Wszystko przemawia przeciw in vitro
Konstytucja zapewnia co prawda swobodę głoszenia własnych poglądów, ale mi takiego prawa nie dano. Najwyraźniej miałem „złe” poglądy. Co ciekawe, te same media, które tak bardzo mnie atakowały, milczą cały czas na temat negatywnych następstw in vitro – powiedział w wywiadzie dla „Przewodnika Katolickiego” prof. dr hab. Janusz Gadzinowski.
Niniejszą refleksję poświęcam omówieniu fragmentu wywiadu przeprowadzonego przez red. Łukasza Kaźmierczaka z prof.dr. hab. Januszem Gadzinowskim, neonatologiem, pediatrą, ginekologiem położnikiem i kierownikiem Katedry Kliniki Neonatologii Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu. Tekst wywiadu ukazał się w „Przewodniku Katolickim” nr 32/2012.
Na pytanie dotyczące obecnej sytuacji w naszym parlamencie prof. dr hab. powiedział:
- Mam świadomość, że nie medycyna, a politycy zadecydują ostatecznie o dalszych losach i kształcie ustawodawstwa regulującego kwestię in vitro. Moje obawy wynikają zaś z faktu, że parlamentarzyści mają bardzo małą wiedzę na tematy medyczne i biologiczne. Tymczasem będą przesądzać o sprawach niezwykłej wagi, także tych dotyczących zagadnień medycznych. Choć oczywiście trudno w przypadku in vitro nie uwzględniać również argumentów natury ideologicznej i religijnej.
Premier Donald Tusk zapowiedział, że po wakacjach ponownie podejmie tematy związane z życiem człowieka m.in. kwestię in vitro. Opina prof. Janusza Gadzinowskiego jest słuszna. Osobiście jestem przerażony faktem, że poważnie traktuje się w parlamencie oraz w mediach projekt ustawy autorstwa pani poseł Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, która uważam, nie jest osobą kompetentną do podejmowania takich tematów. W jednym z wywiadów autorka projektu przyznała, że nie wie, kiedy zaczyna się życie człowieka. Jeżeli nie posiada Pani podstawowych informacji o rozwoju człowieka, proszę najpierw sięgnąć po encyklopedię dla dzieci czy podręczniki, które obecnie obowiązują w programach do szkół podstawowych, gimnazjalnych oraz ponadgimnazjalnych. W pozycjach tych znajdzie Pani potwierdzenie faktu, że życie człowieka zaczyna się w momencie poczęcia. Rozważając jakiekolwiek przepisy prawne, trzeba mieć na względzie tę prawdę.
Pan prof. Janusz Gadzinowski został zaatakowany przez liberalne media, gdy opowiedział się przeciwko metodzie in vitro:
- Kiedy poprzednio wypowiedziałem się negatywnie o in vitro – jako lekarz i jako katolik – zostałem publicznie bardzo ostro zaatakowany. No cóż, to tylko dowodzi braku prawdziwej demokratycznej debaty w naszym kraju. Konstytucja zapewnia co prawda swobodę głoszenia własnych poglądów, ale mi takiego prawa nie dano. Najwyraźniej miałem „złe” poglądy. Co ciekawe, te same media, które tak bardzo mnie atakowały, milczą cały czas na temat negatywnych następstw in vitro.
Obecnie w Polsce mamy katastrofę medialną: nie ma cenzury, ale jest autocenzura, media publiczne (oprócz katolickich i prawicowych) prowadzone są przez ludzi, którzy świadomie budują „cywilizację śmierci”. Prawie 23 lata dyskusji na temat prawa do życia i aborcji. W którym z mediów (niekatolickich) podano następującą definicję aborcji: aborcja to przerwanie życia człowieka na etapie od poczęcia do urodzenia główki 9-cio miesięcznego dziecka?
Prof. Janusz Gadzinowski we wspomnianym wywiadzie podkreślił, iż z medycznego punktu widzenia powinno się wymusić na ośrodkach wykonujących in vitro publikowanie raportów z ich działalności. Bo dziś wszelkie negatywne następstwa stosowania tej metody są skrzętnie ukrywane. Moim zdaniem każda para, która decyduje się na procedurę in vitro powinna być poinformowana nie tylko o tym, że może mieć dziecko, ale także, że to dziecko może mieć wady, że może się przedwcześnie urodzić i że mogą wystąpić różne komplikacje – zarówno u kobiety ciężarnej, jak i u dziecka.
Zapytany o zagrożenia wynikające ze sztucznego zapłodnienia metodą in vitro powiedział:
- W przypadku in vitro mamy do czynienia przede wszystkim ze zwiększonym prawdopodobieństwem wystąpienia ciąż mnogich. I nawet w takich krajach jak Szwecja, gdzie liczbę wszczepianych zarodków ograniczono do jednego, nie unika się patologii związanych z niską masą urodzeniową dziecka oraz z wadami wrodzonymi. Chodzi tu zwłaszcza o wady przewodu pokarmowego i wady serca – te wady występują kilkakrotnie częściej niż w przypadku dzieci poczętych w sposób naturalny. I dlatego jako lekarz nie mogę zaakceptować metody, która niesie tak dużą szkodliwość. (…) Nie znamy dziś następstw genetycznych i epigenetycznych stosowania metody in vitro. Już teraz wielu genetyków wskazuje, że powoduje ona uszkodzenia kodu genetycznego. I to jest przerażające, ponieważ negatywne następstwa tych zmian ujawnią się dopiero w drugiej i trzeciej generacji.
Módlmy się o światło, mądrość i odwagę dla naszych parlamentarzystów, aby korzystali z rzetelnych i naukowych opracowań uczciwych naukowców i lekarzy i w rezultacie wprowadzili całkowity zakaz in vitro, a upowszechniali i refundowali naprotechnologię – etyczną, skuteczną i efektywną metodę leczenia niepłodności małżeńskiej.