Nowe mity, a w tle śmierć w Bydgoszczy
Pisanie książek przez sławne! i wybitne! postaci współczesności jest już regułą.
Otrzymaliśmy swego czasu wysyp dzieł Kasi Cichopek, Krzysztofa Ibisza, Agnieszki Maciąg (nie znam), Anny Powierzy (nie znam), Radosława Majdana, Joanny Jabłczyńskiej (nie znam), Kingi Rusin. Masy wciąż niecierpliwie oczekują na wynurzenia Kuby W.
Ten szpaler hitów wydaje się nie mieć końca. Ukazuje się on zdumionym oczom intelektualistów, którzy wciąż wierzą na siłę w zdrowy rozsądek i ciągnie długim szeregiem w nieskończoność podsycając tania sensację.
Powstają też nowe mody. Mężowie stanu jak Donald Tusk czy Lech Wałęsa nie piszą już o sobie samych. To przestarzałe.
Dziś produkuje się peany na ich cześć piórem najbliższych im osób. Tworzy to pozór niezależnej wypowiedzi i obiektywności, chociaż w rzeczywistości jest to tandetna sztuczka polepszania wizerunku gasnących władców.
Oto do księgarń wchodzi książka Małgorzaty Tusk pt. „Miedzy nami”, pozycji od dawna reklamowanej w tygodniku Tomasza Lisa. W końcu jest to wyjątkowe wydarzenie, bowiem jak określił to red. nacz. „Newsweeka” jest to książka o „najważniejszym człowieku w państwie”.
Myśląc jednak o tym „wydarzeniu wydawniczym” wstydzę się, że doczekaliśmy czasów, w których, po pierwsze są ludzie, którzy książki tej proweniencji czytają. Po drugie, że można dopuszczać się takiej taniej i cynicznej manipulacji, z uśmiechem na ustach promować oligarchię i skorumpowany układ polityczny, w państwie, które grzęźnie z profanacji podstawowych wartości i wolności człowieka, a państwa przeżywa regres.
W stolicy Turkmenistanu Aszchabadzie od lat stoi pomnik Księgi Duszy napisanej przez dożywotniego prezydenta Saparmyrata Nyýazowa. „Ruchnama” jest połączeniem autobiografii, fikcji historycznej i przewodnika duchowego dla Turkmenów. W naszych czasach, jak wspomniałem „dyktatorzy” nie posuwają się już do tego zabiegu, aby pisać samemu. Robią to za nich inni.
Oczywiście, zawsze można się cieszyć, że nie dożyliśmy jeszcze czasów, kiedy będziemy zmuszani do czytania i posiadania w domach wynurzeń tuskofamilii, że pomniki ich książek nie zaśmiecają naszych ulic, a przewodniczący Tusk nie otrzyma w hołdzie, mam przynajmniej taką nadzieję, tytułu „dożywotniego premiera”.
Nie posunę się w każdym razie do szaleństwa, aby przeczytać choćby stronę z książki żony premiera. Nie mam czasu, aby pochylać się nad piarowska sztuczką, banałem, tanim blichtrem za ponad 40 PLN!
Czekam właśnie z niecierpliwością na przesyłkę. Na książkę „Śmierć w Bydgoszczy 1939-1945” autorstwa wspaniałego człowieka Wiesława Trzeciakowskiego, aby dotknąć prawdziwych historii z życia ludzi, którzy ukochali swój kraj do końca, oddali życie za Ojczyznę, dla których TAK było TAK, a NIE – NIE. Patriotów, biskupów, kapłanów, siostry zakonne, świeckich zabijanych we wrześniu 39’ na Starym Rynku czy w „dolinie śmierci” za miłość do Polski.
Ludziom dzisiejszej władzy i ich podopiecznym daleko do tego ideału. Ale niech piszą kolorowe bajeczki, kto im zabroni? Na szczęście nie musimy tego czytać.