Bratanica dr. Martina Luthera Kinga liderką obrony życia w USA
„Byłam zła z powodu aborcji i czułam ogromną winę. Moje dzieci pytały mnie, czy nie zastanawiałam się, aby także ich poddać aborcji. Także ojciec zabitego dziecka bardzo żałuje tej decyzji. Wiem na pewno, że gdyby nie było legalnej aborcji, nigdy bym się jej nie poddała” – wspomina decyzję o zabiciu swojego nienarodzonego dziecka dr Alveda King.
Czwartego kwietnia 2014 roku minęła 56. rocznica śmierci wielkiego obrońcy praw obywatelskich, działacza walczącego z dyskryminacją rasową, dr. Martina Luthera Kinga. Ten kandydat do Pokojowej Nagrody Nobla z niezwykłą determinacją walczył o przyznanie praw obywatelskich dla Afroamerykanów. Został zamordowany 4 kwietnia 1968 roku. Bratanica dr Martina Luthera Kinga – dr Alveda obecnie uznawana jest za liderkę ruchów pro-life w Stanach Zjednoczonych. Jest matką szóstki dzieci, jak sama przyznaje, dokonała aborcji dwóch z nich.
Dr Martin Luther King w 1966 roku w jednym ze swoich przemówień „I have a dream” przedstawił wizję świata, w którym nie będzie miejsca na dominację, rasizm, a dzieci nie będą dyskryminowane ze względu na posiadany kolor skóry. Bratanica doktora Kinga zadaje pytanie: „W jaki sposób ta wizja świata ma przetrwać, skoro obecnie m.in. w Stanach Zjednoczonych na skutek aborcji, zabijane są poczęte a jeszcze nienarodzone dzieci? Jak sama przyznaje, jedną z aborcji dokonano bez jej zgody. Miało to miejsce krótko przed wyrokiem Roe vs. Wade. Gdy ponownie zaszła w ciążę, lekarz przekonywał dr Alvedę King, że zabieg będzie przypominał wyrywanie zęba. Jednak następnego dnia dotarła do niej smutna prawda, że zabiła własne dziecko: „Jednak gdy się obudziłam, coś było nie tak. Czułam się chora i pusta w środku. Pielęgniarki przekonywały mnie, że to szybko minie. Kłamały. Od tego czasu cierpiałam na problemy zdrowotne. Nie mogłam jeść, miałam koszmary, depresję, czułam obrzydzenie do seksu. To poczucie winy wykańczało mnie fizycznie i psychicznie. Miałam zaburzoną więź uczuciową z moim synem i jego pięciorgiem rodzeństwa, które urodziło się już po dokonaniu przeze mnie aborcji” – pisała King w swoim słynnym oświadczeniu przeciwko aborcji (http://www.fronda.pl/a/kobieta-ktora-ma-sen-o-kraju-bez-aborcji,9391.html).
Mimo zapewnień ze strony pielęgniarek, życie dr Alvedy już nigdy nie wróciło do normy. Jak sama wspomina: „Byłam zła z powodu aborcji i czułam ogromną winę. Moje dzieci pytały mnie, czy nie zastanawiałam się, aby także ich poddać aborcji. Także ojciec zabitego dziecka bardzo żałuje tej decyzji. Wiem na pewno, że gdyby nie było legalnej aborcji, nigdy bym się jej nie poddała”. Dr Alveda King znalazła duchowe uleczenie w miłości Jezusa Chrystusa. Obecnie jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych twarzy ruchu pro-life i organizacji antyaborcyjnej Silent No More, która zajmuje się pomocą dla osób dotkniętych dramatem aborcji. Uczestniczy w konferencjach, na których głosi świadectwo swojego nawrócenia. Walkę o prawo do życia dla nienarodzonych dzieci traktuje jako przedłużenie batalii o prawa obywatelskie, w którą to działalność był zaangażowany jej wujek Martin Luther King.
Prawo do życia jest fundamentalną wartością i musi zostać bezwarunkowo uznane i respektowane. Dr Alveda King wyliczyła, że od czasu legalizacji aborcji w USA zamordowano 14 milionów murzyńskich dzieci, a w ciągu trzech dni ginie więcej afroamerykańskich nienarodzonych dzieci niż w ciągu całej haniebnej działalności Ku Klux Klanu. W 2010 roku miała wystąpienie w Parlamencie Europejskim podkreślając wówczas, że życie człowieka zaczyna się w momencie poczęcia. Apelowała do polityków oraz wszystkich ludzi dobrej woli, aby aktywnie włączyli się w obronę życia — tak jak to miało miejsce w przypadku walki o prawa obywatelskie dla wszystkich Amerykanów.