tys. złotych. Zabawny już na wstępie jest fakt, że Rosjanie sumę podali w dolarach, a ich władze chcą całkowicie zlikwidować obrót tą walutą na swoim terytorium. Widocznie dyplomaci rosyjscy są skorzy do dalszego przyjmowania „zielonych” na innych ziemiach.
Co na to Putin? Czyż nie jest to samowolka oligarchów rosyjskich w Polsce?
Wyliczenia są mało konkretne: jakieś samochody, brama wjazdowa, jakieś odłamki petard – kosztowana dewastacja. Wydaje się, że wtargniecie hordy „faszystów” na teren Sheratona albo Mariota tyle by nie kosztowało. Cenią się ci Rosjanie, oj cenią.
To warto ich może też podliczyć. Ile kosztuje życie jednego zamordowanego oficera? Albo ile kosztuje życie ofiary w Smoleńsku?
Ile kosztuje wyburzanie Warszawy? Po zniszczeniach niemieckich nazistów, za dalszą dewastację stoicy zabrali się sowieci.
Ile kosztuje wywózka całych rodzina na Syberię i praca w łagrach na rzecz dobrobytu Rosji radzieckiej?
Gdyby prezydentem nie był agent KGB można by było się zastanawiać, czy pretensje są tutaj słuszne. Ale są. Spadkobierca systemu totalitarnego od lat stoi na czele reżimu rosyjskiego, a więc powinien płacić odszkodowanie.
Niemcy czekali wprawdzie długie lata, zanim zaczęli wypłacać odszkodowania polskim ofiarom ludobójstwa. Czekali i czekali, aż te same poumierają, jednak w końcu pieniądze popłynęły strużką.
Nigdy pieniądz nie zwróci zdrowia, młodości, zniszczonego życia, ale jakaś rekompensata nastąpiła. Rosjanie nie widzą konieczności nawet przeproszenia za mordy i ludobójstwo w Katyniu, Charkowie, Miednoje, czy Smoleńsku, gwałty, grabieże, dewastacje i egzekucje w czasie „wyzwalania” Polski.
Rosjanie mają tupet. Reakcja polskiej dyplomacji powinna być skwitowana uśmiechem politowania, ale wiemy, że zamiast wyśmiania tych żenujących roszczeń, po czołobitnych przeprosinach, podatnik znów zapłaci. Bo przecież nie premier Tusk, prezydent Waltz czy minister Sienkiewicz, ale my wszyscy.
Inna rzecz, że za niezabezpieczenie terenu dyplomatycznego, najlepszą karą dla niekompetentnego ministra MSWiA Sienkiewicza powinno być opłacenie, z jego własnej kieszeni rachunku wystawionego przez Rosjan. Zapiekłoby go to mocno, ale by się może czegoś nauczył, i w następnym roku skupiłby się na swoich zadaniach i obowiązkach, a nie pluł żółcią na opozycję i chuliganów rzekomo winnych wszystkiemu.