Uważajmy, gdzie posyłamy nasze dzieci!
W dzisiejszym wydaniu „Naszego Dziennika” pojawił się bardzo ważny materiał o przedszkolach w Polsce, gdzie realizowany jest program równościowy. Samo sformułowanie równościowy już budzi mój opór i wstręt, bo analogie z komunizmem są aż nadto odczuwalne. Uniformizacja, ujednolicanie, przycinanie indywidualności, różnorodności, wyjątkowości w zgodzie z represyjnym systemem, wczoraj komunizm, dziś jego nowa odsłona ideologia gender.
Mogę tylko wystosować za gazetą, ostrzeżenie dla rodziców.
Wyodrębniam za "NDz" główne zasady programu „Równościowe przedszkole. Jak uczynić wychowanie przedszkolne wrażliwym na płeć”, które są zawarte w projekcie autorstwa Anny Dzierzgowskiej, Joanny Piotrowskiej, oraz Ewy Rutkowskiej. Projekt, co warto podkreślić jest oczywiście współfinansowany przez UE w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego.
Warto zatem wiedzieć, zanim podpiszemy dokumenty w placówce, gdzie posyłamy nasze dzieci i na co je narażamy.
Mottem programu „Równościowe przedszkole...” jest taka oto rymowanka: „Bawię się z kim chcę, robię to, co chcę, płeć nie ogranicza mnie. Czy jestem dziewczynką, czy jestem chłopakiem, mogę być pilotką, mogę być strażakiem. Czy jestem chłopakiem czy jestem dziewczynką, bawię się lalkami i olbrzymią piłką. Bawię się z kim chcę, robię to, co chcę, płeć nie ogranicza mnie”.
Autorki programu piszą wprost, bez ogródek, że: „Namawiamy do tego, by wszelkim bajkom, wierszykom, inscenizacjom, zabawkom, ćwiczeniom, ale także swojemu zachowaniu przyglądać się przez równościowe okulary. Jak to zrobić? To jest właśnie cel naszego programu”.
Celem ich wizji jest „przekonanie nauczycielek, które z kolei będą potrafiły przekonać dzieci, że bez względu na to, czy urodziły się dziewczynką, czy chłopcem, mają w życiu takie same możliwości i szanse”. Ich zdaniem, obowiązująca podstawa programowa jest napisana „charakterystycznym, ślepym na płeć językiem: mówi o ’dziecku’ i ’nauczycielu’ ”.
Autorki sugerują także, że rodzice nie są dobrymi wychowawcami, ponieważ utrwalają stereotypy i nie posiadają fachowej wiedzy potrzebnej do prawidłowego rozwoju najmłodszych.
Autorki (dlaczego nie ma autorów płci męskiej?) w swojej pracy proponują m.in. takie rozwiązania, jak likwidacja kącików zabaw typowo chłopięcych i typowo dziewczęcych, wprowadzanie neutralnych zabawek czy przeredagowywanie bajek pod kątem zmiany płci głównych bohaterów, czy wręcz zabawy w zmianę płci: „Trzy lub cztery osoby opuszczają z nauczycielką pomieszczenie. Zanim powrócą, mają podjąć decyzję, czy wracają jako chłopcy czy dziewczęta. Pozostałe dzieci mają po ich zachowaniu, ruchach odgadnąć ich płeć”.
Zgroza, prawda? Ideologia gender w praxis. Od teorii do praktyki. Karol Marks wypisz wymaluj…
Możemy jednak dać i dajemy odpór tym siłom, bo jesteśmy wciąż NORMALNYM społeczeństwem. Reagujemy, krzyczymy, bronimy się, nawet jeśli rząd, jego media zapewniają, że to niewinna zabawa.
Najlepszą odtrutką i otrzeźwieniem (po manipulacjach ministrów Tuska) jest lektura „Dzieł wszystkich” profesora, etyka Środy, czyli w gabinecie cieni Kongresu Kobiet pełniącej funkcję m.in. ministra Sportu!