Drwiną Pan tego nie załatwi, Panie Lasek
Przeciw raportowi Komisji Millera stanęło wielu profesorów, za raportem - żaden! Nawet z Moskwy nikt nie pośpieszył z pomocą...
Rawa Mazowiecka, 29 października 2014 roku
Pan Maciej Lasek
Przewodniczący Zespołu do spraw wyjaśniania opinii publicznej treści informacji i materiałów dotyczących przyczyn i okoliczności katastrofy lotniczej z dnia 10 kwietnia 2010 r. pod Smoleńskiem
Szanowny Panie Przewodniczący,
20 października 2014 roku odbyła się III konferencja Smoleńska, poświęcona wyjaśnieniu katastrofy smoleńskiej 10 kwietnia 2010 roku.
Udział w konferencji wzięło wielu utytułowanych uczonych z ośrodków naukowych krajowych i zagranicznych. Komitet Naukowy Konferencji utworzyło kilkudziesięciu wybitnych uczonych, z Polski i z zagranicy, z tytułami profesorów, wykładowców renomowanych uczelni.
Referaty i wystąpienia, przedstawione na konferencji, w sposób jednoznaczny podważają ustalenia Komisji Millera, w skład której Pan wchodził. Kwestionują możliwość zderzenia się samolotu z brzozą, podważając w ten sposób kluczowa tezę raportu Komisji Millera. Wskazują na dowody, według których w samolocie ich zdaniem doszło do wybuchu, co miało być przyczyną katastrofy. Mimo poważnych zarzutów wobec raportu Komisji Millera, Pan Przewodniczący nie odniósł się merytorycznie do tych ustaleń Konferencji Smoleńskiej. Żartował Pan jedynie niezrozumiale coś na temat parówek.
Panie Przewodniczący,
Jest Pan urzędnikiem państwowym, wynagradzanym ze środków publicznych za to, że ma Pan wyjaśniać opinii społecznej okoliczności i przyczyny katastrofy smoleńskiej. Pańskim obowiązkiem – nie łaską, tylko obowiązkiem – jest odniesienie się do bardzo poważnych zarzutów, wskazujących na nierzetelność, czy wręcz kłamliwość ustaleń Komisji Millera.
Żartami i drwiną Pan tego nie załatwi. Pan musi się do tego odnieść merytorycznie.
Zwracam uwagę, że w 34-osobowym składzie Komisji Millera, poza prof. Bogdanem Krzystkiem, specjalistą od ruchu lądowego, nie było żadnego naukowca z tytułem profesora z dziedziny lotnictwa, aerodynamiki, wytrzymałości materiałów, czy materiałów wybuchowych.
Za Komisją Millera nie stanął dotychczas żaden autorytet naukowy, żaden profesor, żaden liczący się ośrodek naukowy nie potwierdził naukowymi ekspertyzami ustaleń Komisji.
Sam Pan przyznał, w odpowiedziach na pytania senatorów Prawa i Sprawiedliwości, że Komisja Millera nie przeprowadzała badań aerodynamicznych, które konkretnymi obliczeniami potwierdzałyby wersje o oderwaniu się skrzydła samolotu po zderzeniu z brzozą. Nie potrafił Pan nawet wskazać precyzyjnie parametrów długości i powierzchni oderwanej części skrzydła, nie potrafił Pan określić precyzyjnie procentowej utraty sił nośnych samolotu.
Panie Przewodniczący – to bardzo poważna sprawa. Naprzeciw Pana, będącego rzecznikiem Komisji Millera, stanęło liczne grono wybitnych przedstawicieli nauki, profesorów, którzy niezależnie od siebie twierdzą, że raport Komisji Millera jest nierzetelny i nieprawdziwy.
To już nie jeden, czy dwóch profesorów tak twierdzi, tylko wielu.
A raportu Komisji Millera nie broni nikt, żaden profesor, żaden wybitny uczony z kraju ani zza granicy. Nawet żaden rosyjski profesor nie pośpieszył z pomocą.
Dlatego wzywam Pana, jako urzędnika państwowego odpowiedzialnego za wyjaśnienie opinii publicznej okoliczności i przyczyn katastrofy smoleńskiej - niech Pan przedstawi chociaż jednego profesora, specjalisty lotnictwa czy aerodynamiki, który stanie razem z panem i powie – Komisja Millera miała rację, samolot runął w bezpośrednim następstwie uderzenia w brzozę i utraty części skrzydła. I który potwierdzi to stosownymi obliczeniami aerodynamicznymi.
Niech pan sobie wreszcie zda sprawę – przeciwko panu kilkudziesięciu wybitnych profesorów, a za Panem, jak dotychczas – nikt!
Oczekuje, że przedstawi Pan publicznie poważne naukowe dowody na słuszność ustaleń Komisji Millera. Nie śmiech i drwiny, tylko poważne opinie naukowe i ekspertyzy.
Mój list do Pana przedstawiam do publicznej wiadomości i oczekuję publicznej odpowiedzi.
Z poważaniem
Janusz Wojciechowski
Poseł do Parlamentu Europejskiego