Odziany w strój błazna
Pretendujący nieudolnie, od stycznia ubiegłego roku do hasania w stroju Stańczyka, dyrektor Nowego Starego Teatru w Krakowie Jan Klata przymierza co rusz nowe kostiumy. Tym razem w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” odział się w strój „patrioty” kochającego „Ojczyznę” przez wielkie O.
W skrojonym na szybko stroju „awangardzisty” made in China, upoważnił się (lub został upoważniony przez męża stanu Bogdana Zdrojewskiego) do bycia saperem odpalającym co rusz, kolejnym słabym i kiczowatym spektaklem bombę w grajdołku naszych polskich problemów. Zaczął z tego żyć.
W rozmowie z red. Wodecką z „Wyborczej” gra dalej, i żenada wylewa się śmierdzącym szlamem z garów tej obłudy.
Pytanie Wodeckiej: „Wciąż stawia pan sobie pytanie, czy trzeba ginąć za ojczyznę?”.
Odpowiedź Klaty: „Dlaczego mówi pani małą literą? Ojczyznę. Każdego dnia trzeba ginąć za Ojczyznę. Ale są intelektualiści i poeci, którzy twierdzą, że trzeba nam zginąć raz a dobrze, na całopalne ament, że wspaniale tak ginąć, bo przypominamy w ten sposób całemu światu o naszej roli ofiary i gotowości składania siebie na ołtarzu Ojczyzny i cywilizacji chrześcijańskiej. Jesteśmy w tym oddawaniu życia wyjątkowi jak koronki z Poniatowej”.
Legitymizowany decyzjami miernego urzędnika, opłacany przez polskich podatników Jan Klata ośmiela się, w wyniku fatalnego zarządzania resortem Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego do deptania dobrego imienia teatru narodowego.
Oto jego licencja: „Obowiązkiem człowieka pełniącego funkcję być może istotną dla kultury w naszym kraju, Polaka oraz patrioty jest wyszukiwanie potencjalnych miejsc konfliktów społecznych i detonowanie ich na scenie, zanim ujawnią się w sposób nieodwracalny. Mam obowiązek podejmować rozmowę o zbiorowości, o społeczeństwie, o narodzie, w którym żyjemy. Stawiać pytania, skąd przychodzimy, dokąd zmierzamy i na jakim etapie jesteśmy. Może powtarzamy błędy dwudziestolecia międzywojennego? Może przerabiamy przedwojenną historię Europy?”.
Z patrioty i ojczyny przez wielkie O. wyszło, jak zwykle wielki buuu! Strój patrioty okazał się przykrótkim wdziankiem clowna, bo nawet nie trefnisia. Tak to doczekaliśmy czasów, gdy lumpenelity wdarły się na salony, i decydują, zarządzają, eksperymentują, niszczą, pozując bezczelnie na wyzwolonych i ekstrawaganckich oskarżycieli polskiego ciemnogrodu.
Upoważnili się do bycia zwierciadłami polskości, i występują jako wyrzuty sumienia oskarżające nas o grzechy, których nie popełniliśmy. Jak jednak wiadomo, oskarżanie Polski i Polaków jest w cenie, wiedzą o tym wynajmowani mainstreamowi „artyści”, wspomagani przez antypolską „Gazetę Wyborczą”.
Wielka patriotka i patronka krakowskiego Narodowego Starego Teatru, Helena Modrzejewska przewraca się dziś w grobie. A kopulujący na scenie swoimi prostackimi dramatami Klata i niszczyciel dziedzictwa narodowego Bogdan Zdrojewski rechocząc, charcząc, plują nam i Polsce bezkarnie w twarz. Za nasze pieniądze.
Szczyt sadomasochizmu.