W polskiej oświacie MAMY dobre wychowanie seksualne
Należy jeszcze raz powrócić do tematu poruszanego wielokrotnie w naszych spotkaniach radiowych. Powodem tego jest informacja, iż niedługo (sierpień-wrzesień br.) rozpocznie się propagandowy atak na naszą młodzież, na nasze dzieci. Atak, który będzie zawierał manipulacje i kłamstwa. Będzie on prowadzony pod hasłem „braku w polskiej oświacie edukacji seksualnej”. Rzekomo nasze dzieci i nasza młodzież ponoszą z tego powodu straty. Dlatego trzeba do polskiej oświaty wprowadzić nowoczesną edukację seksualną.
Trzeba więc przypomnieć klasyfikacje typów edukacji seksualnej. W literaturze naukowej i pedagogicznej od wielu lat funkcjonuje podział i klasyfikacja zaproponowana przez Amerykańską Akademię Pediatrii. W tej klasyfikacji wyróżnia się dwa zasadnicze typy edukacji seksualnej. „Typ A” i „Typ B”. „Typ A” – abstinence-only sex education – czyli wychowanie do czystości, wstrzemięźliwości przedmałżeńskiej (bez propagowania, czy rozdawania nieletnim środków antykoncepcyjnych). Promujemy normalne, trwałe małżeństwo mężczyzny i kobiety. „Typ B” — biologiczna edukacja seksualna – biological sex education. Młodzież uczy się tylko biologii i fizjologii, nie podając żadnych wymagań etycznych i moralnych. W tym typie edukacji promuje i rozdaje się nieletnim (nawet 11-latkom) środki antykoncepcyjne, a nawet środki wczesnoporonne.
Ten podział nie jest jedynie klasyfikacją zaproponowana przez grupę naukowców i pedagogów. Jest to klasyfikacja, która była i jest stosowana w praktycznym życiu społecznym. Z takiego podziału korzystał m. in. prezydent George Bush czy Rada Europy. Widzimy zatem, że podział ten jest wiążący i trzeba go wprowadzić do świadomości naszego społeczeństwa w jak najszerszym zakresie. Wiedząc, co to jest edukacja seksualna i jakie są jej rodzaje, możemy prowadzić dalszą dyskusję.
W Polsce od 1998 r. w szkołach jest prowadzone wychowanie do życia w rodzinie i to właśnie jest edukacja seksualna „typu A”. Dlatego pierwszym i zasadniczym kłamstwem wielu polityków oraz nierzetelnych dziennikarzy jest stwierdzenie, że w polskiej oświacie nie było edukacji seksualnej. Teraz porównajmy nasze wyniki z wynikami złej, demoralizującej edukacji seksualnej „typu B”, tak powszechnej w krajach Europy Zachodniej.
Dla przykładu pozwolę sobie podać tylko kilka informacji. Liczba zajść w ciążę przez nastolatki w wieku 15–19 lat. Wiemy, że w normalnych sytuacjach tak młode uczennice nie planują ciąży i ewentualna ciąża jest ogromnym zaskoczeniem. W Polsce wskaźnik zajść w ciążę wśród nastolatek wynosi 13,9%, stawiana przez długie lata jako wzór Szwecja ma 25% a wielka Brytania 39,7%. Mamy zatem 2 razy mniej zajść w ciążę przez nastolatki w porównaniu ze Szwecją i 3 razy mniej w porównaniu z Wielką Brytanią. I dalej, liczba przerwanych ciąż w Polsce (wg Eurostat dane za rok 2010/11) – wynosi 23. W 9 milionowej Szwecji to 6200, a Wielkiej Brytanii aż 36 tys. Ktoś słusznie powie, że w Polsce aborcja jest zakazana, a Szwecji i Wielkiej Brytanii jest legalna. Wobec tego odpowiadamy następujący sposób: rok 1997 – ostatni rok legalnej aborcji w Polsce, kiedy aborcja była robiona w Polsce na tzw. żądanie. Wtedy całkowita liczba aborcji wynosiła 3047. Całkowita liczba, a więc u nieletnich i pełnoletnich polskich kobiet. W 9-milionowej Szwecji zarejestrowana wówczas 31433 aborcji, a wśród nastolatek 4370. W 1997 roku, w maleńkiej Szwecji było więcej aborcji u nieletnich uczennic niż w całej populacji polskich kobiet. Czy my te wyniki znamy? Zwróćmy uwagę, że mamy równie dobre wyniki jeśli chodzi o choroby przenoszone drogą płciową. Mamy w Polsce dobre wychowanie seksualne, dobrą edukację seksualną. Nie dajmy się oszukać, ani zmanipulować! Brońmy nasze dzieci i młodzież przed próbami wprowadzenia permisywnej, złej, niszczącej nasze młode pokolenie edukacji seksualnej typu B!