Refleksje taksówkarza
Jechałem dziś taksówką. W rozmowie z taksówkarzem, nawiązaliśmy, m.in. do Halloween.
Gospodarz podróży powiedział, mniej więcej tak:
„Wiozłem takiego chłopaka, wczoraj wieczorem. Młody chłopak. Pomalowany na trupa, pyta mnie, czy się nie będę bać. Siadaj pan, mówię. On się śmieje, trochę wypił, zadowolony. Jakoś mi się zrobiło smutno. Widzisz pan, ja jestem z zawodu elektryk, jeździłem trochę po świecie, byłem na przykład w Libii, dużo wiem, widziałem, mam doświadczenie.
Sobie myślę, że dzisiaj młodzi ludzie są jacyś tacy bezrefleksyjni. Śmierć im daleka, ja nawet mogę zrozumieć, są młodzi, ale przecież Halloween jest jakimś takim odarciem śmierci z jej majestatu.
W końcu, chyba mają swoich najbliższych, to jest, starszych, babcie, dziadków, rodziców, myślę, że na pewno stracili kogoś bliskiego, w rodzinie, znajomych, przyjaciół?
Ten czas, który przecież jest związany z naszą kulturą, poświęcić, nie wiem, na refleksję o życiu, o umieraniu, odchodzeniu, stracie, pomyśleć, że mnie to też czeka, może coś zmienię?
To oni zabawy sobie urządzają, zanurzają się w tej durnej amerykańskiej modzie, głupoty, wygłupy z cmentarza robią. A to poważna rzecz jest. Jakieś to takie ordynarne, mało ludzkie.
Pieniądze się na tym zarabia, też rozumiem, ale amerykańskie zwyczaje, niech sobie tam u nich zostaną, jak im się to podoba, kwestia estetyki, ale u nas? Jakoś to nie po mojemu i szkoda, że młodzi są na to otwarci, po prostu żal ich”.