Dlaczego tyran Tusk chlipie na „Królu lwie”?
Animowany film „Król lew” Walta Disneya z 1994 roku ponownie zrobił karierę w naszej Ojczyźnie. A to za sprawą publicznego wyznania pani Tusk, która w programie „Kropka na i” wyznała red. Olejnik i parskającym ze śmiechu widzom, że jej maż, czego ona nie może zrozumieć, płacze na tym animowanym filmie.
W pierwszej chwili pomyślałem, nonsens, jak można płakać na animowanym filmie? Jest tyle spraw, które przyprawiają o płacz. Płacze się, gdy obserwuje się powszechne łamanie praw człowieka na świecie, krzywdę i cierpienie dzieci, skutki katastrof naturalne, wojny, ubóstwo w Polsce, gdy widzi się wybiedzonych rencistów i emerytów, którzy w zimę cierpią głód, zimno, szczególnie w małych miejscowościach, czy na wsi. To są poważne tematy do ronienia łez, które ja czasem ronię, ale i poważne powody, żeby podjąć konkretne działania, żeby temu zapobiegać, jeżeli jest się człowiekiem władzy.
No, ale na „Królu lwie”? Zlitujcie się niebiosa!
Następnie zastanowiłem się, jaka to ważna i poruszająca scena, i który dokładnie wątek wywołuje to „głębokie” wzruszenie Donalda Tuska.
Uznałem, że najprawdopodobniej chodzi o chwilę śmierci ojca Simby, króla lwa Mufasy. Przypomnę, że Mufasa spada ze skały i ginie stratowany przez bawoły. To chyba ten moment, kiedy obficie leją się łzy premiera.
Moment utraty władzy
Rada krajowa PO rzuciła nieco światła na to irracjonalne zachowanie dorosłego faceta, premiera Polski. Słowa i zachowanie Tuska wskazały bowiem odpowiedź. Prawdziwe powody do łez, oprócz li tylko wzruszającej scenki śmierci animowanego pluszaka, są inne, a które mogą, jako logiczne wytłumaczenie wyjaśnić wewnętrzne poruszenie Tuska, wstrząs, który doprowadza go do łzawej depresji.
I kto wie, może pani Tusk przyznałaby mi nawet rację, bo to jest już racjonalne i wytłumaczalne.
Cierpienie i łzy tuskowe spadają gęsto na ziemię w wyniku porażającej dla tego mini-Makbeta wizji utraty władzy!
Na zjeździe delegatów w końcu ostrzegł nas, że jeśli ktoś mu tę władzę zechce wydrzeć, zabrać, podważyć, musi się liczyć z poważnymi konsekwencjami. On jej będzie bronić „na śmierć i życie”.
Tak. Utrata władzy, wyganiane młodego spadkobiercy Simby, skrytobójczy mord polityczny na królu lwie zostały w końcu ukartowane przez młodszego brata Mufasy, przez Skazę, który korzystając z usług podstępnych watah hien zrealizował z pomyślnością swój niecny plan.
Tusk szuka takich Skaz i hien wszędzie, przede wszystkim dookoła siebie. One są i czyhają na niego. Szuka ich w swojej partii, poza partią, a potem je wycina, atakuje, maltretuje, kieruje swoje ciosy, zanim nawet nastąpi myśl skrytobójczego aktu, chęć odsunięcia go od władzy (pisałem to np. tu: http://naszdziennik.pl/mysl/62527,bezkarny-imperator.html).
Tragedia naszego kraju polega na tym, że tyle energii, pieniędzy idzie na wzmacnianie pozycji schyłkowego tyrana, niż na zajmowanie się przez rządzących biedą, nędzą naszych obywateli, niż na podejmowanie działań dla poprawy naszej rzeczywistości, czy na odpowiedzialne przygotowywanie przyszłości dla naszej młodzieży, dla zachowania przyszłości naszej Ojczyzny.
Każdy kolejny dzień dyktaturki tuskowej to paraliż normalności Polski, marnowanie szans i potencjału państwa.
Dla Tuska „Skazą” będą nawet obywatele Polski, którzy w wyborach powszechnych odsuną go wreszcie od władzy. A zatem odsuńmy tego prawdziwego Skazę od władzy, to nie jest ani Mufasa, ani Simba.