Gazeta Reżimowa odkrywa burżujską Amerykę
Dziś prawdziwe odkrycie Ameryki przez Wyborową gazetę. Jej zamożni dziennikarze celnie zauważają, że ludziom w Polsce dzieje się źle. Nie żyją wcale na zielonej wyspie Donalda, ale w nędzy, głodzie, hańbie, upokorzeniu, zarabiają nawet gorzej niż w Grecji, na tych wyspach kryzysu i chaosu.
Czyli John Kerry (w końcu człowiek ich idola - czarnoskórego ex-marksisty z USA), który odwiedził nas ostatnio i objadał się publicznie bagietką (zamiast polskim chlebem) mylił się? Nie jesteśmy potęga gospodarczą?
Tak. Tusk z niezadowoleniem musiał przeglądać reżimową prasę. Jak to? Tak bez porozumienia z centralą i jego gabinetem? Raport o głodowych pensjach, o groszowych zarobkach? W jego potędze gospodarczej? Jeszcze ktoś to przeczyta!
Redakcja musiała się zapewne tęgo tłumaczyć z tego zamachu na sen i wizje cudotwórcy z Gdańska, ale szybko uspokoiła szefa.
„To nie na Was towarzyszu, ten cały donos, ale na tych burżujów, tych wilkołaków-pracodawców. My bronimy ludu pracy, proletariuszy”, i zaśpiewali mu przy Millerze - Międzynarodówkę.
A mówiąc serio, to żenujące.
Z jednej strony „GW” odsłania tajemnicę poliszynela, z drugiej codziennie promuje gabinet cieni Asów, który jest bezpośrednio odpowiedzialny za ten stan rzeczy od tylu zmarnowanych już lat.
Człowiek cierpiący na zdrowy rozsadek może przeżyć dysonans poznawczy.
Ale tak właśnie jest, gdy na czele medialnego mainstreamu stoi postmodernistyczna falanga pod sztandarem sztucznej tęczy.