Mamy wspaniałego Papieża
Ojciec Święty głęboko mnie dziś poruszył. W Święto św. Szczepana podczas modlitwy Anioł Pański Ojciec Święty wezwał do natychmiastowej modlitwy za prześladowanych chrześcijan.
Wyobrażam sobie, jaki wywołało to efekt w Niebiesiech. Jeśli kilkaset milionów katolików modli się za prześladowanych współbraci, to Niebo musi być poruszone. Wezwanie zostało podjęte. Modlitwa zaniosła pocieszenie. Przyniosła wymierny efekt.
Papież zwrócił uwagę na jakże wciąż aktualną sytuację prześladowanych wyznawców Chrystusa.
Powiedział: „Bądźmy blisko tych braci i sióstr, którzy jak św. Szczepan, są niesprawiedliwie oskarżani i stają się obiektem różnego rodzaju przemocy. Jestem pewny, że niestety są oni dzisiaj liczniejsi niż w czasach pierwotnego Kościoła. Jest ich tak wielu! Ma to miejsce zwłaszcza tam, gdzie jeszcze nie ma zapewnionej wolności wyznania albo nie jest ona w pełni realizowana”.
Po tych słowach Papież pochylił się i w ciszy zaczął się modlić. Wraz z nim populacja katolików na całym świecie.
Po krótkiej modlitwy w ciszy, Franciszek kontynuował modlitwę i już wraz z wiernymi odmówił Zdrowaś Maryjo w intencji prześladowanych.
Ja wierzę, że choć na moment w świecie brutalnych prześladowanych wiele istnień ludzkich zostało ochronionych, wiele nie czuło cierpienia, głodu, zimna, wiele osób w celach śmierci, katowniach, aresztach zostało wzmocnionych i podtrzymanych na duchu.
Moc modlitwy jest nie do oszacowania. Wezwanie Papieża powinniśmy kontynuować w swoim codziennym życiu chrześcijańskim. To sprawa pilna i stale aktualna. Nie bagatelizujmy tego.
200 milionów prześladowanych czeka na nasze wsparcie. Są tego warci. Z modlitwy nikt nas nie zwolni, a jej braku nikt nie usprawiedliwi.